Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Absence


Rekomendowane odpowiedzi

dom stoi blisko lasu
nocami spod czarnych drzew wchodzą na poddasze beznadziejne mrzonki
tu umarła Amy
zaraz potem odcięto spod stropu jej Gdala już bez sygnetu na palcu

stary cieć dogląda rudery obchodzi zakamarki
niektóre drzwi pomazane są czerwoną farbą na ścianach postrzępionych
płatami odłażącej farby ktoś namalował zakrwawioną ręką kilka krzyży
północny wiatr wciska przez wybite szyby deszcz albo śnieg
gdzieś w śmieciach na podłodze poniewiera się klucz do skrzynki pocztowej

strych to miejsce wciąż cieplejsze od innych ogrzane ruchem wiszącego ciała
jakby ono wciąż tam było
jest leży na stole ściśnięte do rozmiaru kości
butów bez pięt i czapki z daszkiem na atlasie fantazyjnie tył na przód
kilka pokoleń robaków studiowało tu anatomię

Amy przychodzi co jakiś czas
rusza powietrzem strącając kurz i pajęczynę z oczodołów zalotnika
popatrzy w głąb czaszki i wraca spokojna
w takie dni cieć wypija butelkę księżycówki
dużo mniej wtedy widzi i jakoś żyje dalej


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie oskarżasz o ślinotoki ,a sama piszesz "opowiadania":)
Przez ciebie będę musiał podejść do tego tekstu z uwagą ,ba nawet doczytać do końca.
Ale to już nie dzisiaj ,bo padam na mordę i nici z odfajkowania.
do miłego Eliu:)


Cholera doczytałem i teraz to mnie "zląkłaś".
Gdzie ty znajdujesz natchnienie? w krypcie?
Przyjdę jeszcze przyjdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry ,spójny i kompletnie pokrywający ciało ciarkami obraz ,jak gdyby żywcem przeniesiony z najlepszych filmów grozy.( Nie mam na myśli oczywiście durnowatej sagi "Zmierzch" czy ... nieważne.)

"strych to miejsce wciąż cieplejsze od innych ogrzane ruchem wiszącego ciała
jakby ono wciąż tam było
jest leży na stole ściśnięte do rozmiaru kości
butów bez pięt i czapki z daszkiem na atlasie fantazyjnie tył na przód
kilka pokoleń robaków studiowało tu anatomię" - ta strofa to prawdziwy majstersztyk.

"kilka pokoleń robaków studiowało tu anatomię" -ten wers rozbiera ...do kości:) -świetne

Mam jedno maleńkie "ale" ,bo nie podobają mi się "beznadziejne mrzonki".
Czy mrzonka może być "nadziejna"?
Ale to jedyny problem(?)

Nigdy nie przeszkadzała mi ilość liter ,tym bardziej jeśli są kunsztownie poustawiane:)

ps
Skojarzyłem jeden film ,ale jaki nie powiem:
"cały dom Stewartów spowity jest w ciemnościach, a grube zasłony szczelnie chronią dzieci przed jakimkolwiek ułamkiem promienia słonecznego. Pewnego razu do posiadłości Grace przybywają tajemniczy goście, którzy chcą, aby pani domu przyjęła ich na służbę. Muszą oni spełniać szereg zasad ustalonych przez matkę chorych dzieci, aby chronić je przed promieniami słońca. Po jakimś czasie w posiadłości Stewartów zaczynają dziać się dziwne rzeczy: mąż Charles (Christopher Eccleston) pojawia się nagle w domu, a następnie znika, do tego w całym domu słychać przyprawiające o ciarki hałasy, a dzieci widzą różne zjawy. Niewierząca w duchy czy zjawiska paranormalne Grace dąży do rozwikłania tajemnicy, która odkrywana kawałek po kawałku zaskoczy nie tylko ją, ale i każdego widza ."

Taka mała zagadka.

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Trafiasz mnie. Czuciem.
Komplementy pomijam, to miazga.

Zatrzymam się na "takiej małej zagadce".

