Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Córeczko


Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo ładna,

czuła miniaturka.

 

Ale ja ją jakoś kiepsko odczułam z początku,

pewnie to wina mojego braku empatii.

I ta środkowa część... no, cóż, niezbyt to zgodne z moim postrzeganiem świata,

co nie znaczy, że moje spostrzeżenia trzeba podzielać,

zresztą to Twój, w dodatku osobisty bardzo wiersz,

a ja się tutaj wymądrzam i psuję Ci statystyki swoimi wywodami :)

Przepraszam, ale nie chciałam być nieszczera.

 

Pozdrawiam ciepło.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Skoro pytasz, to odpowiem.

Tak w skrócie - nie uważam dzieci za niewinne istoty,

może są takie na początku, ale to ich nieskalanie wynika wg mnie z braku mocy sprawczej

i ciężko mi idealistycznie uwierzyć w to,

że pozytywne wartości przekazywane dziecku w domu rodzinnym

przetrwają pomimo "zakłamania świata", jak to określiłaś.

Oczywiście byłoby super, gdyby tak było, ale ja w to jakoś po prostu nie wierzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dość ciekawa konstrukcja wiersza. Ponieważ jest ślicznie niejednoznaczny. Nie wiadomo bowiem, czy ta relacja podmiotu lirycznego, to głos matki autorki wiersza skierowany do niej (autorki) bezpośrednio, czyli że autorka cytuje swoją mamę i uwierzytelnia ją w wierszu, czy raczej są to rozważania odautorskie i skierowane do córki autorki. Te kalkulacje i oszacowania pozwalają na bardziej kompleksowe wnioski. A mianowicie czytelnik dochodzi ostatecznie do wniosku, że te relacje rodzicielskie są wzajemne, że działają w obu kierunkach, i są równouprawnione,  kolokacje odnoszą się do miłości matczynej i miłości do rodzica. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za wnikliwą interpretację. Każda matka kiedyś była córką i nadal nią jest, chociaż ma własne dzieci, ale nie każda córka jest matką. Wiersz można spostrzegać w dwojaki sposób. Skoro zajrzałeś do powyższego wiersza to taka moja prośba: zajrzyj do innych moich, jestem ciekawa Twojego zdania, piszę od niedawna.

:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celna myśl, nie każda córka jest matką. Dobrze, zajrzę do ciebie w wolnej chwili z przyjemnością, nie warto jednak zbyt emocjonalnie podchodzić do jakichkolwiek komentarzy, są różne wrażliwości w odbiorze poezji i autor nie może brać wszystkich opinii pod uwagę, bo popadnie w konflikt z własną weną. Ona (wena) sama ciebie ukierunkuje. Zawsze trzymam się tej zasady. I dotyczy to negatywnych jak i pozytywnych komentarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W związku z Twoją prośbą, postanowiłem zajrzeć do twoich wierszy, skomentowałem pięć utworów, myślę, że to wystarczająco, przeczytałem o wiele więcej. Tak jak wcześniej wspominałem, nie warto brać jakichkolwiek recenzji do głowy, i do serca, i nimi sugerować, bo każdy twórca ma własne priorytety. Ogólnie po przeczytaniu, dobre wrażenie odniosłem. Niżej już merytorycznie się odnoszę, do konkretnych wierszy. Pozdrawiam serdecznie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 I czekam na kolejne rymy.

 

 

 Naturofikcja

 

horyzont zdarzeń, marzeń witraże

prześwietlę szkiełkiem,

farbą pomażę 

w górę uniosę

nad łuki brwi

nad czoło dumne, chmurne

kwiaty piwonii i wiśni

 

wyżej nie zdołam w spiekocie wołam

słońce przewierca

baldachim nieba

promieniem struga

myśl jedna, druga

a może trzecia 

przyświeca świeca 

palone włosy przed strachem burzy

gromnica wróży

 

horyzont zdarzeń, lepkich skojarzeń

między źrenicą, skronią, rzęsami

naturofikcji obraz przesłany

ograniczniki, klamry i bramy

masy perłowej

lub szklisto - szklanej

w wiązce strumieni 

soczewek, skupisk

natura, fikcja ?

