Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Obiecałeś, że zabierzesz mnie tam, gdzie rosną dzikie jabłonie,
a kwaśny smak ich owoców maluje na twarzach różnokształtne uśmiechy.
Obiecałeś, że usiądziemy w cieniu drzew
i policzymy wszystkie jabłka, które spadną nam do stóp,
że spróbujemy tylko tych najbardziej czerwonych, w których zamieszkał mały robak,
a potem ja zapytam go czy nie jest samotny w tym owocu rzekomym.
Obiecałeś, że nazbieramy jabłek pełne kosze,
tak ciężkie, że sama bez Ciebie ich nie uniosę.
Obiecałeś, że pójdziemy powoli,
a nasze dłonie splotą się na wiklinowej rączce kosza,
że będziemy przystawać za każdym razem kiedy o to poproszę.
Obiecałeś, że jeśli nawet kilka jabłek wypadnie nam z koszyka,
to wszystkie je z powrotem pozbieramy.
Obiecałeś zabierać mnie tam co roku, każdej jesieni,
obiecałeś, że to nigdy się nie zmieni...

Kiedyś powiedziałeś, że może lepiej będzie jak pójdę tam sama.
Poszłam, widziałam, ścieli nasze jabłonie,
krótkie, łyse pnie wystawały wśród smutnej trawy.
Tylko w spiżarni, w słoikach, zakurzony,
został nasz sok jabłkowy.
Rzadko go pijam, wyszedł nam trochę przesłodzony.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...