Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jest bardzo wczesny ranek, lecz we śnie nie płynę.

Małżonek się obudzi za jakąś godzinę.

Mam czas dla siebie. Już nie jestem babką młodą,

więc muszę popracować nad swoją urodą.

 

Myślę o dniu dzisiejszym: byłabym szczęśliwa,

mogąc sprawić, by trochę wolniej czas upływał;

bym mogła zatrzymać świat choć na małą chwilę

i stać się pięknym, lekkim, tęczowym motylem.

 

Gdyby tak móc zapomnieć o przykrej starości.

Cóż, nie pozwala na to wiek skóry i kości.

Bez makeupu i pudru na dojrzałej twarzy,

to jak dokonać cudu, by mnie zauważył.

 

Rzadko się kłócimy, lecz zawsze, kiedy słodzi.

Że cukier jest trucizną, to go nie obchodzi.

Nasze dzieci dorosły, odeszły na swoje

i tak nam się zrodziły oddzielne pokoje.

 

Słyszę hałas. Pulsuje żywiej krew w tętnicach.

Nie chcę wspominać, że to dziś nasza rocznica.

Wchodzi mąż. W ręku trzyma kwiat, jest pod krawatem.

-- Pamiętałeś... Z uśmiechem parzę dwie mokate.

Podaję cukiernicę, którą on odsuwa.

-- Bo opowiem wszystkim, że żona mnie... podtruwa.

Edytowane przez samm (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Samm

nasz_a - literówka

 

Czytam i czytam, jak seans w kinie

rośnie napięcie - co dalej będzie.

A potem Hitchcock bije po pięcie

tchu mi brakuje po co te kwiaty:

chce pocałować - wysłać w zaświaty?...

On ją czy ona - życiem zeźlona,

samotne łoża i miecz u wezłowia.

Krawat miast sznura, maska miast twarzy.

W rocznicę ślubu - co się wydarzy?
 

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I uśmiechem mnie objął ten stary dziadyga

To tylko taki dowcip nie poznałaś – wybacz

Zaraz zajrzał mi w oczy czule najgoręcej

Potem zaczął całować oczy usta i ręce

 

A co stało się dalej w domysłach pochowam

Bo tego nie oddadzą najzacniejsze słowa

Ktoś na moment rozpalił wsze fantazje ciała

Więc jemu powiedziałam aby tak nie szalał

 

Już ciśnienie skoczyło łomocze serducho

Był cardiol i walidol ze zdrówkiem coś krucho

Zaś do dzisiaj mnie gnębi jak książkę otwartą

Dylemat: aż tak szaleć jeszcze było warto

:)

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Dokładnie tak być miało: z oka przymrużeniem,

bo nigdy nie wiadomo, czy już jest cierpieniem

małżeństwo w sile wieku, czy oczekiwaniem

kolejnych rocznic ślubu i ich odnawianiem.

 

Najważniejsza jest przyjaźń między dwojgiem ludzi,

ta bowiem zawsze dobre odruchy w nich budzi;

i może się zdarzyć, że każdorocznej wiosny,

pary się zdobędą na jakiś akt miłosny.

 

A gdy dzienne światło ciał już tak nie podnieca,

można dotyk spróbować przy tlących się świecach.

Więcej nie będę pisał, bo się zarumienię.

Jedno, co mogę dziś dodać: miłość wciąż jest w cenie.

 

Z wdzięcznością, za poświęcony mi czas i sympatyczne komenty.

s

 

P.S.

Wysoko stawiacie poprzeczkę.

Odpuście mi chociaż troszeczkę... :)

 

 

Edytowane przez samm (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kiedyś słyszałem, że cukier krzepi;

ale dla krzepkich, bez cukru lepiej. :))

 

Dzięki Kocie za pobyt, a w Twoją prognozę, nie chce wierzyć, choć się do końca nie zarzekam :)

 

Pozdrawiam /powinienem słodko...??/

s

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marcinie.

Dziękuję bardzo za Twoją ocenę, ale nie wiem, czym zasłużyłem(?)  To tylko wierszowana proza /życia, rzecz jasna :)/, ale po takich komentach, dopiero się chce pisać... :)

Pozdrawiam serdecznie.

s

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oxy,

wiersz miał być ciepły i z optymistycznym przesłaniem. A czy ładny...? Bez fałszywej kokieterii: Twoje mi się bardziej podobają.  Serio. Naprawdę. Poważnie. I też bym chciał tak pisać, a wychodzi, j.w. :(

Kot chyba nie myśli tak do końca poważnie, więc się nie martwmy. Jestem przekonany, że i On będzie kiedyś szmerany za uszkiem; a może nie tylko tam...:)))

 

Dzięki Oxy za to, że byłaś, komentowałaś i zostawiłaś miły ślad :)

Pozdrawiam

s

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Oj, nie przesadzaj, moje wiersze są inne niż Twoje i nie da się ich porównywać. Aż się zarumieniłam...

 

@kot szarobury JEST smerany za uszkiem i nie tylko tam, i to akurat przeze mnie. :))) Tyle, że nie wiem, dlaczego on wróży, że kiedyś jedyną słodyczą, jaka nam pozostanie, będzie cukier. I podobnie jak Ty - nie zgadzam się z nim. :P

 

Pozdrawiam Cię serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

D.d. Justi,

wprawdzie wiersz ma potencjometryczną narrację i nie stroni od alfredowskich atrybutów, to jednak mistrz suspensu był tylko jeden :)

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami.

Pozdrawiam :)

s

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie narzekajmy aż tak na tę starość

niestety zbyt wielu nie będzie dane

zestarzeć się brzydko albo może pięknie

obok lub przy boku swoich wybranych.

 

Cieszmy się chwilą i bierzmy za bary

z niemocą, bólem,  błędnym przekonaniem,

że starym być to jest nasze przekleństwo

bo kult młodości rządzi umysłami.

 

Marzeń i pragnień na tory boczne

nie przestawiajmy choć może trudniej

zdobywać szczyty gdy już o lasce

wchodzić musimy  na zwykłe pagórki.

 

:)

 

Pozdrawiam ciepło :)

 

 

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...