Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


Tylko krowa nie zmienia poglądów. W ustach polityków, którzy tego odkrywczego stwierdzenia najczęściej używają, brzmi to jak komplement, oczywiście w odniesieniu do nich, bo krowa, jak mniemam, tym się nie przejmuje i żyje tak jak Pan Bóg przykazał, a właściciel pozwala. Na szczęście wszelkie epitety o sobie samej, bez względu na to o i kto o niej mówi, puszcza mimo uszu zachowując się w granicach normy jej przypisanej, żre trawę, ryczy kiedy uzna za stosowne i daje mleko. Z tych to powodów, ale i nie tylko, krowę szanuję bardziej niż polityków i na drabinie przydatności dla społeczeństwa stawiam ją zdecydowanie wyżej od nich, a przynajmniej od niektórych, godząc się z konsekwencją takiego usytuowania, czasem niehigieniczną.
Krowa pyskiem się doi, ryczy, kiedy jest głodna, albo jej coś doskwiera, więc ile da mleka nie zależy od tego jak jest głośna, a ile paszy zeżre i przepuści przez swe długie ciało od pyska do ogona. Będąc w życiowej formie, jest doskonałą maszyną do jego produkcji, które powstaje z rozkładu do czynników pierwszych zielonej trawy i kolejnych, skomplikowanych procesów ich syntezy, a z tejże maszyny można je wydobyć masując umiejętnie pewien jej organ, zwany wymieniem i uciskając strzyki. To tak gwoli prawdy i odpowiedzi na intrygujące dzieci coraz częściej dziś pytanie, skąd się bierze mleko. Na pewno nie z biedronki.
Odkąd człowiek stwierdził, że biała i pieniąca się ciecz wyciskana ze strzyków wymienia, jest smaczna i pożywna, starał się trzymać krowę blisko siebie. Od siebie ją uzależnił i zazwyczaj rezerwował dla niej pierwsze miejsce wśród plejady udomowionych zwierząt. On ją karmił, pielęgnował w chorobie i połogu, bronił przed drapieżcami. Ona nie raz, jakby w podzięce, uchroniła go przed śmiercią głodową, a przede wszystkim karmiła jego dzieci. One, też w podzięce nie zawsze uświadomionej, najczęściej się nią zajmowały, pilnowały, pasły, dbały o czystość zadu i wymienia.
Pasienie krów. Dla dziecka wiejskiego był to kolejny etap edukacji życiowej, związanej z wsią i gospodarstwem. Wcześniejszy, to pilnowanie stadka gęsi. Czego można nauczyć się od krowy?. Zapewne niewiele, ale przy krowie – to już znacznie więcej, choćby, odpowiedzialności i obowiązkowości. Cechy te doceniają dorośli, rzadko, lub wcale dzieci, stąd zazwyczaj pasienie krów nie było ulubionym sposobem spędzania przez nich czasu.
Do pasienia trzeba fizycznie dorosnąć. Krowa ważąca pół i więcej tony ma niewyobrażalną siłę w szyi i rogatej głowie, którą często rogate myśli nawiedzają, Trzeba więc mieć siłę w rękach by szarpnięciem powroza, usytuowanym jednym końcem w rączynie pastuszka, a drugim pod rogami krowy, zmienić jej kierunek natarcia. Trzeba mieć siłę w nogach by zazwyczaj gołymi piętami zaprzeć się w ziemi i skutecznie przerwać jej ruch do przodu. Jeśli pierwszego i drugiego nie starcza, to zarówno widok jak i skutek są żałosne, bo na przedzie coś wielkiego ciągnie uczepione na końcu powroza coś małego, zazwyczaj wrzeszczącego i zapłakanego.