 

w tętnicy ucisk

 



 

 

Do"  "Naturofikcja”

 

Dobrze, że wiersz z rymami. Rym doskonale wpisuje się w jego łagodny, urokliwy charakter.

Kontakt z czytelnikiem odbywa się na różnych wysokościach (poziomach), [nad łukiem brwi, - wyżej – w anturażu nieba, a potem na poziomie oczu – między źrenicą, skronią, rzęsami, - co nadaje utworowi jakby trójwymiarowości. Fajne. Może wolałbym dokładniej przemyślane metafory, by nie było rozdźwięku w logice wiersza a raczej w jednoznaczności odczuwania nastroju podmiotu lirycznego (czyli twojego nastroju). W pierwszej zwrotce pozytywny nastrój – rozmarzona -marzeń miraże, godna -czoło dumne, chmurne, po czym w drugiej strofie – jakby bez uzasadnienia powodów – wystraszona, w dekadenckim nastroju przesyconym śmiercią – gromnica wróży – niby – słońce przewierca baldachim nieba, promieniem struga - a jednak – palone włosy przed strachem burzy – jakby nieco chaotycznie, wszak raczej burza nie wchodzi w interakcje z palonym włosem? (domena słońca). Czytelnik nie wie dokładnie w jakim środowisku lirycznym podróżuje z autorką. Czy pogoda nagle się odmieniła – dlaczego? Oczekiwałbym krótkiego uzasadnienia? Ogólnie jednak pozytywne wrażenia, tytuł „Naturofikcja”, tłumaczy w pewnym sensie niekonsekwencje i zaburzenia czasoprzestrzenne. Myślę, że chodziło bardziej o nastrój, oddanie impresywnego klimatu Duszy samej autorki. Dlatego Twój wiersz przypadł mi do gustu.

 

 

Moja recepta

 

wiersze można pisać

umysłem lub sercem

albo umysłem i sercem

 

wtedy wychodzą najlepsze

 

tworzone samym rozumem

kanciaste

samym sercem - zbyt emocjonalne

 

w duszy powstają

a rozum koryguje

 

wtedy rodzą się perły

rzucane przed wieprze

dalej będą perłami

 

ale nie rzucaj

po co wiersze ranić

 

 

 

Do „Moja recepta”

 

Bardzo dobry motyw, i wnioski uzasadnione, wiersze trzeba pisać i rozumem i sercem. Zauważ jednak, skoro wiersz jest receptą, a więc pewnym zamierzonym projektem pomocy innym młodym, niedoświadczonym autorom nie powinien odwodzić adresatów od zaangażowania w poezji, i jej prezentacji, po co ta sumaryczna konstatacja, czemu służy?, stwierdzasz - ale nie rzucaj, po co wiersze ranić ? Zaś związek frazeologiczny „Rzucać perły przed wieprze”, to motyw biblijny, cytat ze Św. Mateusza, OZNACZA: [ofiarowywać coś wartościowego komuś, kto na to nie zasługuje i nie potrafi tego docenić]. Ja nie użyłbym takiej formuły, jest bardzo odważna, pomyślałbym - jeżeli ktoś nie zasługuje na moją twórczość to po co mu taka recepta, skoro uważam siebie za „lekarza” wyższej rangi na którego go nie stać? Ale to Twój wiersz, masz prawo do własnych przemyśleń.

