Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97Bardzo malowniczo oddajesz nastrój bezsennej nocy w wielkim mieście, które - obok Bezsenności, również jest jednym z bohaterów wiersza, bo skupia w sobie nieodczytane znaki, dotknięcia świata, za którym można tęsknić, w którym można się zagubić albo poczuć samotnym.   Peelka, Miasto i Bezsenność spotkali się w jednym miejscu i czasie - intensywnie, przeszywająco wpatrzeni w siebie...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      , ... a między nimi płyną myśli, wspomnienia, emocje, złączone w jeden niepokojący nocny krwiobieg.    
    • @Berenika97Bardzo Ci dziękuję. Trafnie odczytałaś mój wiersz i cieszę się, że Ci się spodobał.  Pozdrawiam serdecznie. 
    • @Tectosmith W Twoim wierszu jest coś bardzo subtelnego – sposób, w jaki łączysz dotyk z ciszą, obraz ze znaczeniem. Wers "Nawet zamknięty poczujesz w dłoniach dotyk pianisty" ma w sobie coś paradoksalnego i jednocześnie głęboko prawdziwego – jakby mówił o pamięci ciała, o tym, co zostaje mimo braku dźwięku. Podoba mi się, jak stopniowo przechodzisz od zmysłowego doświadczenia (dotyk, obraz) do filozoficznej refleksji o czasie. Końcowy paradoks – "To nie jest koniec, ale początek wszystkiego, co w końcu przeminie" – brzmi jak koan. Jest w tym pogodzenie się z przemijaniem, ale bez rezygnacji. Takie łagodne memento mori. To moje odczucia. Wiersz jest piekny!  Pozdrawiam.  
    • A ja bym chciała przeczytać i usłyszeć głos Adlera u Adlera, bo jak będę miała ochotę na obcowanie z poezją Baczyńskiego, to wolę poszukać jej u źródeł.
    • Trzecia nad ranem. Miasto pachniało deszczem i zmęczeniem. Nie spałam — znowu. Bezsenność siedziała naprzeciw. Milczała. Wiedziała wszystko. Za oknem neon żarzył się jak wyrzut, którego nie da stłumić. Miasto udawało, że śpi, słyszałam jego tętno — równe, głębokie, szurało po korytarzach, odpalało silniki, nawoływało. Kawa stygła na stole. Bezsenność uśmiechnęła się krzywo, szeptała o błędach, których nie da się cofnąć. Spod skóry wypełzały wspomnienia, rozpinały czas, wciskały się pod powieki. Myśli krążyły jak koty na zapleczu baru, głodne, czujne, gotowe do skoku. Zostałam sama - z nocą. ze sztucznym światłem, które nie gaśnie, z prawdą, że dziś to ja jestem duchem.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...