Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Spacerując po Lwowie (wiersz lustrzany nr 2)


Rekomendowane odpowiedzi

Tekst lustrzany nr 2 przegląda się w wierszu Stanisława Barańczaka „PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND”.


Oto on (proszę wybaczyć małe przekłamanie wersyfikacji, tu bardzo ważnej - oryginał - na papierze i gdzie indziej w sieci) :


PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND

Jak co roku, wydaje mi się niemożliwe,
żeby czas mnie przekręcił
naprawdę przez maszynkę dwunastu miesięcy,
odkąd tu byłem ostatnio. Na szkliwie
zatoki wzrok nie naciął na pamiątkę karbu,
a jednak Northeast Harbor
trwa w jeżących się jachtach i jarzących szybach
zaparkowanych wozów. Łopot, sól, igliwie -
bez zmian. Więc albo byłem tu wciąż, albo
jakiś miejscowy rybak
dorabia sobie tym, że specjalnie na nasz
przyjazd, w przeddzień, pociąga każdy dach i maszt
świeżą olejną farbą,

albo sęk w tym, że coraz szybciej się starzeję.
Tak, pewnie w tym - po prostu -
jak sęk w desce siwego od słońca pomostu,
przy którym stoi ten sam jacht "MARZENIE"
co przed rokiem. Poznaję inne łodzie; każda
"GRACJA", "PIĘKNOŚĆ" czy "GWIAZDA"
wypina zeszłoroczną rufę - na mnie? ku mnie? -
nie, nie z pogardą, raczej chcąc zrobić wrażenie
szykiem nowego bocianiego gniazda.
(Znów wspominam rysunek
z "New Yorkera": jegomość, przechylony ufnie
przez reling, precyzyjnie maluje na rufie
"Mój pierwszy jach" [UWAGA TECHNICZNA: to powinno być do góry nogami]. Żelazna
konsekwencja kotwicy pamięci, co roku
wznoszącej się znajomą
rdzą żartu, na złość lśniącym mosiądzom i chromom,
z demokratycznie słonego półmroku
wód zatoki!) Dopływa właśnie do przystani
z kilkoma turystami
znajomy tramwaj wodny, łódź KRÓLOWA MÓRZ,
wbrew nazwie bliższa raczej typowi uroku,
jaki roztacza brzuchaty i stary
bosman, od dawna już
widziany tylko w knajpach w swojej koszulce w paski.
Wrzucając, jak co roku, bagaże na płaski
dach kutra, korzystamy

może więcej z pomocy dwóch młodych drągali
z obsługi, ale wszystko
inne jest, jakie było: nie zdążyły wyschnąć
na drewnie ławki ślady tamtej fali
(pamiętasz, jak rok temu zbryzgała nas pianą?);
tę samą nakrapianą
parę dalmatyńczyków wprowadza na pokład
(lub jest przez nie wciągana) podobna do Ali
McGraw starszawa brunetka; z tą samą
mocą uderza mokra
bryza i to, że wszyscy się mylą: że można
samą siłą kochania, jak wyspę wśród morza,
uchować coś przed zmianą.



Wiersz ten uważam za arcydzieło „złamanej” formy dopełnione genialną dwuznacznością ostatnich wersów (po dwukropku; zresztą ten dwukropek jest trochę wieloznaczny; choć jako doppelpunkt, sugerować (mi) może ocalenie w prawdziwie podwójnym, w prawdziwej relacji (jak to mówiono: nie idź ani przede mną ani za mną, idź obok mnie; jak to opowiadali chasydzi: imię Boga wtedy powstaje, gdy feralny przecinek przypominający „jod” nie stoi ani pod ani nad ale obok itd.).



Oczywiście tekst poniższy jest skrajnie niedoskonały. Oczywiście w ogóle nie jest wierszem. A ja, broń Boże, nie jestem poetą. Wiersz powinien być poprawiany, cyzelowany. Tymczasem założenie tekstów lustrzanych jest odwrotne. Odbijają – ale w chwili. Nie ma tu żadnego staffowskiego uporu woła.

Jest refleks – rzecz raczej lekka – bo świetlana. Albo może śmietlana (śmiatło*).

*śmiatło – ciemne światło; kto to wymyślił, bo nie pamiętam? Jakiś polski pisarz s-f..Dukaj?