 

Kołysanka dla syna

 

powstałeś bez woli i świadomości istnienia

gdy nieba blask poczułeś

nie chciałeś tego zmieniać

 

mocą świetlistych zmysłów smakujesz 

przestrzeń wokół

nikt tak pięknie nie stawiał

niepewnych, pierwszych kroków

 

teraz,  gdy wpadasz w otchłań

mętnych, młodzieńczych pragnień

nie chcę, nie mogę 

patrzeć bezczynnie

jak świat mi ciebie kradnie

 

potrząsnę sadem wiosny

niech spadną prosto na głowę

zaczarowane pręciki i płatki migdałowe

oblepią twarz i oczy

pierwsze zalążki śliwy

 

uśnij synku kochany

przeczekaj czas burzliwy

 

 

Do „Kołysanka dla syna”

 

Bardzo ładny. Bez zarzutu. Przepiękna matczyna relacja. W meandrach ogrodu. Matczyny lęk o przyszłość synka, troszkę zazdrość, troszkę walka o samą siebie w dalekiej przyszłości, gdy synek opuści gniazdko, brakowac będzie tych instynktów macierzyńskich. Rymy parzyste, regularne w początkowej fazie wiersza, stopniowo stają się nieregularne co podkreśla pewnie zamierzone poetyckie rozstrojenie nastroju autorki i podkreśla stan emocji. Natura, dziecko, fundament egzystencji. Cóż dodać, cóż ująć? Super.

 

Fortuna

 

Chwila szczytu i upadku,

nienawiści i miłości,

niepokonanego szczęścia,

była już przy tobie?

 

Uchwyciłeś, przygarnąłeś?

A może wcale jej nie pragniesz?

Przyszła, minęła i nie powróci.

 

Do „Fortuna”

 

Skondensowana, oszczędna relacja. Lubię proste, naturalne słowa, może dlatego że sam piszę zawile. Minimalizm wiersza nie posiada cechy nihilistycznej, nie spłyca przesłania. Wiersz w charakterze retorycznym więc nie narzuca czytelnikowi priorytetów (sam może wybrać model życia – merkantylny, lub nie), ale autorka proponuje mu nad tym się zastanowić. I bardzo dobrze. Ja może zmieniłbym tylko szyk w drugim wersie, tzn. jest:

 

Chwila szczytu i upadku,

nienawiści i miłości

 

a mogłoby być:

 

Chwila szczytu i upadku,

miłości i nienawiści

 

aby, szczyt przypisany był „symetrycznie w układzie graficznym wiersza” do miłości a nie nienawiści, a upadek do nienawiści a nie miłości.

 

Tak mi dobrze 

 

Wokół mnie jest nadzieja

bez omylnej trwogi kroczy.

Patrzysz na mnie,

masz niebieskie oczy,

 

błękit, szafir nieba.

 

Wszędzie lato

ciepłe, jasne

i ubrane w kwiat jabłoni

 

Wokół mnie świeci słońce

a nade mną Twoja ręka.

 

Jesteś przy mnie,

jesteś ze mną,

tak mi dobrze

 

Do „Tak mi dobrze”

 

Wydaje się prawie niepozorny erotyk? A jednak, apoteoza związku, ten erotyzm ma bardzo zakamuflowany charakter, bo przysłoniłaś go pięknie naturalizmem miłości, cielesność która ciebie zauracza, schodzi na drugi plan, i eksplorujesz tylko w miłości – czystej miłości, bo skoro sumienne porównanie niebieskich oczu ukochanego  (czy ukochanej- nie wiem).do szafiru nieba, to już to są sentencje wyższego rzędu. Wywyższenie opiekuńczości, pragnienia - cytowane prawie z każdej Kobiety. Macie to w genach. Dobry wiersz.

 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszystkie swoje wiersze lubię, bo to „moje dzieci”, ale szczególną sympatią dąrzę Zaczarowane miejsce spotkań.

 

Odnośnie Naturofikcji w komentarzu wyjaśniłam, co oznacza gromnica i upalane włosy. To taki ludowy zwyczaj stosowany w moim regionie co roku na święto Matki Boskiej Gromnicznej. Dalekie wspomnienia z dzieciństwa.

