Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Z woli okruchów gwiazd

 

-  Zostałyśmy stworzone z okruchów gwiazd. To my, góry. Możemy się  porozumieć,  gdy będziecie gotowi  na to, aby oddać nam wszystko. Zrewanżujemy się.  Nie rzucamy słów na wiatr, choć niektórzy zakłamują tę odwieczną prawdę.

 

 Ewa z Krzysztofem zaatakowali północną ścianę Lhotse – księżniczki Himalajów, która zdawała się mówić.: - Mam ostre granie, poranię wasze ciała. Jak śmiecie naruszać mój spokój?!

Pogoda (wierna przyjaciółka gór), zrzuciła ubranie grzecznej dziewczynki,  przywdziewając szaty wściekłej władczyni.

 Mężczyzna i kobieta, niczym kukły, uderzali o twarde zbocze miotani agresywnymi, podmuchami powietrza.

 Ironia losu! Jeszcze chwilę temu czuli smak zwycięstwa.

 Krzysztof próbował sięgnąć stopą wykrotu, zrezygnował po kilku próbach. Zabrakło mu siły. Odmrożone palce sprawiały ból. Próbował powiedzieć coś do żony, jednak wicher stłumił jego głos i całą swoją mocą uszkodził zabezpieczenia.

Himalaistę zabrała otchłań. Ciemna, lodowata, obojętna.

– Straciłam go – pomyślała kobieta. – Ale siebie ci nie dam! Słyszysz?! Nie dam – krzyknęła.

 Podjęła samotną walkę o życie. Powtarzała jak mantrę, słowa: - Boże pozwól mi, Boże pomóż mi… W pewnej chwili poczuła na twarzy lekkie muśnięcie. Coś na kształt delikatnego dotyku matki.  – Tylko spokojnie. – Usłyszała. – Zabiorę cię stąd w bezpieczne miejsce, obiecuję.

 

 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Justyno, poniew jest to warsztat, to wyobrażam sobie, że mogę sobie poużywać. Za wszelkie literówki z góry przepraszam.

Pogoda (wierna przyjaciółka gór), zrzuciła ubranie grzecznej dziewczynki,  przywdziewając szaty wściekłej władczyni.   

To jest zbyt dosłowne  - lekceważysz czytelnika.  Pozwól mu samemu dojść do takiej konkluzji.

– Straciłam go – pomyślała kobieta.    A czemu nie Ewa?

to sż oczywiście drobiazgi, ale milion złotych to sto milionów groszy. Pozdro :)  

 

 

Opublikowano

Witam kocie szarobury

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, warsztat. Ale "poużywać"? To brzmi jak "połamać" Wybacz mi, wiem, że Twoja wypowiedź, to nie warsztat - wiesz, że popełniasz błędy - bo z góry za nie przepraszasz. Tak nie wypada, moim zdaniem. Dajesz nakazy - pisownią pełną potknięć? Lekceważysz potencjalnych odbiorów. Tak się nie godzi. Korektor (to założenie pierwotne od samej wypowiedzi) powinien zacząć od siebie. 

"A czemu nie Ewa?

to sż oczywiście drobiazgi, ale milion złotych to sto milionów groszy. Pozdro :)"

Przede wszystkim "dlaczego". Ewa jest synonimem kobiety z Raju, Bóg nadał jej imię.  W tym tekście - jego części, jeśli bohaterka prosi o pomoc Boga, ponieważ boi się, czeka na Boską interwencję. O tych złotych i groszach - pytam, w jakim celu napisałeś? Wiesz, kocie szarobury - dziękuję za odp. jednak, mimo że warsztat, to Twoich sugestii, podanych w sposób "na odwal się" , nie biorę pod uwagę. Pozdrawiam. Justyna. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...