"Patrz bystro w jutro,
Lecz nie prorokuj,
Zostaw to znachorom.
Tak trudno oddać to, co jest.
Piszę wiersze powoli,
Pracuję ciężko jak wół.
Jestem cierpliwy
Jak kropla deszczu z okapu.
Czas ma zawsze czas.
I świat jest stary jak świat.
Nie stworzysz nic nowego
Poszukując nowości.”

/L. Staff/

Po drugie – zmienia się wtedy często koncepty, i z doskonale zaplanowanego lustra – powstaje krzywe lustro. To nie tak źle – krzywe lustro coś uwydatnia.



A teraz tekst lustrzany nr 2.

„SPACERUJĄC PO LWOWIE”



Jak zwykle wracam tam, gdzie grzebię byłą myśl

Tak żywą, jak ta, ledwie widoczna już blizna.

Bywa, że sił nie starcza, lecz tą samą trasą,

wlokę się, znacząc kaszlem, teraz częstszym,

przęsła mostu nad Styksem.


Lecz – może – dlatego, że mieszkam – na Wschodzie.

I nie ma płacy dla służb miejskich, co odnawiają

schody i barierki.

We Lwowie już nie sprzedają cielęcej czerwieni

prosto z bruku, nie będą łamać kości

kamieni na starówce, lecz ściana płaczu krzyczy świeża farbą!


Graffiti!


Nie pamiętam jakiej długości fala barwy bryzga przeszłość.

W kieszeni, miast bedeckera - Baudelaire:

„Prędzej się jeszcze miasto zmienia niż serce człowieka”.

Sumienia pytam – czy to Ty jeszcze, czy może ktoś na żarty

powleka moje oczy co rok – nową farbą?


„Tu upiłem się z Nią” [uwaga techniczna: to ma być do góry nogami]

Mój ostatni raz i Jej pierwszy.

Neon – napis zapala się i gaśnie, błyszczą lampki

i bledną, pomiędzy wrażeniem, myślą, pojęciem i słowem.

Na pewno oślepia mnie bardziej ta ciemność,

gdy gasną. Tak schnie światło, a śmiatło smieje się

paszczą i gryzie koroną zęba, który chce przeciąć nić,

zdążyć przed Parką.


Nic nie jest takie jak – bywało.

Nawet ten starszy pan, co zawsze rozpoczynał partię

szachów debiutem Fischera, dziś na Prospekcie Swobody

wybrał inny wariant. A kiedyś – pamiętam..


Jak mogą mylić się wszyscy?

A może wcale to nie jest kwestia pomyłki,

wyboru raczej, by stamtąd,

skąd przyszli ocalić grudkę

soli, ten smak na języku.


Przykuć do niego kowadło i to jego brzmienie:

- Jesteś

- Byłeś

- Jesteś

- Będziesz

- Jesteś. Wykuł.


A Ona się śmieje z podkową w przełyku.


Na szczęście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Sugeruje Pan, że wiersz Barańczaka nie jest wierszem?

2. Odbicia są w formie i w meritum.
Meritum wydawało mi się - jest proste do odczytania.
Najkrócej mówiąc chodzi o wieczną miłość (faustowskie zatrzymanie czasu) poprzez świadomy wysiłek woli,
ale tego się na da tłumaczyć kawa na ławę, bo po tą są metafory,
bo w metaforach można przedstawić tajemnicę która się prostym słowom wymyka..

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba chodzi Ci raczej o lustro fenickie?

Posługuję się tym, co wydaje mi się stosowne..
Ale dziękuję za uwagę.

Trochę co do teorii luster..

Rzeczy, ludzkie oblicze odbijają się w lustrze.

Zachowanie symetrii zwierciadlanej nazywamy naukowo zachowaniem parzystości. Do stycznia 1957 nie znano żadnych zjawisk fizycznych łamiących regułę symetrii zwierciadlanej – piszą Piotr Wojciechowski i Roman Gancarz.

Dodają: świat Alicji po drugiej stronie lustra nawet gdyby mógł istnieć, w zwykłym lustrze nie byłby “idealnym” odbiciem naszego świata, zbudowany byłby bowiem z takich samych neutrin i antyneutrin. Elektrony krążyłyby w tą samą stronę. Zatem prawa w naszym świecie i w lustrze nie byłyby takie same. W celu stworzenia świata będącego idealnym “odbiciem” naszego świata, musielibyśmy zatem połączyć nasze zwierciadło z wehikułem czasu i pozmieniać wszystkie ładunki na przeciwne.

Mniejsza o chemię i fizykę. W świecie społecznym dochodzą: wartości.