Ten tekścik to wirtualna gra. Opisana słowem własnym, jakie tam pod ręką miałam:-)

Proszę, złóż, Kapeluszniku, oba imiona tych dwojga. Powstanie to, co jest moim jądrem zawodowym:-) Pan Henryk Bukowski narzeka na brak humoru. Robię, co mogę. Może ciut nieudolnie...
Pa :-)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maria_bard
Znasz mnie na tyle ,że wiesz :
-walę prosto z mostu;
-albo coś do mnie trafia albo nie;
-jak trafia to nikt mnie nie przekona ,że się mylę;
Nie słodzę od lat ,a moja ulubiona czekolada do 80cio %wa gorzka:)

Tekst jest świetny i wiem ,że masz ich więcej.

Co do Henia .
Heniu ma poczucie humoru tylko jeszcze ( widocznie) nie wie ,że ty także.
A poza: jest delikatny w materii ,bo czuje się szczuty.

Co do "migdałków".
Nigdy mi nie przeszkadzały dzięki Panu:) ,chociaż niektóre projekcje bywają nieznośne.
pozdr Eli:)-u

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jak ja lubię Twój luzik.
Najtrudniej jest mi przekonać Cię, że się czasem mylisz. Najgorsze jest to, że mam podobną dolegliwość. Niedobrą, niesłuszną, ale mam niezbywalnie.

Pan Henio ma mnie za pannę - waćpannę - może uda mi się zmienić charakterek, jak to bywa w młodym wieku.
Oczekuję oznak poczucia humoru u Henia. Mimo szczucia:-)))))))

Amygdala to wciąż, niezmiennie - jądro migdałowate, do którego można zerknąć wycinając kawałeczek kości czaszki :)
Uściski. E.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maria_bard
"Amygdala to wciąż, niezmiennie - jądro migdałowate, do którego można zerknąć wycinając kawałeczek kości czaszki :)"
- to miałem na myśli pisząc o "migdałkach"

Ja się mylę.Też coś.
Jestem zbyt skromny by się przyznać:)))))))))))))
ziol

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Deonix_ Najserdeczniej Dziękuję! Ogromnie mi miło! Rzuć także proszę okiem na ten mój poniższy wiersz...    
    • __________________________________________________________________ /Proza poetyczna/ ________________________________________________________________ Na początku przedstawię Krzysztofa, zresztą zmarłego; Świętej pamięci arcymistrza, który w latach młodzieńczych  był moim przyjacielem po fachu.   Razem w wieżowcu, 'na północy' w Częstochowie, badaliśmy wiedzę z zapożyczonych materiałów na sześćdziesięciu czterech polach, na desce   Poznawaliśmy w ten sposób odkryty kosmos I do dziś pozostaje mapownictwem obu kolorów Na czerwonej wstążce czas zegara, zanim nie opadnie Wciąż partią życia trwa do zero zero, emocji walką   Były, jeszcze Przemek jest brakującym ogniwem W zatartej historii, o którym dzisiaj Wam napiszę!   Też w wieżowcu mieszkał, na warunkach ojczyma; pod groźbami noża — walczył rurą od odkurzacza, Matka była dumna: jej syn, wtedy z kurzem 'Patoli' Choć został wygnany, znalazł miejsce pod dachem Ja pamiętam, no cóż — jak w domowym ognisku, opowiadał mi o Wiedniu przy otwartym balkonie, z worka foliowego słowami poprzez swój wydech   Mięsień dobrze jeszcze pracował w tej atmosferze; Nie byłoby mowy o kontynuacji bez światła  przed jutrzejszym turniejem na 'polibudzie', powiedział, że wygra go, dzięki wiedzy smerfów.   Z samego rana, moja mama! Zrobiła śniadanie;  życzyła nam sukcesu na drogę, wzięliśmy je ze sobą i parę groszy, z tak zwanego kieszonkowego. Trzeba było skorzystać, skoro nadarzyła się okazja.   Byliśmy w 'Sezamie' - takim sklepie częstochowskim (nie wiem, czy nadal istnieje? Schyłek lat dziewięćdziesiątych) Ja na dziale spożywczym — kupiłem kilka jagodzianek. On na przemysłowym —  kupił paczkę worków foliowych, szukając też wspomagacza, wybierał zapachy z nakrętek.   I ostatecznie przypadł mu do gustu jeden, który wziął; kilkadziesiąt wdechów i wydechów. Przemek już gotowy   Jesteśmy teraz na miejscu, czyli na Politechnice; w korytarzu panuje atmosfera wśród szachistów, z niecierpliwością czekających na gwiazdy ze Wschodu   Limuzyną przyjechały: Alexiej Aleksandrow oraz druga —  niestety nie mogę sobie przypomnieć jej imienia, jak pamięcią sięgam, mnóstwo ludzi cykało im flesze. Bo to przecież legendy   Jako pierwsze widziały wodopój połączony szczynami z kegi,  przed każdą rozgrywką opróżniając stopniowo zawartość aż do zera, jednak gaz w płucach nie usypiał ich czujności.   Podczas trwających partii, głowy podparte łokciem w zgięciu, wydawały się pijane, choć czekały na kolejny 'click' zegara. Przy samym stężeniu dłonie w alkoholu będąc wciąż trzeźwe   Rozpuszczalnika nie odróżniając. Przemka ruchy po desce, smerfną metodą skali światowej wyjdą dzisiaj do historii tak prawdziwie ze wspomnień i trzeba będzie ją zakończyć.   (...) Przemek nie wygrał, ale jako pierwszy Częstochowianin pokonał gracza z Elity; targając jego włosy dłońmi  — na lewo i na prawo. Ostatecznie został zdyskwalifikowany przez swoje zachowanie. A parę tygodni później, babcia mnie poinformowała, że jej wnuczek odpalił rakietę samozapłonem na ławce ____________________________________ Wybaczcie, ale coś mi się odkleiło w ostatni piątek,  po lokalnym turnieju w Tilburgu  — zresztą wygraną; była butelka 'Leffe', którą otworzyłem zapiski z dłoni.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

