Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

5 sekund przed...


Rekomendowane odpowiedzi

Rozdarty krzyk, przezierający po raz pierwszy
życiem maleńkie płuca.
Zewsząd ogarniający chaos bezradności.
Gdzie jestem? Jak się tu znalazłem?
To koniec? Czy zaledwie początek podróży?

Gorąc zieleni i wszechobecnego słońca.
Niczym nieuzasadniona, rozpierająca radość.
Powabny płaszcz motylich skrzydeł
gładzi delikatnie pachnące kwiatami powietrze.
Bieg i schwytanie piękna nieporadnymi dłońmi
Wydaje się w tym momencie jedynym celem w życiu.

Strach niepewności, skradającej się za mną
W zupełnie nowym, nieznanym miejscu.
Ogrom osobowości, zewsząd atakująca wiedza, zadania,
Ukryte w czeluści niewiedzy znaki zapytania.
Aż strach pomyśleć, że spędzę w ten sposób
Znaczną część wszystkich swoich dni.

Falujący błysk światła odbijający się
Od tajemniczej przechodzącej obok mnie postaci.
Otacza ją zapach mojego, nie tak odległego dzieciństwa.
Kim jesteś nieznajoma?
Błękit spokojnego morza ukazuje się,
Kiedy odważam się spojrzeć na zwierciadła jej duszy.
Złoty blask sięgający jej ramion wydaje się być
Nienapotkaną mi dotąd aurą,
na którą nie mogę się napatrzeć.
Lekki uśmiech wyłaniający się spod delikatnych
Niczym płatki róży ust, pozwala mi zapomnieć
O gwałtowności serca bijącej wewnątrz mnie.

Dzika radość wyrywająca się z gardła
ubarwia szarą rzeczywistość.
Sukces umiejętnie wykorzystanej wiedzy otwiera
Wrota do kolejnego życiowego rozdziału.
Niestraszna mi niepewność nieuniknionej samodzielności.

Delikatny dotyk przywodzący na myśl
Maleńkie krople padającego, wiosennego deszczu.
Gorąc rozpalonego piękna, otaczającego moje ciało.
Przeszywający dreszcz wychodzi na spotkanie
Pierwszej spełnionej nagości.
Wilgoć płatek róż, zapach dzieciństwa,
Me palce wplecione w kosmyki czystego złota.
Tak. To ty nieznajoma.
I już jedynie melodia miłości
wypełnia rozgrzane wokół łoża powietrze.

Rozchichotany mętlik przepełnia mój umysł.
Wokół słychać pieśń zakrapianej zabawy.
Znajome i nieznajome ramiona otaczają moje barki.
Chwiejnym, prawie niemowlęcym krokiem
Zmierzam po kieliszek nadchodzącej tragedii.

Niepewne dłonie chwytają za podzwaniające kluczyki.
Gwieździste niebo nie potrafi mnie powstrzymać.
Kroki zdradliwych nóg prowadzą wprost do samochodu.
Ryk silnika nie rozbudza coraz to cięższych powiek.

Czy ja śnię? Czy to moje życie
Właśnie przebiega mi przed oczami?

Błysk świateł.
Zgrzyt masakrowanej stali.
Odłamki szkła przeszywające
Rozgrzane do czerwoności powietrze.
Szumiące drzewa niemymi,
Obojętnymi świadkami tragedii.
Niebo, las, droga,
Niebo, las, droga,
Niebo, las, droga.
Zamknięty w więzieniu bezwładnej, stalowej puszki.
Zewsząd ogarniający chaos bezradności.
Rozdarty krzyk, przezierający po raz ostatni
Życiem dorosłe płuca.
i…
Ciemność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...