Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Może to głupie lub trochę niemądre.
Być na przykład psem, co na czterech łapach psią perspektywą świat przemierza. Świat bez koloru, magii barw tak oku miłych. O dziwo depresja mi nie doskwiera. Jestem radosny! Merdam ogonem z byle powodu! Tryskam energią! We mnie jest życie! 
...A wy? Coś się stało? Tak smutni chodzicie...
To nic, przecież mamy siebie. Moje psie serce od dawna jest twoje. Nie potrafię go nie słuchać. Jest tak głośne, że zagłusza wszytko. Nawet to gdy krzyczysz, albo złościsz się na mnie. Teraz rozumiesz? Skąd brak żalu do ciebie? Nie chowam urazy, przebaczam i zapominam.

Widzę każdy twój ruch. Drgnięcie palca jest jak głośne wołanie mojego imienia. 
Wiem, że mnie karmisz...jestem dozgonnie za to ci wdzięczny, lecz...zrosłem się sercem z twoim. 
Stoję tu obok właśnie dlatego. 
Nie jedzmy, nie pijmy! Mogę nie włożyć nic do pyska,bo to...ty jesteś dla mnie pokarmem. Żywie się twoją obecnością i nią żyję. 
Dzięki niej żyję...i dla niej. 
Czy wy, znacie takie bicie serca?
Co nie pozwala spać w nocy, a na samą myśl o kimś kogo kocham wyrywa się w jego stronę? Dziwne są wasze serca, co opuszczają bliskich, gdzie jeszcze w dniu pogrzebu ogłuszają się jedzeniem i piciem. 
Rzec by się chciało, jakie pieskie życie. 
 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję!

 

Jak zawsze, także i tutaj jest kilka den - uwielbiam wieloznaczności i pewnego rodzaju luz w interpretacji. 

Najpiękniejsze jest to, że odbiorcy dostrzegają takie znaczenia, o których twórca nawet czasem nie pomyśli.

 

Justyno, mam prośbę, której rzecz jasna spełniać nie musisz.

Ja nie wiem z jakiej rzeczywistości przychodzisz, ani nic o wartościach, którymi zwykłaś się przyodziewać.

Może wydać Ci się zupełnie nie istotne to, co mnie skłoniło do wyrażenia siebie.

Jednak pomimo tego, proszę Cię o odszukanie innego, ukrytego sensu. 

Takiego, jaki Ty dostrzegasz.

 

Będę Ci bardzo wdzięczny, nawet jeśli odmówisz:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na prawdę chętnie.

Mam w związku z tym pytanie do Was.

Przede wszystkim chodzi o przebudowę formalną, tak aby można było tekst zakwalifikować do zbioru "wiersze" czy jednak chodzi tu bardziej o reorganizację tekstu od strony wartości treści, estetyki, stylistyki, itp.?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

myślę, że sam najlepiej będziesz wiedział, co z tym fantem zrobić, zwłaszcza, że powyżej masz już praktycznie gotowy początek ;) Z resztą wystarczy polecieć dalej. Ja zrobiłbym tak, żeby czytający sam domyślił się kto "opowiada" tę historię. Czarno-biały świat dla bohatera, to codzienność, więc nie trzeba tego zaznaczać. Co najwyżej warto byłoby pokazać prostolinijność zwierzaka, który z ludzką naturą godzi się wiązać bez obrzydzenia, ale i bez kompleksów :)

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To są "Wartości, którymi się przyodziewam" i nie zwykłam się przyodziewać, ale się przyodziewam.

Słowo "lecz" jest dla mnie kluczowe w powyższym. Zadziwia - ogon i serce biją, czasami tak samo. Ogon ma wiele znaczeń, serce niewiele. Tak postrzegam rzeczywistość, którą opisałeś w swym utworze. Można patrzeć na radość osoby, która na kimś "Wisi" - nie jest wierna, lecz wykorzystuje, ona się cieszy, my mniej, bośmy udręczeni, może być radość z wierności takiej lekkiej, naturalnej, nieskrępowanej. To WOLNOŚĆ, choć niesamotna. Minamoto, wdzięczna Ci jestem za Twój utwór, i za słowa w komentarzu do mnie skierowanym " co mnie skłoniło do wyrażenia siebie." 

Ucieczka. 

 

To tyle Minamoto, tylko tyle, Justyna. Pozdrawiam. 

 

 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...