Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak sobie tak patrzę na ludzi, to widzę i dochodzę do wniosku, że miłość (można mylić z życiem rodzinnym) najpierw (po pierwsze) jest wyzwaniem, a potem (po ostatnie i przedostatnie) to głównie obowiązki i wyrzeczenia względem i dla tej miłości (rodziny). Dlatego nigdy nikomu nie zazdroszczę (a przynajmniej staram się nie zazdrościć), a choćby dlatego, że co to mam/miałbym zazdrościć komuś tego, czemu po prostu nie mogłem i nie mógłbym sprostać. Zostaje więc mi, tyle życie, co lawirowanie z ludźmi i miedzy ludźmi, czyli zasadniczo wypełnianie dni, czym się tylko da, choć w sercu i duszy ciągle mi świta, że chyba stać mnie na coś więcej (żeby z niczego nie rezygnować, a co najmniej z żadnych starań, że nigdy na nic nie jest za późno). Ale i tak myślę sobie, że ze mną jeszcze nie jest tak źle, przynajmniej dopóki potrafię się cieszyć szczęściem innych (no i że nie będzie źle, dopóki mnie drażnią, choćby tacy ludzie, którzy są jak psy ogrodnika).

P.S.
Co tu dużo mówić, mimo wszystko brakuje mi Twojej wiary i Twojego oddania się Miłości i miłości (jeżeli między nimi jest różnica). Co więc mi pozostaje, chyba tylko niczego sobie nie brać do serca.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tej nocy sen opadł na mnie niczym całun z wilgotnej skały. Zbyt ciężki, by unieść powieki, zbyt gęsty, by znaleźć oddech. Rzeczywistość była tylko pęknięciem w murze, przez które sączył się mrok. Przeszył mnie głos, jak wiatr hulający w ruinach opactwa. Szeptał w nawie mojej czaszki imię tej, której proch dawno już ostygł. I wtedy stanęłaś w drzwiach wykutych z zastygłego cienia, blada, jakbyś piła tylko światło martwego księżyca. Mówiłaś językiem dzwonu bez serca, Rano, gdy pisałam, litery same układały się w modlitwę, której nikt nie wysłucha. Czułam, że każde słowo jest jak cierń wyrwany z relikwiarza bólu - święty i raniący. A każde wspomnienie — to bluszcz, co wrasta w szczeliny grobowca rozsadzając go powoli od środka. To cierpienie nie było ogniem, lecz chłodną architekturą pustki. I zapytałam w ciszy tej nawiedzonej krypty - ile we mnie Hioba, a ile mnie w jego popiołach? Czy Bóg jeszcze patrzy przez zakurzone witraże, czy już tylko słucha, jak kruszą się filary świata, jak spadają imiona , które nigdy nie przestaną się śnić?  
    • @KwiatuszekDziękuję za cudowny komentarz. Pozdrawiam. :) @MoondogBardzo dziękuję! Czasami spotykamy się ze zmianą percepcji w życiu, zwłaszcza w relacjach międzyludzkich. A to prowodzi do nieoczekiwanych skutków. Pozdrawiam. :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Drugie !! @Konrad Koper Poezja jest różna !!
    • @Gerber Dziękuję za te słowa i za refleksję. To piękna myśl o granicach fizyki – i w ogóle nauki. Rzeczywiście, możemy opisać świat w równaniach, policzyć tor kamienia, przewidzieć zderzenie, ale ta najtrudniejsza warstwa – ludzkie intencje, emocje, wybory – wymyka się precyzyjnym formulom. To dobrze,  że nie wszystko da się zredukować do wzorów, że zostaje miejsce na coś więcej. Dziękuję!  @Czarek PłatakDziękuję! 
    • bliżej Ciebie jesteśmy lepsi albo udajemy obecność jak to dobrze że Jesteś nieoczywisty i większy od naszych małych słów  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...