Pozdrawiam i bardzo dziękuję za poświęcony czas. :))

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Spróbuj może, bardziej empirycznie kreślić obrazy w swoich wierszach, tzn. buduj naturalne opisy, tak by czytelnik domyślał się chociaż w jakich przestrzeniach podróżuje, natomiast środki poetyckiego oddziaływania mogą być jak najbardziej subiektywne, zawansowane, osobiste, lecz prezentacja czasu przestrzeni i miejsca w wierszu powinny być zrozumiałe dla czytelnika. Bo pomyśl skąd ktoś niby może domyślić się, że chodzi o ten piękny katolicki zwyczaj? (gromnica), Z czego ma to wywnioskować? , nawet trudno mu określić w jakim otoczeniu podróżuje z autorem. O tym, że twoja "Naturofikcja", jest wierszem retrospektywnym, czyli że odwołuje się do retrospekcji - do wydarzeń z przeszłości w ogóle trudno nawet przypuszczać? Dlatego starałem się odebrać tekst jako wrażenie, impresję, lub surrealny pejzaż ego. Jeżeli nawet taki miałaś zamiar, czyli że chciałaś bardziej wrażeniowo, to jednak opisy konkretnych sytuacji, miejsc,  powinny być jasne. Bo inaczej nie ma komunikacji między autorem a odbiorcą. Tylko taka, nieśmiała sugestia z mojej strony, na przyszłość, skoro już poprosiłaś mnie o komentarz, zatem rzetelnie podchodzę do kwestii. A jeżeli chodzi o ten wrażeniowy aspekt wiersza o jest bardzo dobry. Chyba tyle.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • To prawda, zwykły rozkład dnia może być często nie do ogarnięcia, a ten na dworcu już niemożliwy do stworzenia go bez udziału systemów informatycznych, dlatego pewnie zmienia się tak szybko, żeby się niby do nas dostosować ;-) I tak znów od początku, jak to z sobą złożyć ;-)
    • Prolog   Zdzisiu Ochłapek, strasznie sapiąc, tupta zwyczajowo do lasu, ale tak zupełnie zwyczajowo, to jednak nie. Gryzie go w boże poszycie i chyba umysł, potrzeba pójścia właśnie dziś. Zatem przewiduje, że będzie świadkiem niecodziennych wydarzeń, zanim nastąpi, co ma nastąpić.   ***    –– Ej, Ochłapku kochaniutki! Pomożecie w dźwiganiu ekologicznego chrustu, bo normalnie w krzyżu moje dyski trzeszczą. –– Ty mi tu stara babo, dyskami w dupie planu nie zawracaj. Śwignij miech w chaszcze, zaś idź precz na chatę. Jak pójdę w tył, to wezmę i ci do izby przytargam, chyba.      –– Ochłapku! Tyś dureń i nicpoń z brakiem piątej. Nie dziwota, że w głowie jeno klepisko. Przecie biegusiem, ktoś ukradnie, taki skarb. –– Jaki tam skarb, babo. Ciebie to by może ukradł, by jako strachawice na wróble, w pole wkopać. –– A z ciebie Zdzisiu, to sztacheta w płocie, ledwie by była, bo zmurszała jak wyschnięta kacza kupa.     Wtem wędrowiec ni stąd ni zowąd, jest na okrągłej, kwadratowej polance. Nie wie dokładnie, po co tu przyszedł, lecz coś mu świta, między drzewami i oczęta migocząc tarmosi. Nagle rumor jak dwie jasne cholery. Chwilowy, ciężki szum i Ochłapka drzewo prawie przygniata, bo akurat spada na Panią Śmierć, co siedzi nie pieńku, ale teraz w innej pozycji, kosę ostrząc.     Jednak poturbowana żyje nadal, bo trudno utłuc tego rodzaju paskudnicę, by padła na runo, bez życia. Spoziera naprzemiennie, na uwięzionego pod gałęzią, Zdzisia i błyszczącą, srebrną kosę, co na końcu ma fotkę uśmiechniętej czaszkuni, która z pewną dozą miłosierdzia, pyta:   –– No co Ochłapek. Masz jakie ostatnie życzenie? –– Tak mam –– odpowiada zapytany, nieco spłaszczoną facjatą.     