Świat po drugiej stronie lustra to może być coś więcej niż tylko symetryczne przeciwstawienie.

Rozpatrzmy:

1) zobaczyć się w lustrze

2) znaleźć się tam, gdzie zjawia się nasze lustrzane odbicie

3) znaleźć się poza lustrem – po drugiej stronie lustra – tam gdzie mógłby przystanąć ktoś, kto przeglądając się w nim – jako odbicie widziałby nasz świat – i nas.

--

A sam wiersz, abstrahując od teorii lustra, do Ciebie jakoś trafia?
A Barańczak?

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jak mówię, może za dużo tej teorii, ale sam sobie jestem winny, skoro jakąś tu teorię jednak serwuję, może powinienem wkleić sam tekst i tyle, nawet nie wskazując do czego nawiązuje.
Pewnie Nike by za to nie dali, ale ..:)

Rozpatrzmy lustro fenickie:
1) widzę swoje odbicie jeśli jestem w jasnym pomieszczeniu
2) Ci z drugiej strony widzą mnie jeśli są w ciemnym.

Czy jesteś teraz w ciemnym czy jasnym pomieszczeniu (traktujmy to metaforycznie..) ?

:-)

Choć w sumie, podejrzanym jestem zawsze ja sam..
Spróbuj zidentyfikować choć kilka wersów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. nazwisko nie czyni wiersza
2. nie chce się czytać, odpycha te pańskie meritum - może to dobre dla jakiś naukowych sfer czy sfor, ale jeśli zamknie się poezję w taki krąg i rozwiesi jak mokre rozciągnięte majtki na sznurku to słońce odpada od schnięcia
3. nie rozumiem takiej kiloautostrady labiryntu - albo konkret albo sister basen i plum
MN

Oh, wiadomo, że nie czyni. Ja uważam, że to genialny wiersz.
Pan może mieć inne zdanie.
Poza tym nie rozumiem za bardzo co Pan pisze.
Ja, mimo wtrętów jakoś tam teoretycznych staram się pisać w miarę zrozumiale,
ale mam problem z identyfikacją jakiegokolwiek sensu w tym co pisze Pan w komentarzach

Konkret to poezja dla Pana?
Racja, ale przez konkret - do Absolutu, prawda?
A gdzie tu wg Pana nie ma konkretu?


pozdrawiam


P.S.

Mógłbym się ewentualnie silić na skojarzenia na siłę do Pana komentarzy, ale po co.
Albo się ma coś do powiedzenia albo nie bardzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mnie rozbijasz swoimi wywodami o wierszu lustrzanym. Z natury jestem mało naukowa i przeczytawszy z przyjemnością Barańczaka, skupiam się na Twoim Lwowie. Mam uczucie, że to miasto, a nie wiersz kolegi Stanisława jest dla Ciebie lustrem.
Piszesz
Oczywiście tekst poniższy jest skrajnie niedoskonały. Oczywiście w ogóle nie jest wierszem. A ja, broń Boże, nie jestem poetą

A jednak, 'Spacerując po Lwowie' to wiersz, w dodatku dobry. Przeszkadza mi w nim tylko ten wers, w pogrubionej części

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W tych trzech słowach o jedno za dużo.

Bardzo dobre zakończenie i w ogóle napisałeś fajny kawałek 'tego czegoś'.
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oh, wiadomo, że nie czyni. Ja uważam, że to genialny wiersz.
Pan może mieć inne zdanie.
Poza tym nie rozumiem za bardzo co Pan pisze.
Ja, mimo wtrętów jakoś tam teoretycznych staram się pisać w miarę zrozumiale,
ale mam problem z identyfikacją jakiegokolwiek sensu w tym co pisze Pan w komentarzach

Konkret to poezja dla Pana?
Racja, ale przez konkret - do Absolutu, prawda?
A gdzie tu wg Pana nie ma konkretu?


pozdrawiam


P.S.

Mógłbym się ewentualnie silić na skojarzenia na siłę do Pana komentarzy, ale po co.
Albo się ma coś do powiedzenia albo nie bardzo

1. tak, tekst Barańczaka nie jest wierszem, jest nadymanym rozwodem, nieokrzesanym wątkiem prozatorskim
2. jeśli chce Pan powiedzieć, że kaszle - cóż Pana rzecz, interesuje mnie konkret a nie rozciągana smycz
3. absolut? a może ukształtowanie?
MN


Ad.3. Nie rozumiem. Dla mnie konkret zawsze jest odbiciem idei. Tzn czegoś transcendentalnego, czegoś co się wymyka, czegoś co człowieka przekracza, czegoś co tkwi na końcu języka ale jest niedopowiedziane, czegoś co przewyższa, Tajemnicy, pomiędzy zwierzem a Aniołem. Bogiem. Poezja to konkret który odwołuje się do absolutu tak wg mnie rozumianego.

