Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

***
O, tutaj jesteś. Dobrze, że się pojawiłeś. Bez Ciebie tracę wątek. Potrzebuję oddechu, sama go nie zaczerpnę. Potrzebuję Cię. Muszę mieć spokój, więc bądź spokojny.
Enma.
Amen.
Czy jakoś tak.
***
Znowu budzę się w niepokojącym pięknie poranka. Jest coś fałszywego w tych butach w rogu pomieszczenia. Kanty szafki nocnej są nieco zakłamane. Zakładam okulary, widzę fikcję ostrzejszą, nie prawdziwszą. Patrzę na swój-nieswój pokój. Na moją nierzeczywistość. Staję na sztucznej podłodze, nie upadam. Ta makieta życia jest wytrzymalsza niż na to wygląda! Potykam się o papierowe lustro. Co za szpetny rysunek.
***
Może byś się do mnie wreszcie odezwał? Dobrze wiem, że jesteś! Bardzo mocno Cię czuję. Pachniesz inaczej niż szarość. Pachniesz błękitem. Zaciągam się Twoją świeżością.
Dlaczego mnie ignorujesz?
Przecież mnie kochasz.
***
Coś wyrywa mnie ze snu. Słyszę swój własny śmiech. Jest oddalony o dwa metry. Czy postradałam już zmysły? Gwałtownie się podnoszę. Stoję na środku pokoju i się śmieję. Co za ulga, to jednak byłam ja.
***
Czy dalej śnię? To byłaby już trzecia niedoba. Otwieram oczy.
Noc.
Ludzie boją się ciemności, bo dopiero wtedy cień ich opuszcza. Stają się naprawdę sami i szaleją. Dobrze, że mam Ciebie. Inaczej pewnie też bym zwariowała. Albo coś gorszego - przyzwyczaiłabym się do ciemności.
***
Kiedy byłam młodsza, ściany w moim pokoju były zielone - koloru oczu mojej mamy. Dzisiaj te same ściany są szare. Myślę, że to dlatego, że mama nie żyje. Oczy mamy nie istnieją, na pomieszczenie nie patrzy już nic ciepłego. Moje spojrzenie nadało pokojowi barwę mojego umysłu. Mój umysł ma barwę głęboko matową, dokładnie brudną.
***
Mam na imię Urszula, ale Ty mówisz do mnie "dziecko". Myślę, że nie pamiętasz mojego imienia.
***
Nie mogę zdecydować, czy warto się dzisiaj budzić, czy nie. Odwlekam tę decyzję tak długo, aż przypominam sobie, że odwlekanie to domena ludzi przytomnych. Piękno poranka ukryłam za zasłonkami. Zasłonki pod powiekami. Otwieram oczy - rozsuwam zasłony. Widzę okno, nie ma w nim szyby. Twarzą dotykam zimnej tafli szkła. Tak jak podejrzewałam, jest papierowe.
Papierowe szkło - myślę sobie - takie rzeczy tylko w moim domku z kart!
Chichoczę się tak cicho, jak tylko potrafię. Zastanawiam się, po co się hamuję. Przestaję. W pokojach bez powietrza nie ma przecież echa. Karteczka z narysowanym śmiechem przywarła do moich ust, dużo wykrzykników po każdym niemym "ha".
***
Dawno się nie odzywałeś. Nadal czuję bicie Twojego serca za światem, ale ono słabnie. Oddalasz się. Kradniesz ostatni rzeczywisty kawałek mnie.
***
Podarłam lustro.
Zacięłam się którąś z ostrzejszych ścinek.
***
Twój zapach stał się burzowy.
***
Staję się kolejnym meblem w pokoju. Tak samo funkcjonalna jak łóżko bez materaca i drzwi bez klamki. Jeszcze chwilę udaję żywą, tak jak ten domek udaje, że istnieje.
***
Za papierem może spełniasz czyjeś marzenia.
Tu Cię nie ma.
Żałuję, że wątpiłam w Twoje nieistnienie.
Bez nadziei trudniej się pogrążyć w beznadziei.
***
Widzę jak opuszczają mnie kolory. Ucieka ze mnie oddech, wysycha krew. Szara sukienka zamienia się w szarą skórę.
Topię się w papierowym morzu.
Po raz pierwszy zasypiam, zamiast się budzić.
***
Nie objawiaj mi się.
Mam serce z papieru, a rozum z ognia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...