Jakby z choinki urwana, przez las wędruje horda życzeń. Zbóje na zbójami lub gorzej. Lecz poczciwe to chłopy, jeno nigdy za żywota, szacunku i poważania nie zaznali. Tym razem jest inaczej. Bardziej zielono. To nadzieja rośnie wokół, w postaci drzew, chaszczy i różnych innych dziwów nieprzebranych za cokolwiek. Nagle pypeć na jednym z nosów i kłak w sumiastym wąsie, wyczuwają jęczącą zgrozę. Przywalone coś.     Horda życzeń podchodzi bliżej i widzi Ochłapka, wystającego w połowie spod gałęzi dorodnej, na której dzięcioł wciąż stuka. Widocznie nie płochliwy i dalszy ciąg wystuka.    Zbóje słyszą pytanie: –– Wyciągniecie?    Już chcą wyciągać, ale słyszą drugie pytanie, korygujące:   –– Czy mnie wyciągniecie? –– Owszem. Wyciągniemy –– wrzeszczą z uciechą. –– Dla szacunku i poważania, co ich czeka w mediach, za odwagę i empatyczne miłosierdzie, wobec Zdzisia Ochłapka, bliźniego naszego.      Pani Śmierć tymczasem wychodzi z krzaków, gdyż była za potrzebą i kosą macha w kierunku przybyłych.   –– Łaskawa pani, jeszcze nie teraz –– krzyczą przymilną prośbę, w ostatniej godzinie. My jeszcze nie docenieni. No jak tak można.    A widząc jednak , że nadal żyją, Zdzisia uwalniają spod przygniecenia. Wyciągnięty maca ciało, czy nie pogruchotane, ale nie. Zaczyna więc pokrzykiwać nieuprzejmie w kierunku zbójów, że jeno dla sławy i poklasku, dobry uczynek przyszło im zmaterializować.     Życzeniom głupio z tego powodu, bo honorni mimo uchybień, takich czy innych, więc biegną żwawo w kierunku miecha z chrustem, by kobiecinie do izby zatargać. No teraz nas docenią –– myślą po cichu, kiedy to sens pierwotnych poczynań, do nich wraca. Lecz w tym samym czasie, śmierć kosą świszczy, która życie zbójcom odcina, w postaci głów. Jednocześnie uwolniony bliźni, z owej krainy wstaje wypoczęty, bo po takich ciekawych przeżyciach, to jak to nie być. Zakłada paputki...     ***     Epilog    Zdzisiu Ochłapek, strasznie sapiąc, tupta zwyczajowo do lasu, ale tak zupełnie zwyczajowo, to jednak nie. Gryzie go w boże poszycie i chyba umysł, potrzeba pójścia właśnie dziś. Zatem przewiduje, że będzie świadkiem niecodziennych wydarzeń, zanim nastąpi, co ma nastąpić.      
    • No i to jest "dobre". Piszesz, że bez sensu całe to pisanie, a Ci piszą dalej, ze fajny jesteś i się podwieszają. Czarna komedia. No, ale takie to jest właśnie.  Pzdr.    
    • Żyjemy na przyłączach. Rosły tu krokusy złote, istny cud. Wierzba, jeszcze niepłacząca, obejść kot dogląda.   W cieniu bloku zwierzę i jego staruszka. Dla niej demonstruje wigor, rytm codzienny, puls.   I tak sobie myślę: pewnie za dwa zdania ktoś nas tutaj zamknął w wielkie zapytania —   Kto z was w ślepym pędzie, a kto dla nazwiska, a komu miłości chciało się z urwiska?   Chwytasz bez pardonu w słowny archipelag wysp samotnych na żer do adresu: nieład   ***   Wciąż mała wierzba Obok gąsienic — Żyjemy na przyłączach  
    • Różowe policzki. Twarz oblana  łzami. Dziwny błysk w oku i tajemniczy gest.            … Śpiewasz jak syrena. Rymy, metafory unoszą do nieba.        … Jesteś moją wróżką.              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...