Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

........

.............

.................

rZECZESZ, że cIEBIE, sROGA, nie mIŁUJĘ,
Kiedy dla Ciebie sam z sobą wojuję?
o tOBIE MYŚLĘ, GDY ZAPOMNĘ ŚWIATŁA,
Dla Ciebie w swego zmieniłem się kata.
kTO cIĘ niecierpi, nie MA mej PRZYjaŹNi;
Czyż wzgląd okażę, którym jesteś gniewną?
A gdy mną gardzisz, czyż nie mszczę się raźniej,
Na sobie samym, mą żałością rzewną?
Jakież tak w sobie sam cenię zasługi,
Bym ich nie oddał na Twoje usługi?
wSZYSTkiE ME dobRO słaWI tWoJe braKI,
Posłusznie czeka na Twych oczu znaki.
Nienawidź, miła; wiem, co myśl Twa toczy:
Kochasz widzących, ja mam ślepe oczy.

..............................................................................

...........................................................................................

.......................................................................................................

Edytowane przez zamiatacz_ulic (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Wiersz stylizowany (chyba umyślnie?) na styl XVIII-wieczny, może początek wieku XIX. Odbieram go jako zabawę słowem, jako wprawkę, etiudę literacką. Nawet udaną, gdyby nie to, że psują mi czytanie te wielkie litery w środku wyrazów - nie wiem, po co one tam się pojawiają.

Opublikowano

Wybaczcie moi Drodzy,

lecz chyba coś szwankuje mi w klawiaturze,

chyba będę musiał ją oddać do magika,

co zna się na pisaniu liter małych i dużych.

 

Ale z drugiej patrząc strony, to jak w tytule:

 

"Moja Instalacja ___  performans ____"

 

Dziękuję i pozdrawiam.

 

Opublikowano (edytowane)

Prawdziwy z Ciebie  Skakespeare , a te literki to tak dla odwrócenia uwagi jak mniemam :)

 

 

CXLIX.

Rzeczesz, że Ciebie, sroga, nie miłuję,
Kiedy dla Ciebie sam z sobą wojuję?
O Tobie myślę, gdy zapomnę świata,
Dla Ciebie w swego zmieniłem się kata.
Kto Cię niecierpi, nie ma mej przyjaźni;
Czyż wzgląd okażę, którym jesteś gniewną?
A gdy mną gardzisz, czyż nie mszczę się raźniej,
Na sobie samym, mą żałością rzewną?
Jakież tak w sobie sam cenię zasługi,
Bym ich nie oddał na Twoje usługi?
Wszystkie me dobro sławi Twoje braki,
Posłusznie czeka na Twych oczu znaki.
 Nienawidź, miła; wiem, co myśl Twa toczy:
 Kochasz widzących, ja mam ślepe oczy.

Edytowane przez Bożena Tatara - Paszko (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Owszem, kojarzyło mi się to z sonetami Szekspira, ale nie chciałam tego pisać, żeby nie urazić Autora. :)

Natomiast nie skojarzyłam z konkretnym sonetem. Nie sprawdzałam.

Opublikowano

Witam.

 

Shakespeare rzeczywiście jest autorem tekstu i myślę, że by się nie obraził, zwłaszcza gdy temat podejmuje tak sympatyczna Osoba.

w performans wielcy artyści używali do swej prezentacji dzieła innych autorów, a nawet Biblię,

dlatego ja skromny, też za ich przykładem wykorzystałem Wielkiego Mistrza Pióra tekst.

Dziękuję za wzięcie udziału w zabawie.

 

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Wspaniałego dnia :)
    • @Relsom wiesz to nie jest wiersz który mi dedykujesz  Skupiłam się na ogólnym odbierze  Wyniosła bym o wiele więcej gdybym chciała  Najwidoczniej nie mam potrzeby analizować i rozkładać na czynniki pierwsze utworu  A tym bardziej grzebać w emocjach autora    Więc tak.. Tylko tyle wyniosłam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Szorstkie już było życie we trudzie, dzisiaj chcę chodzić tylko w jedwabiu. Jedwabne myśli w codzienność wplatać, wstążki we włosy lekkością wabią. Mów do mnie miękko, ciepło i czule, tak by jedwabne promyki słońca znów oświetlały mą mroczną duszę. Jedwabnym szlakiem serce podąża. Wystaw na słońce - rozpieść mnie świecie, lekki wiaterek ciało owiewa. Weż mnie na ręce, jak swoje dziecię. Przyjemność życia znów chcę odkrywać.
    • @Migrena …niestety stety tak

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...