Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

*** Wystarczy, że wspomnę delikatne dłonie ***


Rekomendowane odpowiedzi

Wystarczy, że wspomnę delikatne dłonie,
co muskają skórę moją pożegnaniem,
to niewielka iskra zamienia się w płomień,
a chwilowa cisza jest wiecznych czekaniem.

Drżącym staję się cieniem, niewyraźnym obrazem,
co podąża za każdym Twoim drobnym krokiem.
Każdym krukiem osobno w kołującym stadzie,
każdą myślą ulotną, którą śledzisz wzrokiem.

Jak więc zmusić swe usta, by czernią ognistą
ciało Twoje wprawiły, kiedy wrócisz w drżenie
memu równe, gdy nie ma Cię tu przy mnie blisko
i sprawiły, że spalisz się jak Ja płomieniem?

Krukiem stać mi się uda, tylko którym, wszak wszystkie
kołujące nad Tobą, atakują jak sępy?
Poznasz mnie po złamanym skrzydle, krzywym dziobie.
Będę leżał przy Tobie rozszarpany na strzępy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I nagrali video; Edi Vilar gani.  
    • - Przez-tydzień - słowa przezeń wypowiadane były tyleż spokojne, ileż chłodne - nie-znalazłaś-chęci, aby do mnie napisać?? O czas nie pytam, gdyż każdy ma go tyle samo: dwadzieścia cztery godziny na dobę, tych ostatnich siedem w tygodniu i średnio trzydzieści w miesiącu. Miałaś go wystarczająco. Zaglądałaś do Messenger'a, bywałaś na Facebook'u - widziałem. I?     Przygotowałam się na przyjęcie jego uzewnętrznionego gniewu i na jegoż przełknięcie - w pełni świadoma, że sobie zasłużyłam. Ale przyjąć odeń chłód, ukryty za spokojem, było mi znacznie trudniej. Usiłowałam utrzymać podniesioną głowę i nie opuszczać spojrzenia. Nie było mi łatwo. Z pewnością czuł to. Widział.     - Oj, Aga... - popatrzył na mnie chłodno.    - Musisz być taki spokojny? - przeleciało mi przez myśl. - Wyjdź wreszcie zza tej maski! Zrzuć ją! Zezłość się na mnie! Podnieś głos, krzyknij! Nie rozumiesz, że jest mi cieżko? Przykro? Smutno? Wiem, że ci zawiniłam! I że nie wiem, co teraz powiedzieć, bo mam nic na swoje usprawiedliwienie? Musisz, stojąc i spoglądając, przygniatać mnie tym twoim spojrzeniem? Tym chłodem i spokojem? Jerzy! Ja...    Kto wie, może zobaczył w moich oczach te wszystkie niewypowiedziane słowa. Bo podszedł i usiadł koło mnie. Blisko. Tuż obok. Przez moment odnosiłam wrażenie, że zbyt blisko. Dłuższą chwilę trwało, nim wziął mnie za rękę.     - Rozczarowałaś mnie... - powiedział półgłosem, w którym rzeczywiście poczułam rozczarowanie. Ścisnął moją dłoń trochę mocniej. Obróciłam głowę w jego stronę.    - Dlaczego?     Mało brakowało, abym zerwała się z miejsca.     - Czego ty chcesz ode mnie... - chciałam powstrzymać te slowa, ale wyszeptały się same. Może właśnie dlatego, że między nami wszystko było jasne. Oboje wiedzieliśmy, czego od siebie oczekujemy i czego potrzebujemy. Żeby mi tylko było tak łatwo, jak jemu! Zadeklarować! Powiedzieć: "Chcę być z tobą. Zaufaj mi chociaż trochę na poczatek."    - Nie, wcale nie było mi łatwo spotykać się przez te dni z twoim milczeniem. Nie zauważyłaś, że i mi zależy? Że czuję? Wydało ci się, że nie czekam? Albo że zwodzę cię w jednym tylko celu?    Westchnął. Znów schowałam się za ciszą, nie mogąc wydobyć słowa.    Chyba też uznał, że wystarczy słów. Objął mnie i przyciągnął do siebie. Pogładził po włosach i pocałował w policzek. Powoli, bardzo powoli, oparłam głowę na jego ramieniu.     - Jerzy, posiedźmy tak... - szepnęłam.       Warszawa, 9. Lutego 2025
    • Straszny sen miałem a bardzo proroczy, ( Może tematyka kogoś zaskoczy,   Bo był zamiast z przesłań transcendentnych,   Interpolacją trendów ewidentnych) :                     Pożar, więc wrzasnąłem: „Ludzie, pali się!”                     Na co krzyk pani, żebym się odwalił,                     Bo ona nie « ludziem » tylko « ludzicą »!” – Na tenż efekt dzielący ogół liczą? Ci od posłów i posłanek lingwiści, Manier na ministry kreacjoniści, Na czytelniczki oraz czytelników, Prawniczki w przeciwieństwie prawników, Pacjentki w kontraście do pacjentów. Czyż i „elementki” do elementów? Językoznawcy od wtykań kreseczek. Jaki podział, dziwność wmusicie jeszcze? O WOLNOŚĆ ZWRÓCENIA SIĘ DO OGÓŁU! – Wołam, miast wytykań podług szczegółów. Mój głos cichutki – strofa nic nie dała, – Szatkownica narodu, ludzkości działa.   „Proszę pana, o czym ten wiersz jest tak naprawdę?” Wiersze są dla inteligentnych ludzi i zasadniczo po zapakowaniu treści w formę, nie należy ich rozpakowywać i dzielić na składniki pierwsze, by je podawać osobno „łopatą”. A ten wiersz jest zbudowany tak prościutko, że tym bardziej! Jednakże, żeby nie być nieuprzejmym: Jest coś podejrzanego w dzieleniu ludzi na grupy, to mianowicie, że utrudnia to zwrócenie się do nich jako do ogółu, co może być absolutnie koniecznie. I co wtedy?
    • kiedy się myśl rozłazi prana kilka razy kiedy pruje się wybielana i zapachem zmieniana nie potrafi sama stać ni przetrwać wirowania ni trzydziestu kilku stopni   kiedy nitki jej puszczają a guziki pękają na pół kiedy sąsiad się naśmiewa że taka inwestycja była a byle jakość z niej wyszła i chińska przeciętność ze skośnym ściegiem   kiedy się myśl poddaje mediami sterowana kiedy nie wytrzymując swoich własnych wyżyn patrzy ciągle w doliny widać się nie udała nie dla niej wyzwania   silnej woli
    • ciało zmienione w zbiory pierwiastków powróci w obieg ziemskiej materii zakwitnie w kwiatach zbożach i chwastach których zwierzęta smak sobie cenią   a my wrąbiemy kaczuszkę świnkę wraz z atomami swego pradziada i w tym zachwycie pomyślmy chwilkę że my ogniwem ... oj nie wypada :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...