Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Co robimy?- spytała męczeńsko Ewa. Siedziałyśmy w bibliotece. Nikogo oprócz nas nie było.

- Zakupy?-podsunełą.

- Po raz trzeci jednego dnia??? Wykupiłyśmy wszystko, co było!- odparła Ada.

-DZIEWCZYNY!!!!!!! Mamy 18 lat!!!!- wrzasnełam.

- Co z tego?-westchneła Ewa.

-To z tego, że od 6 lat nie zrobiłyśmy nic szalonego!! Gdzie nasze skoki z 40-sto piętrowego budynku na bagiee zastąpione sznurkiem??!!

- Bez Laury to nie to samo.- rzekła Ada. Wszystkie razem westchnełyśmy.

6 lat temu zdarzył się okropny wypadek, w którym zgineła Laura.

Rok 2005,wakacje:

Razem z Laurą,Ewą i Adą wyruszyłysmy na poszukiwanie dzikich malin, za którymi przepadałyśmy. Gdy szłyśmy polną drogą, zza zakrętu wyskoczyłjakiś wariat na motorze. Prawie i przejechaół by po Adzie.

- Kup sobie okulary, ślepoto!!!!-wrzasneła za nim. Kilka kilometrów dalej spotkałyśmy Natalię. Stała po drugiej stronie drogi. Pędem się przy niej znalazłyśmy, tylko Laura uparcie tkwiła po drugiej stronie drogi twierdząc, że się jej śpieszy.

- Laura, chodź!- zaskomliła jej siostra Ewa.

-Nie.

-Laura, no weż! pora zakończyć tą waszą głupią wojnę!!!- nalegałam.

- Śpieszy mi się.

- Proszę,proszę,proszę prooooszęęę!- poprosiła Ada.

-Nie.

- Ej,patrzcie!! Dzikie maliny!!-krzykneła Nati. Żadnych malin,co prawda, nie było, ale przytaknełyśmy. Laura niezdecydowanym krokiem zaczeła iść w naszą stronę. Kiedy była już w połowie drogi, zza pagórka wyskoczył samochód i poitrącił Laurę. Upadła, uderzając głową o kamień.

Sprawca zdarzenia uciekł. Ewa nie mogła się pogodzić z tym strasznym dla niej faktem.

Pogrzeb odprawiono 3 dni później.

* * *

Podniosłam głowę znad książki i ujrzałam postać łudząco podobną do Laury. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że osoba nie pozostawia za sobą cienia.

- Ej,widzicie ją??- spytałam. Dzeiwczyny zwróciły głowy we wskazanym kierunku.

- Podobna do Laury.- stwierdziła Ada.

- Tylko jakaś taka blada, a Laura zawsze była mocno opalona.- zauważyła Ewa.

- Ona nie pozostawia za sobą cienia!- krzykneła cicho Natalia.- I unosi się w powietrzu!!!- Ewa odeszła od stolika, poszperała trochę w książkach. Po pięciu minutach położyła na stoliku wielką, starą księgę.

- "Widma,czarownice i inne takie stwory"???- spytałąm po przeczytaniu tytułu. Ewa otwarła książkę i zaczeła czytać.

- Duchy to stwory bez kości i ciałą. Pojawiają się zazwyczaj 6 lat po śmierci. Występują w ulubionych miejscach swoich najlepszych przyjaciół.- wszystkie razem spojrzałyśmy po sobie.

- Ja byłam jej najlepszą przyjaciółką.- rzekła Ada.

- Ale bibliotreka to moje ulubione miejsce.-odparłam. nagle duch Laury do nas podpłyną.

-Witajcie. Spisałyście już testamenty, prawda?- spytała gardłowym głosem.

-Nie, a co?

- Bo to wasz ostatni dzień!- krzykneła złowrogo i rzuciła się na nas. Zaczełyśmy uciekać. Rozdzieliłyśmy się.

-AAAAAAAAAAA!!!- rozległ się dramatyczny krzyk Nati. Po chwili koło mnie zjawiła się Ewa.

-Ona...zamieniła... ją w kamień!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!-zaczełyśmy biec. Nagle usłyszałyśmy pisk Ady, a książki zaczeły latać.

- Wiedziałam, że ma bzika na punkcie magii, ale czarować to ona nie umiała!!- zauważyła Ewa.

- Co jest grane??? W książce nie napisali ani słowa o tym, że duch będzie chciał nas zabić!!- krzyknełam. Nagle Ewa staneła jak wryta. Jej twarz zamieniła się w kamień. Pobiegłam po księgę o duchach. Gdy ją znalazłam, zaczełam ją wertrować.

- Teraz kolej na cibie.- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się.

- Lauro, dlaczego to robisz???-spytałam, żeby zyskać na czasie.

- Teraz jestem panna L.!!!! Mszczę się za wszystkie krzywdy!!- rzekłą w wyciągneła ręce w moją stronę i zaczeła coś szeptać.

- Nie dam ci tego zrobić. Aspettiamo il tuo arrivo. Firenze(czyt. Firence), 10.11.1976!- krzyknełam, a Laura znikła.- Torni indiętro(czyt. indjerto)!- zza regału wyłoniły się dziewczyny. Padłyśmy sobie w ramiona.

- Coś zrobiła, że ją pokonałaś??- spytała Ada.

- Przeczytałam w księdze, że jeśli chce się unicestwić ducha, powinno wykrzyczeć się datę oraz miejsce, w które duch ma być przeniesiony( oczywiście, w języku, jaki używa się w danym miejscu). Wysłałam ja do Florencji, rok 1976. By was przywrócić do życia, powiedziałam po włosku :"Proszę zawrócić!".-wytłumaczyłam.- Mogłam sie pomylić- wystraszyłam się.

* * *

- Już od miesiąca się nie pojawiła. Nie wróci.- uspokajała mnie Nati.

- Na pewno??-spytałam.

- Na pewno.-potwierdziła.

KONIEC

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Czytając ten tekst nie mogłem opanować sprzecznych odczuć a propos Twojego warsztatu. Pominąwszy sporą ilość błędów ortograficznych wynikających zapewne z niefortunnego edytowania tekstu, sama historia przedstawiona została w zbyt nikłej ilości słów i zdań. Mimo, iż jest to epizod, zdarzenie, wymaga on zdecydowania w przekazie. Czyta się ten utwór zbyt szybko, a przez to sens, jaki zamierzałaś nam oddać staje się rozmyty i mdły. Sama historyjka jest dość infantylna, jednak tak wyglądają początki. Przeczytawszy swoje teksty sprzed dekady jąłem zastanawiać się po co zabrałem się za to rzemiosło? Ale wieloletnia praktyka pomogła. I Tobie również pomoże. Jeśli zamierzasz skupić się na tworzeniu opowiadań epizodycznych, oszczędzać słowa w opisach, to polecę Ci autora Rolanda Topora, którego "Cztery róże dla Lucienne" potrafią powalić czytelnika treścią zamkniętą w oszczędnej formie. Z jednej strony ciągnie Cię do fantastyki, z drugiej zaś czerpiesz z rzeczywistości wręcz dosłownie. Być może dla Ciebie właśnie dobrym materiałem do zapoznania się będzie realizm magiczny (Cortazar, Marquez).
W tym tekście poznaję, że jesteś młoda i piszesz od niedawna. Początki są trudne. Przed Tobą droga wymagająca, ale niezmiernie przyjemna. potrzebujesz czasu "okraszonego" ciężką pracą (bo tworzenie literatury winno takim być), ale wierzę, że efekty w przyszłości pozytywnie zaskoczą nie tylko Ciebie, ale i Twoich czytelników.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...