Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
tomass77

tomass77

Idę grzecznie przy nodze
Jak przystało na charta
Inne psy podwórkowe
Zazdrościć mogą mi farta

 

Dumny jestem i hardy
Z nosem zadartym wysoko
Wyczuwam nim w tej paradzie
Kundle bezpańskie na oko

 

Psie szczęście nie trwa wszak długo
Szybko mijają czasy
Gdy jest się poza psią budą
U nich to są wywczasy

 

Dziś śpię poza domem
Jestem burkiem już dla nich
Wzrok mój utkwiony w oknach
Gdzie śpi pan mój i pani

 

Szpieguję węszę dokoła
Obcych kroków tak wrogich
Ja tu muszę pilnować
Po to mnie Pan Bóg stworzył

 

Końca dni moich nie ma
I niedoli mej skarga
Uszy żadne nie słyszą
W sercach dla mnie pogarda

 

A przecież kiedyś przed laty..
Na wyścigach w niedzielę
Byłem tym, który zawsze
Bieg wygrywał na czele

 

I na włochatych mych piersiach
Złoto lśniło rozlegle
Ja na kolanach u państwa
Łeb składałem ulegle

 

Zabierali mnie wszędzie
Jeździłem w długie trasy
Dzisiaj jestem im wstrętny
Bo mam dwie siwe łapy

 

Gdybym mógł być znów młodym..
Za młodość oddałbym wszystko
Patrzyliby na mnie jak niegdyś
Nie jak na to stare psisko

 

Lecz z jasnym odejdę spojrzeniem
I łba już swego nie zwrócę
Pójdę tam gdzie gołębie
U boskich stóp przysiąść muszą

 

 

tomass77

tomass77

Idę grzecznie przy nodze
Jak przystało na charta
Inne psy podwórkowe
Zazdrościć mogą mi farta

 

Dumny jestem i hardy
Nos mam zadarty wysoko
Wyczuwam nim w tej paradzie
Kundle bezpańskie na oko

 

Psie szczęście nie trwa wszak długo
Szybko mijają czasy
Gdy jest się poza psią budą
U nich to są wywczasy

 

Dziś śpię poza domem
Jestem burkiem już dla nich
Wzrok mój utkwiony w oknach
Gdzie śpi pan mój i pani

 

Szpieguję węszę dokoła
Obcych kroków tak wrogich
Ja tu muszę pilnować
Po to mnie Pan Bóg stworzył

 

Końca dni moich nie ma
I niedoli mej skarga
Uszy żadne nie słyszą
W sercach dla mnie pogarda

 

A przecież kiedyś przed laty..
Na wyścigach w niedzielę
Byłem tym, który zawsze
Bieg wygrywał na czele

 

I na włochatych mych piersiach
Złoto lśniło rozlegle
Ja na kolanach u państwa
Łeb składałem ulegle

 

Zabierali mnie wszędzie
Jeździłem w długie trasy
Dzisiaj jestem im wstrętny
Bo mam dwie siwe łapy

 

Gdybym mógł być znów młodym..
Za młodość oddałbym wszystko
Patrzyliby na mnie jak niegdyś
Nie jak na to stare psisko

 

Lecz z jasnym odejdę spojrzeniem
I łba już swego nie zwrócę
Pójdę tam gdzie gołębie
U boskich stóp przysiąść muszą

 

 

tomass77

tomass77

Idę grzecznie przy nodze
Jak przystało na charta
Inne psy podwórkowe
Zazdrościć mogą mi farta

 

Dumny jestem i hardy
Nos mam zadarty wysoko
Wyczuwam nim w tej paradzie
Kundle bezpańskie na oko

 

Psie szczęście nie trwa wszak długo
Szybko mijają czasy
Gdy jest się poza psią budą
U nich to są wywczasy

 

Dziś śpię poza domem
Jestem burkiem już dla nich
Wzrok mój utkwiony w oknach
Gdzie śpi pan mój i pani

 

Szpieguję węszę dokoła
Obcych kroków tak wrogich
Ja tu muszę pilnować
Po to mnie  Pan Bóg stworzył

 

Końca dni moich nie ma
I niedoli mej skarga
Uszy żadne nie słyszą
W sercach dla mnie pogarda

 

A przecież kiedyś przed laty..
Na wyścigach w niedzielę
Byłem tym, który zawsze
Bieg wygrywał na czele

 

I na włochatych mych piersiach
Złoto lśniło rozlegle
Ja na kolanach u państwa
Łeb składałem ulegle

 

Zabierali mnie wszędzie
Jeździłem w długie trasy
Dzisiaj jestem im wstrętny
Bo mam dwie siwe łapy

 

Gdybym mógł być znów młodym..
Za młodość oddałbym wszystko
Patrzyliby na mnie jak niegdyś
Nie jak na to stare psisko

 

Lecz z jasnym odejdę spojrzeniem
I łba już swego nie zwrócę
Pójdę tam gdzie gołębie
U boskich stóp przysiąść muszą

 

 

tomass77

tomass77

Idę grzecznie przy nodze
Jak przystało na charta
Inne psy podwórkowe
Zazdrościć mogą mi farta

 

Dumny jestem i hardy
Nos swój noszę wysoko
Wyczuwam nim w tej paradzie
Kundle bezpańskie na oko

 

Psie szczęście nie trwa wszak długo
Szybko mijają czasy
Gdy jest się poza psią budą
U nich to są wywczasy

 

Dziś śpię poza domem
Jestem burkiem już dla nich
Wzrok mój utkwiony w oknach
Gdzie śpi pan mój i pani

 

Szpieguję węszę dokoła
Obcych kroków tak wrogich
Ja tu muszę pilnować
Po to Pan mnie Bóg stworzył

 

Końca dni moich nie ma
I niedoli mej skarga
Uszy żadne nie słyszą
W sercach dla mnie pogarda

 

A przecież kiedyś przed laty..
Na wyścigach w niedzielę
Byłem tym który zawsze
Bieg wygrywał na czele

 

I na włochatych mych piersiach
Złoto lśniło rozlegle
Ja na kolanach u państwa
Łeb składałem ulegle

 

Zabierali mnie wszędzie
Jeździłem w długie trasy
Dzisiaj jestem im wstrętny
Bo mam dwie siwe łapy.. 

 

Gdybym mógł być znów młodym..
Za młodość oddałbym wszystko
By patrzyli na mnie jak dawniej
Nie jak na to stare psisko

 

Lecz z jasnym odejdę spojrzeniem
I łba już swego nie zwrócę
Pójdę tam gdzie gołębie
U boskich stóp przysiąść muszą.. 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...