Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Panna Newman


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, zamieszczam początek opowiadania.
Liczę na wasze informacje, wskazówki i pomoc ! :)
Forumowicze do dzieła ! :)

W powietrzu unosił się ten specyficzny zapach, który czuła już wcześniej. Przystanęła na chwilę, przytrzymując się dłonią o niewysoką drewnianą komodę. Zawroty głowy nadchodziły coraz mocniej, szybciej, w nieregularnym rytmie. Strach nie pozwalał jej myśleć, kolory ścian mieszały się, tworzyły kolaże, dziwne psychodeliczne kształty. Zapomniała już po co tu przyszła, kim jest i czego pragnie. Czuła tylko ten obezwładniający zapach śmierci.
- Panna Newman? - chłodno zapytał wysoki facet w garniturze. Nie był to jednak garnitur, który noszą dżentelmeni – była tego pewna. Uśmiechnęła się dość sztucznie, jedynie kąciki ust niemrawo się uniosły. - Proszę za mną, jest pani oczekiwana.
- Jeanette Newman– odpowiedziała bez namysłu, poprawiając swoją dość obcisłą zieloną spódnicę. – Jestem tutaj w sprawie…
- W sprawie pani narzeczonego. Zdajemy sobie z tego sprawę, jest pani przecież oczekiwana.
Rozejrzała się jeszcze raz dokładnie dookoła, by jak najlepiej zapamiętać to miejsce. Wiedziała, że będzie musiała stąd uciekać. Frontowymi drzwiami byłoby za spektakularnie i zbyt niebezpiecznie. To nie był hollywoodzki film – musiała zrobić to subtelniej. Długi korytarz prowadził od głównego wejścia, poprzez parę kamiennych schodków. Dalej rozdzielał się prowadząc do dwóch prawie identycznych drewnianych drzwi. Zatopiła nieruchomy wzrok w oddali, by zaobserwować szczegóły. Mimo olbrzymiego, wystawnego żyrandola, który przy każdym ruchu powietrza, dystyngowanie zapraszał do wytwornego tańca, panował półmrok. Podążając za nieznajomym mężczyzną, w głębi z lewej strony zaobserwowała kontury okna. Nie wiedziała, gdzie zaprowadziłby ją potencjalny skok przez nie. Jednak świadomość posiadania, chociażby niedopracowanego planu, dodała jej trochę otuchy i ciepła, których tak potrzebowała.
Przystanęli na chwilę przed drewnianymi drzwiami, które nasunęły Jeanette skojarzenia z piekielnymi wrotami. Uśmiechnęła się jednak szeroko, aby nie dać poznać po sobie paraliżującego strachu. Nie miała na tyle odwagi, aby przerwać tą głuchą ciszę, którą jeszcze przed chwilą zabijały odgłosy stąpających po posadce stóp.
- Proszę się rozgościć panno Newman – powiedział nieznajomy, w taki sposób, że odnalazła w tym odrobinę prawdziwej życzliwości. – Za chwilę do pani zejdzie.
- Czy mogę zadać panu pytanie? – Wyszeptała wręcz, rozglądając się po pokoju zza uchylonych drzwi.
- Później – otworzył szeroko drzwi, kiwnął w sposób sugerujący wejście do środka.- Później...
Jego oczy wydały się jej znajome. Zielone, zamglone, ale w jakiś dziwny sposób bliskie, tak jakby patrzyła na nie od dawna, jakby to ich tak naprawdę szukała. Odwróciła się jeszcze raz niepewnie, by zobaczyć jak zamykają się za nią drzwi. Doskonale wiedziała, że nie ma już powrotu, choć pewnie nie było go już wcześniej. Ścisnęła małą, czarną torebkę jeszcze mocniej i bardziej nienaturalnie niż normalnie.
Była sama. I choć właśnie tego właśnie pragnęła parę minut temu, wcale nie czuła się lepiej. Stała pośrodku niczego. Mrok wdzierał się spod wysokiego sufitu tak obficie, że Jeanette nie widziała dalej niż na parę metrów. Poczuła ten sam zapach, który ciągnął się przez jej życie niczym przeznaczenie. Zakryła dłonią usta, jak gdyby dzięki temu, uczucie nudności miało zniknąć bezpowrotnie. Zawsze wierzyła, że nadzieja czyni cuda. Że nadzieja umiera ostatnia, zaraz po człowieku.
- Nie będzie musiała długo czekać na moją – uśmiechnęła się sama do siebie.



btw: –

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...