Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chorthippus biguttulus: prostoskrzydły konik pospolity, niesłusznie nazywany świerszczem należy do rodziny szarańczowatych. Spotykany na łąkach, polach oraz w innych, niezbyt wilgotnych miejscach. W letnim koncercie owadzim gra on niezmiennie pierwsze skrzypce! A ów charakterystyczny odgłos samiec wydaje pocierając rytmicznie udami tylnych odnóży swoje pierwsze skrzydła, których część środkową pokrywa siateczka żyłek... 

Bywało dawniej 
że podchodziła łąka 
motylim krokiem 
pod balkony niby oczy otwarte - 

pachniało wtedy 
różą lawendą i miodem 
koniczyną różowo-białą 
i niemowlęcą kołyską rumianku 

Chórem i solo śpiewały świerszcze 
wśród ogrodowych chwastów 
a sady spływały zieleni strugą 
za szmerem grusz kroplistych 

Z południcą przewracało się słońce 
w swej niespokojnej drzemce 
choć lato czuwało jak anioł 
i skwarem strudzeni żeńcy 
* 
Świerszcze czyli wspomnienie 
czasu szklanej bańki 
klepsydry sypiącej piaskiem 
i próchnem miałkiem 

A konik polny wygrywał 
po swych odnóżach muzycznych 
bo smyczka nie miał - lecz tylko 
wiatru skrzypeczki przejrzyste 
 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To było w czasach, kiedy ja - "dziecko specjalnej troski" - m. in. łowiłam swój "Zielony cień" 

 


"Dlatego, że nigdy nie narzekałam na niedobór wyobraźni, więc nie raz i nie dwa nasłuchawszy się rozmaitych traumatycznych opowieści, przez długi, długi czas cierpiałam przez tę swoją sfrustrowaną duszę do tego stopnia, iż dużo ode mnie starsza siostra, określiwszy mianem histeryczki, zaprowadziła kiedyś do psychiatry. 

Gdy mijała jednak moja, nierzadko połączona z migreną, złowieszcza chandra, natychmiast, wraz z aktualnie czytaną baśnią (byle nie bajką Grimma lub Andersena) ponownie przywoływałam swój Zielony Cień. 

Do teraz nie wiem, gdzie o nim przeczytałam, kto o nim mi opowiedział, pod którym drzewem go zobaczyłam, kiedy go sobie wymyśliłam. A może pojawił się razem z Żupnym Sadem, pośród którego zamieszkałam i od razu poczułam się tak jakbym w nim oraz nad nim panowała niby jakaś Wróżka z Zielonej Ciszy oraz Narzeczona Zielonego Wiatru? 

Mój ukochany Sad, do niedawna użytkowany z takim znawstwem i miłością przez specjalnie zatrudnianych żupnych ogrodników już od 1952 roku dzielić zaczął los (wielko)pańskich parków oraz ogrodów. 

Mimo to wciąż jeszcze się bronił, względnie bronili go zdeterminowani mieszkańcy jednego z wcześniej postawionych salinarnych bloków, więc i też zachowało się kilka nie zadeptanych ścieżek, nie połamanych drzew, parę kęp trawy przypominających do złudzenia łąkę. Zaś zachowało się (wiem teraz dlaczego) ponieważ świeżo zasiedlone małoletnie lokatorstwo, nie nosząc majtek, tam właśnie chodziło za potrzebą. W związku z tym, kiedy podczas osobistych penetracji za Zielonym Cieniem oraz pomimo największych starań, nie udawało mi się wyczyścić murawą obcasa, w kałuży zaś domyć palców u nóg czy pięty, należało zatem – zatykając nos, czyściejszą, bo nie cuchnącą ręką – gnać do chałupy z płaczliwym wrzaskiem. 

Wszak pewnego razu Mama i moja prawie-dorosła-Siostra, z sobie li tylko wiadomych powodów postanowiły zastrajkować. 

