Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bajka o Plum – Plumie


Rekomendowane odpowiedzi

Gdy słońce właśnie wtaczało się na horyzont czerwoną kulą, a fiolety i róże rozpływały się na widnokręgu namiętnym splątaniem narodził się on. Nie miał koloru, ani zapachu. Rozejrzał się. Stara jabłoń dawała mu cień, a szemrząca rzeka rosiła twarz delikatną bryzą.
- Kim jestem? - spytał w zdumieniu oglądając swe ciało
- Jesteś tym kim zechcesz być - odpowiedziała rzeka
- Mam jakieś imię?
- Możesz nazywać się Plum - Plum - zdecydowała rzeka
- Po co jestem? - zastanowił się głośno nieporadnie próbując przymierzyć swe członki do czegokolwiek.
- Skoro jesteś to znaczy, że to ma swój ważny cel. Nikt i nic nie przychodzi na ten świat bez powodu - wyjaśniła jabłoń z racji swego wieku uznając, że ma prawo się mądrzyć.
- Skąd mogę się dowiedzieć po co jestem?
Spojrzał na drzewo, spojrzał na rzekę. Milczenie wskazywało, że nie są pewni odpowiedzi, ale przecież nie mogli przyznać się do swej niewiedzy przed nowonarodzonym. Rzeka ratując swój autorytet w przypływie olśnienia słonecznego wypowiedziała zdobywając się na wyniosły ton
- Ja wiem gdzie jest cel. Moje koryto prowadzi do celu
- No to ja też pobiegnę z tobą - ucieszył się Plum - Plum
Plum - Plum bez zwłoki ruszył w drogę. Mijał przybrzeżne kamienie i szuwary. Raz piekło słońce, raz dokuczały owady, to znowu zmęczenie odbierało siły, ale biegł wytrwale.
- Pomóż mi - zawołała sobą leżąca na brzegu ryba
- Nie mam czasu. Muszę biec - odpowiedział Plum - Plum i pobiegł dalej
Mijał szumiące drzewa i kwiaty. Przyjemny zapach kusił, delikatny wiatr zachęcał, aby przystanąć, widoki uśmiechały się do niego swym pięknem puszczając oko i prosząc, aby z nimi chwilę pobył, ale za bardzo się śpieszył.
- Nie mam czasu. Muszę biec do celu
- Pić - wołały kwiaty więdnące na wzniesieniu
- Dałbym wam pić, ale nie mogę, bo muszę biec
Plum - Plum biegł, szedł, czasami przystawał zrezygnowany i zmęczony zastanawiając się czy faktycznie dotrze kiedykolwiek do upragnionej wiedzy, ale w końcu ruszał w drogę. Chciał wiedzieć.
Nie słyszał, gdy prosiła go o pomoc matka piskląt, które wraz z gniazdem wiatr strącił z drzewa, ani gdy błagał zając złapany w sidła. Za bardzo pochłonięty był myślami o celu.
Po jakimś czasie Plum - Plum zupełnie wyczerpany dotarł do morza
- Czy ty jesteś moim celem? - spytał z nadzieją
- Ja jestem celem rzek, ale twoim? To chyba jakaś pomyłka.
- Więc co jest moim celem? Po co jestem? Kim jestem? - spytał Plum -Plum rozpaczliwym głosem
- Nie wiem - odpowiedziało morze - Pytałeś wszystkich, których spotkałeś do tej pory?
- Właściwie nie - zaczął Plum - Plum i uświadomił sobie, że wiele wołało do niego po drodze, a on wcale nie słuchał, bo za bardzo się śpieszył. Pobiegł z powrotem i znalazł martwego zająca, martwe pisklęta, martwe kwiaty, martwą rybę.
- Pomóż mi - wyszeptało usychające drzewo.
Plum - Plum podlał je, drzewo rozkwitło, zazieleniło się i już wiedział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...