Krowa przydaje się bardzo przy paleniu ogniska. Nie żeby bezpośrednio, ale pożarłszy ogromne ilości trawy, po jej przetrawieniu, gubi za sobą znacznych rozmiarów placki odchodów, które jak wyschną, stają się doskonałym materiałem na ognisko, dającym dużo malowniczego dymu (patrz Chełmoński) i popiołu, który długo trzyma ciepło i, jak żaden inny, nadaje się do pieczenia ziemniaków. Upieczone. Wyciągane patykiem z tegoż popiołu, parzące niecierpliwe palce, to jeden z nielicznych, jesiennych przysmaków dzieciństwa.
Krowa, szczególnie ta spokojniejsza, przydaje się też w nauce, czy poszerzaniu ciasnych horyzontów wiejskiego pastuszka. Bo cóż robić przy krowie. W zasadzie pasienie jest zajęciem nudnym. Jak długo można liczyć muchy na jej pysku, albo polować na bąki żądne krwi i atakujące jej grzbiet. Uwiązawszy się, więc na powrozie z drugiej strony, można było w ten sposób uwolnić ręce, trzymać książkę i odwracać jej kartki kątem oka zerkając jednak, co nasza podopieczna robi. Pasienie odbywało się na śródpolnych drogach i wąskich miedzach. Trzeba było mieć niebagatelną podzielność uwagi, by śledzić losy książkowych bohaterów, jak i poczynania Krasuli, która przy najbardziej ciekawych fragmentach lektury starała się zleźć z miedzy, czy drogi, a wleźć w przysłowiową szkodę.
Krasula. No tak. Każda krowa musiała mieć swoje imię. Zazwyczaj te imiona brały się z charakterystycznych elementów ich umaszczenia, z ich ogólnego wyglądu, charakteru i zachowania się. Była więc Kropka, Łatka, Strzałka, Biała i Czarna. Była Łania, Szybka, Wolna, Łysa i Cicha. Imiona powtarzane setki razy, przyczepiały się do nich na stałe i Kropka na słowo kropka podnosiła głowę, gdy w tym czasie, Strzałka nadal żarła trawę.
„Ruszasz się jak krowa”, „wleczesz się jak krowa”. Doprawdy nie wiem skąd takie powiedzenia. Nawet mój ulubiony poeta, ksiądz Twardowski, w swym znaczącym dla swej twórczości wierszu napisał jakoś tak „tylko, co nieważne jak krowa się wlecze”. No a krowa, jak jest młoda, zdrowa, to i figlować potrafi. Bywało, podniósłszy ogon, gna do przodu, ścigając się z wiatrem i pozostawiając biegnącego za nią, zapłakanego pastuszka, daleko z tyłu. Wolno i dostojnie porusza się na starość, ale to przecież nie tylko jej przypadłość, nasza też.
Wszystko to już przeszłość, Wioska, gdzie w każdej zagrodzie stała w obórce, co najmniej, jedna krowa – przeszłość. Wioska gdzie gospodyni w każdym domu i o każdej porze mogła uraczyć spragnionego wędrowca kwaśnym mlekiem, lub pajdą swojsko pachnącego chleba, smarowanego przed chwilą zrobionym masłem – przeszłość. Czasy, w których Krasulę czy Gwiazdkę traktowano niemal jak członka rodziny, a po wypadku ratowano lub żegnano ze łzami w oczach – przeszłość. Dziś Krasula zamknięta w swoistym krowim getcie, bardziej rozpoznawalna numerem na kolczyku niż imieniem własnym, zagubiona w stadzie rówieśniczek liczącym sto, dwieście sztuk, nie podniesie głowy na pieszczącą jej ucho melodię swojego imienia zapisanego w dokumentach unijnych, lecz nigdy niewypowiedzianego przez właściciela.
