Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sam Watkins. Jestem Anglikiem, i jestem z tego dumny. Polityką zajmuję się całe moje dorosłe życie, i z polityki, co tu ukrywać, żyję pewnie, jak każdy lord, zresztą mieszając w politykę całą rodzinę. Nie jestem więc żadnym, a tym bardziej politycznym altruistą, jeżeli w polityce altruizm, w ogóle może być możliwy. Jestem po prostu, a może i w szczególny sposób zawodowym urzędnikiem partyjnym, i po części, co może trochę dziwić, jestem też urzędnikiem związkowym. Ale, co ważne, nie jestem, i nie chcę być związkowcem sensu stricte i nikim więcej, a przynajmniej moje urzędowanie, czy to polityczne, czy związkowe nie wiąże mi rąk. Nie ogranicza więc mnie zakazami i nakazami, przynajmniej za bardzo, wobec (w porównaniu do) bardziej ograniczonych, czym bardziej wyższych szczebli, czyli stanowisk administracyjno-politycznych. Albowiem tak jest, i tak ma musi być, jak tu się powszechnie uważa, a ja jestem tego najlepszym dowodem, że poważnej i odpowiedzialnej pracy, jaka właśnie jest na niskich, góra średnich szczeblach, nie powierza się amatorom i innym dyletantom. W końcu (co wcale nie znaczy, że nie od początku) takim to dyletantom, którzy nadają się najbardziej do pokazywania na zewnątrz, a dobrzy i najlepsi są do mizdrzenia się, byle we własnym towarzystwie, i to we własnej siedzibie.
No i, co najważniejsze, w Zjednoczonym Królestwie wcale nie trzeba być przy władzy, żeby się liczyć i mieć autorytet w parze z reputacją polityczną. Umożliwia to, bardziej chcąc niż nie chcąc, system dwupartyjny, jaki się już dawno wykształcił i utrwalił. I najczęściej, jeżeli nie w ogóle, tak jest, że rządzą naprzemiennie, co wcale nie znaczy, że tak samo długo i dobrze, dwie partie – Partia Pracy i Partia Konserwatywna. Ale i tak nad nimi stoi jeszcze i czuwa król, w którego koronie i historyczno-tradycjonalistycznej osobie, acz wspólnie z dwuizbowym parlamentem czyli z Izbą Gmin i Izbą Lordów spoczywa władza, niektórzy dodają – ustawodawcza, acz sam nie wiem czy tylko taka, czy aż taka. A, że to dzieje się w Wielkiej Brytanii, królowi jeszcze doradza słynna Tajna Rada. A przecież, czyż nie jest tak, że kto doradza, zresztą jakby nie doradzał, to właśnie (i) tym samym rządzi, i jak to się mówi, dzieli i rozdaje. A król więc jest tylko ich, tych poniekąd tajnych i mało tajemniczych osób, najlepszym wyjściem, wyrazicielem i przedstawicielem. No bo zaiste, któż lepiej potrafi świecić, nie koniecznie samymi i gołymi oczami przed całym społeczeństwem.
Ale smaczkiem i dumą Wielkiej Brytanii jest, jak się okazuje, to, że do władzy praktycznie nie dochodzą, chociaż usilnie się dobierają różni, a w istocie swojej czerwoni i różowi mąciciele i wichrzyciele polityczni i społeczni, głównie reprezentowani przez brytyjskich Komunistów i przez (właśnie mało od samych nich innych) liberałów vel libertynów, zresztą każdemu szanującemu się Brytyjczykowi dobrze wiadomo jakiego pokroju vel czego i czyjej (że) to preferencji. I to nie koniecznie jest już wszystko, ale ja, stary Anglik i zaangażowany polityk mówię otwarcie i zawsze będę powtarzał, że to jest jak najbardziej ludzka polityka, i dlatego jestem dumny z tego, że jestem jej przedstawicielem. Acz tej to kobiecie (jak najbardziej więc wartej mojego, choćby i dodatkowego poświęcenia, żeby tylko czasu), tej świętej, czy tej przeklętej nie odmawia się, przynajmniej tak łatwo, i bez przykrych, albo chwalebnych dla siebie, i dla całego Zjednoczonego Królestwa konsekwencji.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...