Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Ithiel

Jestem jedynie w stanie skromnie podejrzewać przyjemności płynącej z czytania klasyków antyku w oryginale. Chylę czoła i zazdroszczę. Sam poruszam się jedynie w obrębie języków polskiego i angielskiego, w którego przypadku jestem w stanie docenić możliwość poznawania dzieła w języku w jakim powstało. Osobiście bardzo też ubolewam nad ową większością nie sięgającą choćby po przekłady. 

Co do klasyfikacji gatunkowej to założeniem był właśnie synkretyzm z lekkim skrętem w kierunku poematu dygresyjnego, a satyry Horacego stanowiły sporą inspirację. Poza kilkoma innymi przeogromnie ważnymi i niezmiennie mnie inspirującymi  twórcami, wśród  których znajduje się również urodzony w sąsiedztwie mojego rodzinnego Zgierza J. Tuwim ;)

Witkacy, Miciński, robi się poważnie. A tak na poważnie to bardzo dziękuję za pochylenie się i próbę głębszej analizy utworu. 

Zawodowe krytykanctwo. To musi być cholernie toksyczne zajęcie. 

Oczekiwań postaram się nie zawieść.

Pozdrawiam serdecznie !!!

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@JoannaDark (Luule)

Kosteczko, wszak ja nad nikim z dwururką nie stoję nakazując czytać do końca, czy choćby czytać w ogóle. Jednego zabija w tym innych w innym momencie, a zdarzają się i tacy, których nie zabiło do końca. Illiady (32tyś. wersów), Kwiatów polskich (coś koło 8miu tysięcy wersów) też pewnie nikt od jednego nie przeczytał. Swoją drogą przeczytanie takiej Illiady bez przerw mogłoby być wyzwaniem na miarę księgi rekordów Guinessa. 

Dziękuję za próbę zmierzenia się z morderczym tekstem i skojarzenia z nazwiskami wielkich.  Co do jego uszczuplania to w ramach eksperymentu chciałbym zobaczyć końcowy efekt takiej 'wycinki' dokonanej przez tych kilku jej zwolenników :D  A tak na serio to nic nie stoi na przeszkodzie, by czytać dłuższe numery partiami. Sam tak robię i uważam z pozytywnym skutkiem dla zgłębienia utworu.  

Z pozdrowieniem z dość mroźnego Albionu!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czarku, cześć. Dobra gra słów, języki się prześcigają w braniu tego, co można brać. Świetnie "manipulujesz słowem", jak ów gość, o którym traktuje wiersz. Dochodzi do głębi i nie wchodzi dalej, dając możliwość kombinacji. Każda zwrotka jest całością, a jednocześnie nasuwa wiele pytań. Ja doczytałam do końca (od początku) i rada jestem, że nie czuję się zmęczona. Chylę czoła. Justyna. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hm, aby nazwać dzieło Kolegi Płatka poematem dysponować trzeba olbrzymim zasobem dobrej woli, zaś na satyrę, nawet tę starożytną jest o wiele, wiele za długie .

Ot, Autor zapragnął się wypowiedzieć w sposób umiarkowanie rymowany na nurtujące go aspekty życia codziennego no i to wykonał, wykazując przy tym sporą dozę pracowitości, a zadaniem komentatorów jest zakwalifikowanie jego dzieła wg jakiś mądrych  reguł do odpowiedniego gatunku literackiego ;)

Słusznie, zamiast niepewnej interpretacji lepiej te karty i inkaust wykorzystać na popisanie się własną, powalającą maluczkich wiedzą.

No cóż, tempora mutantur et nos mutamur in illis, autopromocja jest teraz w cenie. ;)

 

Pozdrawiam

AD

Edytowane przez JADer (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@JADer

Płatek to był np. generał MO, o którym wiesz na pewno. Nie wiem, czy Twoje przekręcenie nazwiska było celowe, czy nie ale skłaniam się ku temu pierwszemu. W końcu JADer to chyba lubi jadem strzykać. No, na zdrowie. Niech każdy robi to co potrafi najlepiej :) 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Masz rację, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozłożyć go sobie na 2-3 razy. To zapewne skutek tego, że ma się ambicję i chęć łyknąć na raz, by poznać od razu całość, a tu przewijasz w dół i końca nie ma, tym bardziej na telefonie - nieświadoma rozmiarów, niepokoiłam się z lekka. I zapewne podobnie zareagowali inni. Szanuję Twój zamysł i długość, skoro takiej chciałeś. Jeśli znajdę puste moim zdaniem przebiegi, to je podsunę. Ale no widzisz, wspomnij mój ból i rozżalenie, gdy kiedyś txt mi skrócić kazano:P 

Opublikowano

Przeczytałam, nawet zdziwiłam się, że już koniec. Mi osobiście ten cały 'wodny' fragment, do tramwaju, mniej pasuje, ale kłócić się nie będę :)

Z tramwajami teraz krucho, remont, proszę Ciebie, i dobrze, bo tempo 18na godzinę było nieco zabijające. 

