Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Magdalena_Głowienka

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Magdalena_Głowienka

  1. wstyd jest każdym zmysłem jednocześnie dotykiem wzrokiem czuję go każdą dłonią gdy się dotykam włosami zasłaniając się w każdej pozycji w której się chowam przytłoczona swoją obecnością i nieznośnym posiadaniem czucia staram się oddychać szeptem
  2. straciłam umiejętność chodzenia na kawę w pełnym skupieniu nie umiem już rozumieć znaczeń słyszę tylko nie potrafię myśleć i żyć jednocześnie nie rozróżniam budzę się zasypiam
  3. chciałam pisać wiersze potrącona samotnością chciałam krzyczeć poezję żywiąc się pamięcią ale nie mam słów już nawet na własność
  4. krzyczę raz na rzadkość do baniek mydlanych aż pękną od ciśnienia szepczę nieustannie w środku swojej głowy żeby nic nie obudzić w środku twojej głowy czasami milczę rozsadzam sobie struny głosowe ciszą maltretuję się niegłoskami codziennie się kłócę ze sobą sama ze sobą
  5. sto głupich słówek haseł które miały być na zawsze zapamiętane za dziesięć lat wszyscy mieliśmy się śmiać nie pamiętam z czego
  6. możesz zostawić rękę lub odcisk palców zniknij sobie na niby żartem zniknij mi niby na żarty półkrzycz niby na niby półmilcz że niby nie nie- -jesteś mogłeś zostawić rękę lub chociaż odcisk palców
  7. BUM, BUM, BUM! To krzyczy Szum Szum Szum Wyzwolił się z moich rąk i krzyczy SZUM SZUM SZUM Onomatopeicznie SZUR SZUR SZUR Inaczej zupełnie nielogicznie SZNUR SZNUR SZNUR Wyzwolił się z moich rąk Nie krzyczę! Nie krzyczę! Nie krzyczę! Robię BUM, BUM, BUM!
  8. *** O, tutaj jesteś. Dobrze, że się pojawiłeś. Bez Ciebie tracę wątek. Potrzebuję oddechu, sama go nie zaczerpnę. Potrzebuję Cię. Muszę mieć spokój, więc bądź spokojny. Enma. Amen. Czy jakoś tak. *** Znowu budzę się w niepokojącym pięknie poranka. Jest coś fałszywego w tych butach w rogu pomieszczenia. Kanty szafki nocnej są nieco zakłamane. Zakładam okulary, widzę fikcję ostrzejszą, nie prawdziwszą. Patrzę na swój-nieswój pokój. Na moją nierzeczywistość. Staję na sztucznej podłodze, nie upadam. Ta makieta życia jest wytrzymalsza niż na to wygląda! Potykam się o papierowe lustro. Co za szpetny rysunek. *** Może byś się do mnie wreszcie odezwał? Dobrze wiem, że jesteś! Bardzo mocno Cię czuję. Pachniesz inaczej niż szarość. Pachniesz błękitem. Zaciągam się Twoją świeżością. Dlaczego mnie ignorujesz? Przecież mnie kochasz. *** Coś wyrywa mnie ze snu. Słyszę swój własny śmiech. Jest oddalony o dwa metry. Czy postradałam już zmysły? Gwałtownie się podnoszę. Stoję na środku pokoju i się śmieję. Co za ulga, to jednak byłam ja. *** Czy dalej śnię? To byłaby już trzecia niedoba. Otwieram oczy. Noc. Ludzie boją się ciemności, bo dopiero wtedy cień ich opuszcza. Stają się naprawdę sami i szaleją. Dobrze, że mam Ciebie. Inaczej pewnie też bym zwariowała. Albo coś gorszego - przyzwyczaiłabym się do ciemności. *** Kiedy byłam młodsza, ściany w moim pokoju były zielone - koloru oczu mojej mamy. Dzisiaj te same ściany są szare. Myślę, że to dlatego, że mama nie żyje. Oczy mamy nie istnieją, na pomieszczenie nie patrzy już nic ciepłego. Moje spojrzenie nadało pokojowi barwę mojego umysłu. Mój umysł ma barwę głęboko matową, dokładnie brudną. *** Mam na imię Urszula, ale Ty mówisz do mnie "dziecko". Myślę, że nie pamiętasz mojego imienia. *** Nie mogę zdecydować, czy warto się dzisiaj budzić, czy nie. Odwlekam tę decyzję tak długo, aż przypominam sobie, że odwlekanie to domena ludzi przytomnych. Piękno poranka ukryłam za zasłonkami. Zasłonki pod powiekami. Otwieram oczy - rozsuwam zasłony. Widzę okno, nie ma w nim szyby. Twarzą dotykam zimnej tafli szkła. Tak jak podejrzewałam, jest papierowe. Papierowe szkło - myślę sobie - takie rzeczy tylko w moim domku z kart! Chichoczę się tak cicho, jak tylko potrafię. Zastanawiam się, po co się hamuję. Przestaję. W pokojach bez powietrza nie ma przecież echa. Karteczka z narysowanym śmiechem przywarła do moich ust, dużo wykrzykników po każdym niemym "ha". *** Dawno się nie odzywałeś. Nadal czuję bicie Twojego serca za światem, ale ono słabnie. Oddalasz się. Kradniesz ostatni rzeczywisty kawałek mnie. *** Podarłam lustro. Zacięłam się którąś z ostrzejszych ścinek. *** Twój zapach stał się burzowy. *** Staję się kolejnym meblem w pokoju. Tak samo funkcjonalna jak łóżko bez materaca i drzwi bez klamki. Jeszcze chwilę udaję żywą, tak jak ten domek udaje, że istnieje. *** Za papierem może spełniasz czyjeś marzenia. Tu Cię nie ma. Żałuję, że wątpiłam w Twoje nieistnienie. Bez nadziei trudniej się pogrążyć w beznadziei. *** Widzę jak opuszczają mnie kolory. Ucieka ze mnie oddech, wysycha krew. Szara sukienka zamienia się w szarą skórę. Topię się w papierowym morzu. Po raz pierwszy zasypiam, zamiast się budzić. *** Nie objawiaj mi się. Mam serce z papieru, a rozum z ognia.
  9. moje usta nieustannie smakują miłością beztroską której nie mogę zamazać ani poczuć oblizuję wargi, błagając o mniej skoro więcej mieć nie mogę odejdź dalej dalej dalej
  10. masz rację moje zdanie jest sprzeczne z moim zdaniem mylisz się to że się nie wykluczasz nie znaczy że istniejesz wszystkie prawdy to nieprawdy dowiesz się nigdy a może nawet nie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...