W rozbitym lustrze
nie szukaj swego odbicia
podnieś jeden odłamek
a ujrzysz okruch życia
ostatnia umiera nadzieja
to wiary w sobie wciąż
od zawsze szukasz
na koniec miłością ją posklejasz
i wstawisz w ramy
tylko klucz dawno nie pasuje
pordzewiał stary zamek
minione lata dawno pokrył kurz
może do skrzypiących drzwi
ktoś jeszcze kiedyś zapuka
i zostawi siebie w darze
bez skrzydeł odlatujesz
do lepszego świata
na ledwie parę godzin
dopóki będziesz tutaj i jest nadzieja
choć jesteś taki bezradny
jak dziecko w dniu narodzin
@Maciek.J Ty?
Piszesz bardzo dobrze- w limerykach jesteś mistrzem.
A w innych wierszach- zachowujących klasykę- wg. gatunku zawsze.
dziękuję
@huzarc, @Migrena dziękuję
czuję się teraz jakbym nie był człowiekiem
tylko nieudanym moim wierszem
bez rymów i średniówki
wyrzucony z tomikiem na makulaturę
może z tego papieru powstanie coś lepszego i udanego
albo nikt mnie nie przeczyta
bo będę mniej potrzebny niż kolorowa papeteria
kiedy nie mam już do kogo napisać
Wiersz napisać to igraszka,
tak krzyczała nocą traszka.
Lepsza jestem od Szymborskiej,
Herbert patrzy na mnie wilkiem.
Co mi tam powie sam Rilke?
Miłosz, Lechoń i Tetmajer,
nie po drodze mi z Petrarką.
Wartościowe moje słowa.
Pan Cogito niech się schowa,
bo potężna moja głowa.
Miarka się zaraz przebrała,
bo wszystkim spuchły uszy.
Uratowano ciszę w głuszy.
Ukarano bowiem traszkę rano,
z wpisem do akt naganą.
I zarazem- płazom nie uszło płazem.