Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

O znajomości języków obcych, czyli...


Rekomendowane odpowiedzi

...jak mówić, żeby cię zrozumiano.

Podziwiam i zazdroszczę ludziom znającym języki obce. Sam w miarę dobrze komunikuję się w języku rosyjskim. Z perspektywy lat mogę stwierdzić, że nacisk, jaki kładły ówczesne władze na wpojenie nam języka naszych „braci”, przyniósł dobre efekty. Podobała mi się metoda korzystania przez wszystkich uczniów w kraju z takich samych podręczników. Kiedy dziś spotykamy się w gronie rówieśników, ze śmiechem recytujemy poznane wówczas wiersze, np.: „Czetyrnatsat liet jemy było”.
Nie o rosyjskim chciałbym tu jednak pisać, ani o znajomości języków obcych w ogóle. Nikt z nas, dorosłych, nie wyobraża sobie, żeby można było funkcjonować w dzisiejszym świecie bez znajomości języka angielskiego. Dlatego z takim uporem zabiegamy o korepetycje lub lekcje dodatkowe dla naszych pociech. Jak kiedyś łacina, tak dzisiaj angielski stał się językiem uniwersalnym, w którym mogą z łatwością komunikować się obywatele różnych narodowości. Pamiętam czasy, kiedy eksperymentowano z esperanto, próbując stworzyć z niego język ponadnarodowy.
Jeśli znam angielski, potrafię dogadać się z Niemcem, Francuzem, Włochem, Hiszpanem. Tak jak u nas, również w tych krajach język angielski jest drugim, po języku narodowym, językiem, którego uczą się dzieci w szkołach. I dobrze…
Wnikliwa analiza otaczającej nas rzeczywistości wskazuje, że są jednak języki obce, których znajomość jest jeszcze bardziej niezbędna, niż znajomość angielskiego. Rodzice nie potrafią dogadać się z dziećmi, nauczyciele z uczniami, przełożeni z podwładnymi… Przykładów można by mnożyć.
Często zadaję sobie pytanie, jakiego języka mam się nauczyć, aby dogadać się z własną żoną? Zgodnie z popularną koncepcją, że my - faceci jesteśmy z Marsa, a kobiety z Wenus, powinienem nauczyć się wenusjańskiego. Wydawałoby się, że jest to ten sam język. Nic bardziej mylnego. Wenusjański i marsjański mają się do siebie tak, jak niektóre słowa z języka czeskiego do polskiego. Mimo, że są to takie same słowa, znaczą zupełnie co innego. Żeby nie być gołosłownym, weźmy najpopularniejsze słowo. Czech powie „laska”,€a€“ my zrozumiemy „ładna, zgrabna dziewczyna”, gdy tymczasem chodziło o… „miłość”. Dochodzi tutaj do niezrozumienia, czy wręcz zafałszowania komunikatu.
Marsjanie i Wenusjanki, czyli kobiety i mężczyźni, tylko na pozór używają tego samego języka. Dogłębna analiza wskazuje, że znaczenie poszczególnych komunikatów jest czasem diametralnie różne.
Kilka przykładów:
Mąż mówi do żony: „Kochanie, może pójdziemy dzisiaj trochę wcześniej spać?”€ W tłumaczeniu: „Chcę się z tobą kochać”.
Jak ten komunikat zrozumie żona? „Znowu będę musiała sama posprzątać po kolacji. On jest zmęczony?! A ja? Kiedy ja będę mogła wcześniej się położyć?”€
To, że facet nie chce jeszcze iść spać - kładę nacisk na słowo €”jeszcze”, bo później, kto wie - wskazuje ciepły wykrzyknik ”Kochanie!” na początku komunikatu oraz zdanie sformułowane jako pytające. Gdyby rzeczywiście chciałoby się nam - facetom spać, powiedzielibyśmy: „Taki jestem zmęczony! Chyba się dziś wcześniej położę”.
Odwróćmy sytuację. Kobieta mówi: „Kochanie, może położymy się dzisiaj trochę wcześniej?”€ Mężczyzna przetłumaczy komunikat na marsjański: „Chodźmy się kochać!”
A żonie chodziło o to, że jest zmęczona i naprawdę chciałaby wcześniej położyć się spać. Zwłaszcza, że wcześniej już zdążyła umyć naczynia, przygotowała dzieciom ubrania na następny dzień i sprawdziła (dwa razy!), czy wszystkie drzwi są dokładnie zamknięte.
Inny przykład. Mąż zwraca się do żony: „Kochanie, nie musisz dzisiaj nic kupować, zrobiłem zakupy, wracając z pracy”. Żona przetłumaczyła na wenusjański: „Coś kombinuje. Na pewno kupił jakieś pierdoły, a zapomniał o tym, co naprawdę jest konieczne”.
Przypomina mi się w tym momencie zdarzenie opowiedziane przez znajomą, która wysłała męża do sklepu po masło. Ukochany wrócił po pół godzinie - sklep oddalony był o jakieś trzy minuty - z torbą pełną słodyczy. O maśle, oczywiście, zapomniał.
Liczy się jednak dobra wola! Jak zatem przetłumaczyć komunikat mężczyzny? Stosując metodę analizy literackiej, należy, jak już wcześniej zauważyłem, uwzględnić wołacz „Kochanie!”. Jest on kluczem do zrozumienia komunikatu. Duży ładunek emocjonalny tego słowa wskazuje, że mężczyzna naprawdę chciał dobrze. To, że nie miał w danym dniu ochoty na wspólną wyprawę na zakupy, bo w telewizji w tym czasie grała jego ulubiona drużyna piłkarska lub leciał film, na który od tygodnia czekał, jest sprawą drugorzędną!
Nieznajomość lub słaba znajomość języków obcych bywa często źródłem zabawnych sytuacji. Pamiętam, jak zamiast „two beds”€ zamówiłem w hotelu „double bed”. Ale ignorancja tym zakresie może mieć także tragiczne skutki. Moich uczniów zachęcam do nauki języków obcych historią o człowieku, który nie zrozumiał i zlekceważył napis „Achtung! Minen!” i… znalazł się przed bramą św. Piotra.
Opisane powyżej sytuacje z życia Marsjan i Wenusjanek mogą, w najgorszym wypadku, skończyć się kłótnią. Na dłuższą jednak metę notoryczny brak wzajemnej komunikacji może, niestety, doprowadzić do rozpadu związku
Panowie i Panie, zachęcam Was, i siebie również, do nauki wenusjańskiego i marsjańskiego. Może w końcu jakaś mądra głowa zdecydowałaby się na wydanie poradnika „Marsjański/wenusjański w cztery tygodnie”? Sądzę, że książka bardzo szybko stałaby się bestsellerem. Osobiście zaklepuję już kolejkę przed księgarnią!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...