Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dlaczego każda wiosna świeża, młoda, pachnąca

mimo, że milion razy tuli drzewa i chaszcze,

niebu jasności doda, słońcu odbitym w oczach

użyczy swej radości, gdy w polu z wiatrem pląsa?

 

Dlaczego każde lato, które po wiośnie gości

nie widać w nim starości, jest ciągle takie samo?

Upałem ziemię wita, obmywa twarze deszczem ,

dzierga po łąkach, polach sierpniowe tatuaże.

 

Napiszę do jesieni i szczerze ją zapytam,

kojarzy się z minionym, czy stara to kobieta?

Czy upływ lat przeżytych odcisnął piętno czasu,

czy taka jest i będzie cykliczność złotych lasów?

 

Szaruga, plucha, słota, deszcze, wiatry, kałuże

jesieni młodość tylko przynosi to w naturze.

Oziębła chłodna zima wodę w kryształ zamienia,

śniegiem sypie po głowach, też nigdy się nie zmienia.

 

Już tyle zim przeżyła, katarem nie zakicha,

starości w niej ni śladu, młodzieńczo wciąż oddycha.

Świat biegnie i umyka, ale się nie starzeje,

szkoda, że upływ czasu ludzkim nieprzyjacielem.

 

 

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Witaj -  miło się  czytało - chciałbym  być jedną z tych pór chociaż przez chwilę.

                                                                                                                                                                       Miłego ci życzę

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Te następujące po sobie wersy zakwalifikowałbym jako rozwiązłość. Na szczęście nie obyczajową ale językową. Rażą mnie tak oczekiwane pary rymów, a poza tym nic nie wnoszą. To jest kalka, albo, jakby powiedziała Bajaga - powielany schemat. Myślę, że wiersz bez tych powszechnie znanych atrybutów jesieni byłby mniej nudny, bo nie opowiadasz tutaj nic nowego. I co prawda nie kojarzę już czy czytałem przed poprawieniem, ale według mnie jest źle. Sorry. Mogę dać tobie serducho, napisać nieobowiązująco w temacie przemijania i zaśmiewać się w kułak - patrzcie jaki babol się jej napisał. Nie podoba mi się sposób w jaki przechodzisz od wiersza z jedną parą rymów w pierwszych  wersach do rymów dokładnych i gramatycznych w drugiej części. Potrafisz lepiej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przykro, wbrew pozorom pisać taki, jak mój poprzedni komentarz po kilku radosnych. Sam zamysł i to co chcesz opowiedzieć jest OK.

Ale ktoś musi Tobie postawić wymagania. I jak już przegonisz kota w klasyfikacji to będzie wiedział, że przegrał w dobrym stylu.

Więc nie dziękuj :))))))))))))))))

Ale jak widzę chcesz dalej mierzyć się z tym tematem, a więc zacznij od określenia formy i trzymaj ją konsekwentnie.

Pozdrawiam i nie złość się na biednego kotecka :))))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie złoszczę się na koty, bo lubię zwierzęta. O jakiej klasyfikacji mówisz? Jestem tutaj, żeby się uczyć od wprwaniejszych, a nie gonić, wygrywać, przegrywać. Poezja to nie ring. Co to znaczy: określić formę i jej się trzymać, bo z tego co mi  świta - myślę, że robię odwrotnie. I nie czekam na słodzenie, tylko na fachową ocenę. 

 

Gdy coś tam kiedyś napiszę,

to nawet mi się podoba,

patrzę- recenzja Kota.

O! Już mnie boli głowa.

 

A takie piękne podwórko,

z kolorowymi kwiatami.

Przyczłapał koteczek mały

rozdrapał pazurkami.

 

A że zwierzęta kocham,

a koty- jeszcze bardziej,

więc z serca szczerze mówię:

nie mam mu tego za złe.

 

Pozdrawiam :)))))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za komentarz. Myślałam, że w sam raz objętościowo, pięć zwrotek: cztery skupiają się na porach roku, ostatnia podsumowująca. 

Miłego dnia :))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Forma - jako oczywiście kształt, a nie wyznacznik naszej wydolności fizycznej. Jeśli decydujesz się na rym co drugi wers to tak trzymaj. A tutaj można powiedzieć, że rym będzie jak się Autorce spodoba.

Wróciłem do pierwotnej wersji i jak napisałem, nie widzę powodów aby ją tak okaleczać - tam masz płynną narrację, regularność.

Po co to rozbijać? Dlaczego szukasz dziury w całym? Pisz nowe wiersze, a nie poprawiasz stare, Na to będzie czas, jak już sobie i nam wszystko opowiesz. :)

Opublikowano

Ładne to.

Ale czy upływ czasu jest naszym wrogiem? Tu można dyskutować...

Starość ma swoje prawa i uroki. :)

A przelotność jest właśnie powodem tego, że wszystko postrzegamy jako takie piękne - bo przemijające, nie wieczne. Gdyby świat był niezmienny, to nie miałby najmniejszego uroku.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewnie, że można dyskutować, to jest moje subiektywne spostrzeganie upływu czasu, niejeden chciałby go zatrzymać. Musimy się zgodzić z tym, że lata lecą, nie mamy na to wpływu. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :))))

Ps. Nie wiem jak znajdujecie te wiersze, których już nie ma na pasku, po prawej stronie?

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

przykro mi MaksMaro, ale Szarobury ma niestety rację.

pamiętam, że właśnie taki przepis wrzuciłem Ci, kiedy miałaś 1-szą wersję (tę bardziej rozciągniętą). Doradziłem wtedy skumulowanie zwrotek i zastosowanie rymow naprzemiennych podając poniższy przykład. Niestety nie posłuchałaś i z jednego dobrego rymu zrobiłaś właśnie to, co powyżej, a wersja była taka:

 

dlaczego każda wiosna młoda świeża pachnąca

mimo że milion razy tuli drzewa i chaszcze

niebu jasności doda słońcu odbitym w oczach

użyczy swej radości gdy w polu pląsa z wiatrem

 

Oczywiście przymusu nie ma, możesz pisać jak chcesz, ale sądziłem, że na podstawie tego przykładu resztę "pociągniesz" podobnie, zamieniając proste rymy gramatyczne na ciekawsze, oczywiście z zastosowaniem naprzemiennych rymów. Niestety reszta została tylko przepisana jako skumulowana, ale już bez innych zmian.

 

Na pewno masz pierwotną wersję, więc wystarczy sprawdzić, co i jak zostało za/wymienione. To nie takie trudne :)

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Te same wiersze są na liście utworów - na dole pod każdym wierszem masz link: PRZEJDŹ DO LISTY UTWORÓW. Poza tym po zalogowaniu możesz od razu otworzyć sobie tę listę, kiedy klikniesz na górnym pasku link: WIERSZE GOTOWE (albo inny, np. WARSZTAT czy SATYRA).

A stare wiersze, dawno nie komentowane, można znaleźć na profilu autora, jeśli pamiętasz, kto jest autorem i tytuł.

Można też poszukać wiersza albo autora w wyszukiwarce, która jest po prawej stronie na górze, nad paskiem z ostatnio komentowanymi utworami.

Edytowane przez Oxyvia (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
    • Witam - super - lubię takie klimaty -                                                                    Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...