I jak już o tym 46 napisałeś, to mi znów Stachura zapukał do głowy wraz ze sztandarowym cytatem Stachuriady, przyspamuję, wybacz: "... gdzie się szukać, to znaczy jak doprowadzić do tego, żeby stanęli naprzeciw siebie; wtedy już by się można, myślę, rozpoznać łatwo, ale doprowadzić tych ludzi do jednego miejsca, o jednym czasie, ludzi sobie nieznajomych, ale tej samej konstelacji, i myślę sobie paląc papierosa i siedząc na ławce na pętli tramwaju nr 45 w Zgierzu, myślę sobie, że to miejsce to by mogło być jednym z takich miejsc zbornych". :)

Opublikowano (edytowane)

Czarku, dyskusja pod wierszem wciągnęła mnie bardzo - przeczytałam jednym tchem całą, od A do Z.

Wcześniej próbowałam przeczytać cały wiersz, ale nie wciągnął mnie aż tak, a im dalej, tym mniej mnie wciągał, wreszcie wypluł mnie całkowicie (wybacz metaforykę).

Nie należę do pokolenia wychowanego na sms-ach, twitterze itp. Czytam sporo utworów różnej długości z racji mych zawodów (polonistka, bibliotekarka, redaktorka), ale i z racji zwykłej, głębokiej potrzeby czytania. Piszę też sporo - utwory krótkie, długie i jeszcze dłuższe.  Nie jestem literacką kaleką. :)))

Jeśli tylko nasze forum w taki sposób reaguje na Twój wiersz, to jest wielce prawdopodobne, że na innych forach nie dyskutuje się o wierszach, nawet nie wszystkie pewnie się czyta, a tylko przesyła się lakoniczne, zdawkowe grzeczności typu: "Och, jak pięknie to napisałeś! I jak prawdziwie!" - po to, żeby samemu dostać stek podobnych pochwał. Znam wiele takich forów (a króluje tu chyba Bej, ale i na Fejsie "rozmawia się" podobnie).

Wierz mi, że szczera krytyka jest znacznie cenniejsza niż same pochwały i kadzenia. Dlatego właśnie ja szanuję i lubię TO forum.

Dodam jeszcze, że jesteś zdolnym poetą i w tym wierszu widzę sporo dobrych kawałków, ale też i wiele nudnawych, i niepotrzebnych.

Natomiast inne Twoje wiersze z reguły bardzo mi się podobają i nie mam do nich żadnych uwag. Powyższa tyrada nie jest więc żadną złośliwością i mam nadzieję, że się nie poczujesz urażony.

Edytowane przez Oxyvia (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Oxyvia

Dziękuję serdecznie za 'tyrradę'  i z pokorą przyjmuję każdą konstruktywną, (pozbawioną cech zwykłego czepiactwa) krytykę :) Nie poczułem się obrażony i sam od początku mojej tu bytności bardzo cenię to forum. Najbardziej ze wszystkich, na których coś zamieszczam ;) 

Przyznaję, że przed publikacją tego utworu byłem pełen obaw związanych z ewentualną krytyką, dotyczącą jednak zupełnie innych aspektów tego wiersza niż owa nadmieniana przydługość. Zatem osobiście jestem zadowolony i uważam za pewien sukces, że nie zarzuca się temu utworowi na ulubionym forum innych wad :))) 

Głosy, które do mnie docierają dotyczące Mordercy nie pochodzą jedynie ze źródeł związanych z internetem. Oczywiście wszystko staram się starannie cedzić przez nazwijmy to sito obiektywizmu, głosy za i głosy przeciw. Cieszy mnie, że są tacy którzy znajdują ten utwór w całości dobrym, cieszą mnie też słowa krytyki, bo to zawsze lepsze niż obojętność. 

Z ciepłym pozdrowieniem 

Opublikowano

@jan_komułzykant

Jak dla mnie to możesz po mnie chodźby jeździć jak po starej kobyle :D

To nie zarzut tylko próba wyciągnięcia jakiejś średniej.

Nie uważam,że wszystkie głosy na 'tak' są jedynie kurtuazyjne i grzecznościowe. Tym bardziej, że nie pochodzą tylko i wyłącznie z forów, a te na forach też nie są raczej próbą 'kupna' moich głosów, bo właściwie poza zamieszaniem utworów i odpowiadaniem na komentarze dotyczące moich wierszy nie zagłębiam się bardziej w inne  fora z wyjątkiem tego. Z całym szacunkiem również, ale chyba nie org jedyny ma monopol na szczerość ;) 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nie zamierzam, choćbyś nawet się upierał  ;))

i nie jest to moim celem, nie upieram się też, abyś robił cokolwiek wbrew sobie.  Ok, nie było rozmowy. Znikam, bo zaczyna to wyglądać jak napaść na Ciebie, a naprawdę to była z mojej strony tylko szczera rada, nic więcej.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Drogi Kolego (jeśli tak mogę) Czarku.

Nie porównałem Cie do żadnego generała Płatka, bo o takowym już dawno zapomniałem, a poza tym takie porównanie nie miałoby tutaj żadnego sensu.

Użycie formy Płatka zamiast Płataka nastąpiło wyłącznie przez niedopatrzenie i za to serdecznie przepraszam.

 

Zgadzam się całkowicie z opinią Oxyvii wyrażoną przez Nią w zdaniu, że  "jesteś zdolnym poetą i w tym wierszu widzę sporo dobrych kawałków, ale też i wiele nudnawych, i niepotrzebnych."

 

Pozdrawiam :)

AD

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...