Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Ta szanta tak zaczyna się gdy z koi lecisz w dół 
Łbem walisz w coś a kompan twój plecami rąbie w stół
Znajome dzwonki do tych szmat i biegną wachty trzy
"Refować żagle ile sił" krótki rozkaz brzmi

 

Ref: A więc krzycz jo ho odwagę w sercu miej
I na reje bracie w czarną noc po wantach wspinaj się x2

 

Ryk wiatru fali w uszach masz gdy wspinasz się co tchu
na bombram wlazłeś nie wiesz jak a nicość u twych stóp 
ćwiczone ruchy raz i dwa pracujesz w rytmie fal
i nagle o rzesz ... twe szelki porwał wiatr

 

Ref: A więc krzycz jo ho odwagę w sercu miej
I na reje bracie w czarną noc po wantach wspinaj się x2

 

Adrenalina zamiast krwi a ty refujesz wciąż 
bo to po prostu pasja jest więc kto zrozumie ją
Gdy wreszcie pokład u twych stóp 
bosmana słyszysz krzyk
"W następnym porcie masz BeWu baranie jeden ty"

 

A więc krzycz jo ho pamiętasz przecież że
na reje Daru w czarną noc wspinałeś kiedyś się.

 

 

BW- brak wyjścia 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Marcin_Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witaj Marcinie,

to kolejna Twoja "Szanta na wantach", bardzo godna zauważenia. No, i Twoja fotka - podziwiam i zazdroszczę.

Pływałem w dzieciństwie na niesterownej dezecie /co któryś zwrot, to lądowanie w szczypiorku/, tramwajem, czyli Omegą i FD - najszybszym holendrem na akwenie. Była frajda, ale do dziś śnią mi się prawdziwe, duże, majestatyczne żaglowce :)

Pozdrawiam.

s

 

Opublikowano

M

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Te same mam wspomnienia, plus Trener, zwrotniejszy od Dezety ;). Ewentualnie Ostróda (prócz Omegi) a z kabinowek ciężka Foka. I mnie zdjęcia i tekst Marcina rozmarzyły...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziekuje Becia i Sammie za komentarze. Dzieki waszym wspomnieniom mi tez przypomniało sie jak zaczynałem :optymistka i taki z szeroka burta ale nazwa gdzies uleciała ze starości :) niezawodna Omega i potem 470 z trapezem,  jak miałem 10 lat zdawałem na patent szedłem bajdewindem a jeden z instruktorów mowi do drugiego "on nie umie trzymać grota to jest bajdewind trzeba ostro wybrać" na to drugi " popatrz na jego zbielałe paznokcie :) ech fajne czasy :) pozdrawiam 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To najszczęśliwsze wakacje, te na żaglach. Na sternika, na praktycznym - mieliśmy na Trenerze nawigować bez steru, tylko przenosząc ciężar i przerzucając ludzi z burty na burtę.  ;D

Ja najbardziej lubiłam wieczorami klarować wszystkie łódki. Za usługę od chłopaków dostawałam bony na benzynę i w wolnych chwilach wskakiwałam na narty za motorówką. To był interes życia, bo i tak lubiłam zostawać na pomoście sama, a oni w tym czasie już "wodowali" wszystko co się dało. ;D

Ale moje wspomnienia to co najwyżej szkwał na Mazurach  i drobne grzybki, a nie Dar Młodzieży i prawdziwa przygoda.  

 

Edytowane przez beta_bez_alfy (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...