Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za Twój komentarz. 

Każdy z nas interpretuje "po swojemu" - i to jest bardzo ważne. Nie podchodziłabym jednak aż tak katastroficznie , a przynajmniej, nie miałam takiego zamysłu. :) Chodziło mi raczej o nasz prywatny "wszechświat", który może zostać wywrócony do góry nogami przez wydarzenia o wiele mniej dramatyczne, ale nieprzewidywalne. 

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za Twoje refleksje.

Wydaje mi się, że w miarę upływu czasu zadajemy coraz więcej pytań. 

Co do zwyczajów sylwestrowych, i próśb do Nowego Roku myślę, że wiele osób na różne sposoby stara się nadchodzący rok oswoić, obłaskawić. Ale, tak jak napisałaś, jedne życzenia się spełniają, inne - nie. Niektóre nie spełniają się przez wiele lat...

 

Wpis Twój przywołał też wspomnienia - przypomniałaś mi o zwyczaju, który sama kiedyś wprowadziłam na balach sylwestrowych, w których uczestniczyłam - a polegał on na losowaniu "opiekuńczych aniołów" na nadchodzący rok. Każdy uczestnik wyciągał karteczkę z takim aniołem i opisem jego dobroczynnego działania. Mógł to być np. Anioł Radości, Anioł Łagodności, Anioł Nadziei, Anioł Ruszania w Drogę, Anioł Miłości.... Ponieważ liczba uczestników przekraczała 200, dużo czasu przed Sylwestrem zajmowało mi drukowanie, cięcie i składanie karteczek... :))) Miło to wspominam.

 

Pozdrawiam :)

 

P.S. Tak jak już napisałam odpowiadając @Luule , nie zamierzałam straszyć... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nigdy nie wiemy, jakie struny nasze wiersze poruszą w czytelnikach... :) Jak już kilka razy wspomniałam na tym Forum, od kiedy tu jestem nie raz i nie dwa byłam zaskakiwana interpretacjami moich wierszy - komentarzami, które nie przyszłyby mi nawet do głowy...

Co do strachów - dawno temu miałam taki okres w życiu, gdy śniła mi się po nocach wojna nuklearna - na szczęście to już dawno minęło. :))))

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Refleksje mnie naszły po lekturze Twojego wiersza, więc to Twoja zasługa. 

 

Może razem podziękujmy tez Staremu Rokowi zato, ze był - za wszystko, co przyniósł, nawet ból, bo żyjemy, a ból jest ostrzeżeniem, ostrzezeniem przed popełnianiem błędów, których nie popełnimy w N. R. jeśli tylko będziemy uważne i będziemy w stanie pamiętać. 

 

Oczywiście, zycie przynosi niespodzianki, na które nie mamy wpływu, to normalne, trzeba się pogodzić,bo inaczej nie będzie siły na życie dalsze.  Pozdrawia serdecznie J. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chciałabym jeszcze dodać, odpowiadając Tobie i @Luule , że wiersz ten zasadniczo mierzy się z kwestią rozdarcia pomiędzy bezwolnością, a kontrolą nad swoim życiem. Na ile jesteśmy porywani i miotani zdarzeniami, które przychodzą z zewnątrz? Na ile sami "tworzymy fakty" i sprawujemy kontrolę nad biegiem wydarzeń? To mnie ostatnimi czasy ciągle nurtuje.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zgadzam się, ze ból jest dla nas ważnym sygnałem, a popełnione przez nas i inne osoby błędy powinny się stać ostrzeżeniem na przyszłość. 

 

Miejmy więc nadzieję, że Nowy Rok pozwoli nam uniknąć wcześniejszych błędów, a niespodzianki, które przyniesie, będą przyjemne i emocjonujące. Tego Tobie i sobie życzę. :)

 

Serdeczności :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...