Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ano, Samuelu, kule u masona


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Domysły Monika   A oto moje motto życiowe: "Polonus sum, Poloni nihil a me alienum puto!" - czy rozumie łaskawa pani?   Łukasz Jasiński 
    • Dobry. Każda interakcja społeczna jest grą. Największy problem polega na tym, że współczesne relacje najczęściej są efemeryczne i traktowane użytkowo. Czytałem niedawno o ludziach z portali randkowych, którzy zanim umówią się na spotkanie, najpierw umawiają się na półminutowe przelotne "obejrzenie się", żeby ocenić, czy warto "tracić" czas. I nie wiem, dokąd zmierza ludzkość, jeśli spotkanie, rozmowę z drugim człowiekiem uznaje się za stratę czasu i jakichś własnych zasobów. Poświęcenie drugiej osobie wiersza w takim kontekście byłoby niewybaczalnym marnotrawstwem. Podbudowuje fakt, że jeszcze niektórym chce się zatrzymać, uważnie przyjrzeć kartom w tej grze.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zmieniają kraj zamieszkania, ale wiersz jest nie o tym, ale o o pouczaniu innych przez osoby, o których nic nie wiemy. 
    • @honeybeeYT17   Proponuję panu obejrzeć następujące filmy pod tytułem: "Lot" w reżyserii Roberta Zemeckisa i "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego - w takiej kolejności i zacząć samodzielnie myśleć, a nie ulegać propagandzie i obrażać innych ludzi w iście wiadomym celu.   Łukasz Jasiński 
    • Gięła się pod stępem mym trawa. Szarość dnia moją pierś wypełniła. Mój oddech skracała obawa Przed mą duszą, która się zachwyciła.   Czarne drzewa, co z szarej ziemi Ku niebiosom się wyciągały Mimo wagi tłamszących je śmieci Rosły prężnie, jakby się odgrażały.   Nad nimi biel chmur górowała, Które podszyto całunem szarości, Że wisiały nad głową jak skała O kolorze spopielonych kości.   Wiatr ciągnął je po nieboskłonie, Aby odkryć blade słońca promienie. Lecz nie było mu dane już wyjrzeć Na ziemi szarej smutne stworzenie.   A stwór ten padłby na kolana, Gdyby było to w jego naturze. Głowa stwora ziemią obsypana, Gdy do gruntu słowa szepcze on duże:   "Nienawidzę cię ziemio za torturę, Z której prosto się wyrwać nie mogę. Czemu musisz być tak piękna, Lecz ohydztwem swym budzisz mą trwogę?   Czemu chociaż mam ciebie dosyć Zachwycasz mnie swoim urokiem Gdy dobro wszelkie pod tobą ginie Jak trawa gnąca się pod mym krokiem?   Brudzisz szarość czernią i bielą Uciec od niej planuję latami Ponieważ ty jesteś mi celą, A ciało moimi kratami."   Stwór uroni krople błękitu, Kiedy skończy prawić swe żale Czując głęboko w swym sercu Że szary grunt nie słuchał go wcale.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...