Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

https://www.youtube.com/watch?v=hs6mksGCD20

Tekst:

Chcę ci powiedzieć dziś tych kilka słów…

Zbieram po tobie każdy dźwięk i kładę go na prześcieradle
miewam tą fobie że zabraknie gdzieś cie nagle,
i wreszcie spadnę czując że wreszcie spadłem,
może tylko czasem będę mógł cie poczuć gdzieś przez kable
piję twój ciepły wzrok z czarną herbatą
dziękuje za to prawie dekadą
chciałbym żebyśmy gdzieś uciekli stąd pełną szufladą
chciałbym żebyśmy wsiedli w wagon
i myśli jadą gdzieś po Ekwador,
kiedy już czuje że to rzucę kiedy chce uciec
z takim poczuciem że już nie wrócę mimo zakłóceń
ty sprawiasz że staje jak uczeń
wiesz gdzie mam duszę
i wiesz że jeśli chcesz otwierasz mnie jak kluczem
tu nie mam złudzeń
i zabierz myśl że się obudzę,
a to co miało wiecznie trwać potrwa krócej
podkład nucę dopóki płótno na sztaludze
ufam że poznasz się na sztuce
wciąż się jednak uczę.

Jak kiedy szumi deszcz i tańczy wiatr co na najwyższej z gór rozsypał śnieg na szczycie
w koronach drzew o świcie i dał im ptaków śpiew
cały ten set arcydzieł tak patrzę na ulicę
patrzę jak idziesz x3

Zawdzięczam tobie siebie
a dom bez ciebie to więzienie
jesteś jak dopełnienie słodycz na podniebienie
jak ukojenie po oblężeniu dnia na pocieszenie
choć wciąż zawodzę cię nie powiesz że nie,
świat jest zły pozwól mi być Twoim ochroniarzem
pokaże ci że mimo wszystko zwycięża dobro czasem,
pozwól być drogowskazem wprost do marzeń
chodźmy tą drogą razem
zapakuj sny zaczekam pod ołtarzem.
Weź biały welon do pary z cerą niech wiatry wieją
zakryj bielą arcydzieło którym cie stworzył
ja tylko chcę uczynić cię na cały przelot panią przestworzy,
włóż kolczyki otrzyj z łez oczy.

Twój miękki uśmiech jak dźwięki w półśnie
błękit w mróz w śnieg lecz o tym później
w pokojach twój śmiech
już nie odbija się od ścian jak wcześniej mam plan jak wcześniej
ale co myślisz czyś ty jeden anioł stróż. wie
Bywało różnie między nami
byliśmy równie wielcy, mali
ale wciąż płynie okręt a my na nim,
to nie Titanic dwoje na fali czeka na piach z wydmami
niech to nie tonie bo nie będziemy oddychali
chwile za nami,
tyle przed nami siła co wersy ogniem pali
i choćbym linę miał trzymać zębami,
ciebie rękami każdy ocean kończy się brzegami a brzeg drzewami.
Nie chcę cię ranić.

Jak kiedy szumi deszcz i tańczy wiatr co na najwyższej z gór rozsypał śnieg na szczycie
w koronach drzew o świcie i dał im ptaków śpiew
cały ten set arcydzieł
tak patrzę na ulicę
patrzę jak idziesz x4

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violettaej bo chyba jednak przgerła
    • @Waldemar_Talar_Talarczy pan potrzebuje pomocy/ pzdr pzdr 600 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W mrokach dziejów, gdzie czas w wieczność się splata, Tam Polska, ojców ziemia, w sercu wciąż oplata. Jaruzelski, generał, w mundurze stalowym, W wyborach '25 stał z narodem żywym. Łukasz Jasiński, Topór w herbie noszący, Wierny ojczyźnie, duch rycerski mający. Lecz WLFX, cień hańby, w sieci kłamstw brodzi, Pedofil podły, co w mroku swe zło rodzi. Gdy Krzyżacy, Mazowiecki Konrad wzywał, Miecz obcy na Polskę w XIII wieku zsyłał. A w Nowym Jorku, gdzie wieże w pył runęły, World Trade Center w zamachu się rozpadły . Przez wieki los nasz w krwi i walce tonął, Lecz duch Mickiewicza wciąż w narodzie płonął. paniejaniepaniejanie dobry boże co się stanie #gówno
    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...