Owszem. Nie powiem, dzisiejsza krowa stała się mądrzejsza, sama znajdzie drogę do stacji paszowej i do hali udojowej, ale czy jest szczęśliwsza? Wątpię! Myślę, że w chwilach zadumy nad pełnym i pełnowartościowym stołem paszowym (kiedyś żłobem), tęskni za obrazkami z , niestety, ginącego już świata.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 @Annna2 @Annna2 @Annna2 @Annna2 @Annna2 To jest chory człowiek. Były UB.  Szkoda słów  Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia     
    • @andrew  Andrzej jeszcze raz do Ciebie! Dlaczego milczysz?  Ktoś tu w każdym komentarzu obraża a Ty co? A wystarczyłby chociaż przypis z Ustawy Zasadniczej- Konstytucji Naszej. Każdy obywatel Rzeczypospolitej ma prawo do wiary- i to jest jego wolność
    • @Somalija   Dzień dobry, pani Agnieszko, przed chwilą wstałem i piję kożucha kapucyna.   Jeśli chodzi o fetysz, to: kontekst był erotyczny i to nic złego - nie jesteśmy już przecież niedoświadczoną młodzieżą, a ludźmi w średnim wieku i mamy prawo mieć różne upodobania erotyczne - pewnie pani była lekko podchmielona - wtedy ludziom języki z łatwością...   A jeśli chodzi o odnośniki, to: w komentarzu pod pani wierszem pod tytułem - "Och, Karol!"   Łukasz Jasiński 
    • Podczas okupacji niemieckiej istniały wszystkie struktury państwa polskiego. Począwszy od armii, władzy sądowniczej, a skończywszy na szkolnictwie. Byliśmy jedynym krajem, w którym produkowano broń seryjnie. Do lipca 1944 roku wykonano 600 egzemplarzy Błyskawic. Powstanie Warszawskie nie przerwało produkcji. Dzieło inżynierów- Zawrotnego i Wielaniera, było po polskim Stenie najsłynniejszą konspiracyjną konstrukcją broni tego typu w Europie. Państwo Podziemne - doskonałość, fenomen i cud.   Z czasem płyną powolne interwały. A my tak bardzo przejęci obrotem spraw, z uśmiechem uczepionym u twarzy. Sursum corda, toast za życie bez obaw. Gdzieś tam są Oni, młodzi gniewni, nieuważni na chmury, za wcześnie za późno urodzeni. Piękni Żołnierze Wyklęci. Niezłomni. Rozważam swoje możliwości. Bo mogę. Wszystkie te jak, co i dlaczego, pozbieram maleńkie chwile radości. Tęsknoty rzucę w tak słoneczne niebo.          
    • @andrew Paciorku, chyba po tym co ci zapodam przestaniesz pysznie i głośno się tu obnosić z tym zaufaniem. A wystarczyłoby poczytać ewangelistów by nie sprzedawać się dostojnym tęgościom za ich bełkotliwe wygłupy o niebiesiech.   Niestety (dla ciebie i podobnie narcyzowatych) ono nie jest miejscem do którego się wchodzi. To jest czlowieczy stan miary bycia z Chrystusem. Niebo to zjednoczenie z nim oznaczające uwielbienie boga, nie jakiejś laski, jałowe zresztą gdyż ty w tym stanie wielbienia będziesz bez jaj i kutasika, a ona bez waginy. Oboje "jako aniołowie" będzieta.   "Ewangelia według św. Mateusza 22:29-33 BW1975 "A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej. Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie. " Czytać, czytać, żeby gdy ziemskość minienie nie zmartwychwstać z ręką w nocniku zamiast w waginie     Chyba że zaPISzesz się do Allaha. Nie, nie, żadnych hurys i rozpusty a to:   "2.25. Głoście dobrą nowinę tym, którzy wierzą i czynią dobro [5], albowiem dla nich są Rajskie Ogrody, pod którymi płyną strumienie. Gdy spożywać będą owoce z Ogrodów, wspomną „To jest to, co już kiedyś spożywaliśmy”. Otrzymają bowiem dary podobne do tego, co już mieli wcześniej. I w tych Ogrodach mieć będą"nieskazitelne małżonki i będą tam żyć wiecznie."   (za KORANEM, a nie urojeniami).
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...