           
    • On co mi? Luty tuli mocno.     Luty ma moc. Co mamy, tul.  
    • Z miasta co nad Prosną położone, Z miasta gdzie zamek kazimierzowski stał, Tu gdzie Asnyk kroki pierwsze stawiał, Z miasta które zburzone podczas konfliktu Powstało jak Feniks, Siedzę i obserwuję, Wizję którą Bóg na mnie zesłał, Widzę zniszczone miasto, Miasto stojące w płomieniach, Wyschnięte rzeki i uschnięte drzewa, Ulice które krwią spłynęły, Park który kiedyś życiem tętniący Teraz spopielony i martwy, Kamienice Opuszczone, Popadające W ruinę, Obserwuję ludzi Głodnych, Przerażonych, Martwych i tych których czwarty jeździec jeszcze nie dosięgnął, Mieszkańcy niegdyś szczęśliwi Dzisiaj przesiąknięci złem I strachem, Dostrzegam zwierzęta domowe, Pozostawione przez swoich właścicieli Na pastwę losu, Psy które zapomniały już o cieple, Wychudzone i dzikie, Zakładające grupy aby przeżyć, Aby zawalczyć o przetrwanie, Z wysokości zauważam przestępców, Którzy razem z zastępami Lucyfera, Niszczą to co się ostało, Zabijają, Gwałcą, Rabują wszystkich tych, Którzy postanowili walczyć, Bóg pokazuje mi na rynek, Gdzie ludzie pogrążeni w chorobie, Konają w męczarniach na ulicach, Zwijają się w agonalnym bólu, Bez szans na ratunek, Czekają na śmierć, Która ukróci ich męki, Ujrzałem pomiędzy gruzami Zbawiciela, Który kroczył po ruinach, Przed którym uciekały zastępy zła, Szedł ze swymi zastępami Aniołów, Pokazał mi palcem napis wyryty w kamieniu, Który brzmiał, "Admonitio" Wtem się obudziłem, Znów widziałem kwitnące drzewa, Ludzi pełnych radości, Zwierzęta kochane przez swych właścicieli, Moje ukochane Miasto Stojące I bezpieczne, I widziałem, Kamień, Kamień z napisem wyrytym przez Boga.
    • A las... ma namioty? To im, a nam sala.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...