W związku z czym pewnego poranka bez kropelki rosy, bez śladu jakiejkolwiek kałuży, przy zakręconym hydrancie (jedyna wilgoć to własna ślina), Mama – dławiąc się – nasypała do wiaderka kopiatą łyżkę proszku do prania pt. „Rapid”, wlała tam chłodną wodę, po czym z nie wróżącą nic dobrego miną, wręczyła mi z góry przewidzianą na wyrzucenie, szmatę. 

Długo trzeba było mnie potem myć, cucić i przebierać. Szorować łazienkę oraz przedpokój. Przy okazji prać Mamine nowe, zakupione w Sukiennicach, wyszywane pantofle. A za to, że po swym otrzeźwieniu śmiałam się głupawo, to oberwałam solidnie po tyłku..." 

P. S. Wiersz został napisany w styczniu 2005 roku a następnie zadedykowany bardzo dobremu Znajomemu, niemal Przyjacielowi - śp. Profesorowi Krzysztofowi LIpińskiemu - germaniście-literaturoznawcy, translatorowi, poecie...

 
 
Edytowane przez befana_di_campi (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ładnie skomentowałaś. Dzięki.   Pozdrawiam :)
    • Miłość może też otwierać na innych, takie państwo pan i pani ciągle w sobie zakochani... Co do innego państwa to się nie wypowiem  
    • @Leszczym Och, zęby dziewiątki! To stomatologiczna arystokracja, zęby mądrości do kwadratu! Podobno ich dentysta, ujrzawszy je na pantomogramie, zdjął okulary, przetarł je i szepnął: "To już nie jest ortodoncja, to jest metafizyka". Odradził usuwanie, twierdząc, że wyrwanie dziewiątki grozi nagłą utratą zdolności do rozumienia poezji współczesnej i filmów Davida Lyncha. Od tej pory owo państwo nie tyle przeżuwało jedzenie, co kontemplowało jego istotę. Każdy kęs jabłka stawał się dla nich filozoficznym traktatem o naturze przemijania.  
    • @Robert GorajTwój wiersz czytałam już wcześniej - zrobił na mnie duże wrażenie.  Dla mnie  jest bardzo dobry, przemyślany. Siłą utworu jest jego konkretność (Lwów, ulica Piekarska, słowo "Bajraktar", graffiti), które sprawiają, że nie jest to abstrakcyjne. Rozpacz nie jest głośna - to wewnętrzne zastyganie z bólu. Budujesz atmosferę ciężkiej żałoby. Tyle mogę Ci napisać od serca, którym czytam wiersze. Nie znam się na technicznej stronie tworzenia i nie czuję się kompetentna na udzielanie konkretnych wskazówek. Jestem też "świeżakiem" i kompletnym amatorem (niecałe 2,5 miesiąca na portalu) i absolutnie nie mogę ci ich dać, też chciałabym otrzymywać konstruktywne opinie co do warsztatu. Bardzo dobrze, że poprosiłeś Annę o spojrzenie na wiersz. Ma wrażliwość i intuicję. Natomiast Naram-sin potrafi napisać trafnie to, co może dolegać tekstowi, warto go posłuchać. Nieraz się myli, ale jest człowiekiem, więc to zrozumiałe. Przepraszam, że nie mogę pomóc. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje i Twoich przyjaciół plany.    ps. A mój wiersz "Pod ziemią" zrozumiałeś doskonale, chciałam nim (i jeszcze dwoma innymi) przypomnieć o wojnie w Ukrainie.
    • Zapalam światło, ku tobie. Popatrz jak budzi się jasność. Kiedy wychodzą z nas słowa, łagodnieje każdy akcent.   Nie czas wiercić dziury butem,   z nich są prawdziwe przepaście, w które wpadają minuty, a tak naprawdę potrafisz -   - podnieść się z tego milczenia.   Nie warto męczyć obuwia upartą i tłustą myślą. Niech jak słonina się topi, schnąca na słonecznym haku,   wnet skruszoną... wiatr rozwieje.   Chodź, jakby już było dzisiaj, potem jutro, nigdy wczoraj. Ja potrzebuję cię tutaj.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...