Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ta mgła ta mgła


BPacz

Rekomendowane odpowiedzi

"Pięknie jest na świecie, kiedy ustąpi mgła i przeczyszczą się z niej oczy i przeczyszczą się z niej usta, i widać jest świat, i oddychać jest świat, i uwielbiać jest świat." Pięknie jest na świecie, kiedy we wszystkim, wszystkim najzwyklejszym nawet, uda się dojrzeć to coś wielkiego, dzięki czemu powoli zaczyna się rozumieć, czym jest "cała jaskrawość", o której usłyszało się gdzieś zupełnie przypadkiem (a może właśnie nie przypadkiem?); kiedy zaczyna się to po prostu wiedzieć, to czym jest "cała jaskrawość", i nie trzeba nawet próbować tego wypowiedzieć, bo to się po prostu wie i to wystarczy.

Ale mgła pojawia się znienacka. Najpierw owija się wokół kostek i wędruje w górę, oplatając powoli i dokładnie, aż w końcu widać już (dopóki się jeszcze widzi), że ona nie tylko z dołu nadchodzi, ale też z jednego boku, z drugiego boku, z przodu, z tyłu i z góry. I mgła zasłania całą jaskrawość. Nie da się jej odpędzić, przepiłować, wbić w nią siekiery. Trzeba czekać, bo nic nie pomaga. Można tylko, gdy mgła pojawia się często, próbować przed nią uciec, jakoś zapobiec jej atakom, robić wszystko, by nie przytłoczyła. Ucieka się też wtedy przed całą resztą, oddala się od tego, co najdroższe, nawet od - jak to banalnie brzmi - miłości.

Na szczęście mgła znika. Kiedy chce i bez ostrzeżenia, ale jednak znika. I można powrócić do niemyślenia o niczym. Można posiedzieć przy piecu, z nogami na drugim krześle, patrzeć w "ten słynny ogień" "tym słynnym spojrzeniem" i nie zadawać pytań drugiej osobie, która też nie zadaje pytań, bo tak jest lepiej i tak powinno być.

I już jest dobrze. Zrobi się wszystko, co miało się do zrobienia, i można wracać - trzeba wracać, bo tęsknota, która zabija i trzyma przy życiu, dopomina się działania, a nie ma już dla niej żadnych wymówek. Więc wraca się, w nieważnej zawiei, przez nieważne mroźne kilometry, przez "wielką ciszę lasu niezależną od wszystkich dźwięków".

Aż nagle okazuje się, że ten niepokój, który przewijał się ciągle nieubłaganie przez strumienie świadomości, nie był zwykłym nadwrażliwym bezpodstawnym niepokojem. I chociaż jego przyczyna zginęła gdzieś w całej jaskrawości, teraz on sam staje się namacalny: najpierw owija się wokół kostek i wędruje w górę, oplatając powoli i dokładnie. Bardziej niż kiedykolwiek. I nie ma nic poza mgłą. I okazuje się, że jednak nie zdołało się uciec.

A zresztą... "Nie ma słów, brakuje słów, brakuje liter w alfabecie, wielka bieda, straszne ubóstwo, okrutna nędza z tymi słowami, nic nie można powiedzieć".



[o: Edward Stachura, "Siekierezada albo Zima leśnych ludzi"]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...