Ad.2. Nie rozumiem.

Ad. 1. Z ciekawością poznam pana (jak rozumiem bardzo formalne) rozumienie tego czym jest wiersz.
Taki Witkacy uważał np że powieść absolutnie nie jest sztuką, sztuką może być np. teatr.
Byłbym zobowiązany gdyby napisał pan precyzyjnie jakie warunki musi spełnić tekst by był wierszem

Proszę tez podać jakieś przykłady, a je ze swojej strony podam od razu przykłady z pytaniem czy to wg Pana wiersze:

np. poemat Trzech króli Eliota - wiersz czy nie wiersz?
np. Trakat teologiczny Miłosza - wiersz czy nie wiersz
np. Moskwa - Pietuszki Jerofiejewa - wiersz czy nie wiersz :DD?
np. Malarme - wiersze czy nie wiersze?

Niech zgadnę, dla pana typowy wiersz to: Mickiewicz, Leśmian, Wojaczek (nie jestem pewien), Bursa (przewrotnie - też nie jestem pewien),

Czy wg Pana kluczem jest najeżenie metaforą i niebanalnym zestawieniem, epitetem itd.,
plus ożywcze zestawienia myśli, które mają wywołać efekt zgrabnego przedstawienia różnego paradoksu itp?

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy ten wiersz, kręciłam się koło niego
byłam w Czerniowcach, jako mała dziewczynka,
choć myślałam, że jestem we Lwowie, znaczyło to dla mnie coś,
więc może sobie ubzdurałam, bo nie wiem gdzie byłam, mojej
przybranej babci i dziadka nie ma już na świecie, a rodzice nie wiem czy byli,
pamiętam ciemne korytarze w jakimś hotelu
i tramwaj albo trolejbus zjeżdżający w dół ulicy,

A tak mi się... to może dziecinne tylko częste przypomnienie z brakiem odpowiedzi,
i skojarzenie z podróżą na wakacje

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Nadajemy na innych falach. Teraz widzę to jasno.
Dla mnie wszelka sztuka jest w perspektywie Boga. Co nie znaczy, że ma być zaangażowana po stronie jakiejś wiary czy religii!!!

Człowiek zawsze pozostaje w perspektywie Boga. Sztuka jest próbą zbliżenia się do tajemnicy.
Boga - należy rozumieć szeroko: to "absolut" który jest ponad to, co w człowieku czysto zwierzęce, najkrócej mówiąc.
Największe umysły od zarania dziejów widzą człowieka jako rozpiętego pomiędzy doczesnością a wiecznością, zwierzęciem właśnie a czymś, jednak, duchowym.

Jeśli teraz chce mnie Pan zaatakować z pozycji np marksizmu, biologii czy psychologii ewolucyjnej, socjobiologii (Wilson et consortes) a nawet humanistycznego ateizmu (Dawkins) mówię od razu: nie ze mną te numery. Znam to. Poważam i cenię socjobiologię.
Ale każdy w miarę jako tako rozgarnięty i wrażliwy psycholog - ateista powtórzy za mną: człowiek to synteza. Boga - można zastąpić: aspiracjami, wzorcem perfekcji, dążeniem do samorozwoju. Ale pozostanie Tajemnica człowieczeństwa w perspektywie właśnie iDEI - Absolutu. I pan chce mi wmówić, że to nie jest główne zadanie poezji?
Wolne żarty!

Pana przywołanie krzyża itd i tego rodzaju analogie są wyjątkowo niesmaczne.
Bieżące wydarzenia quasi - polityczne nie mają nic wspólne z absolutem.
Jeśli Pana to fascynuje proszę iść tam albo napisać wiersz (o, może to dla Pana był wiesz)
jak pan Rymkiewicz o Panu Jarosławie..


2. Kaszel: a jak Pan myśli, po co ten kaszel tam wystąpił?
Bo akurat kaszlałem jak pisałem ;)?

3. A jakie konkrety Pan ma na myśli.
Bo z nas dwóch konkretnie to piszę w komentarzach tylko ja, a Pan od konkretów tylko ucieka.

4. A niby czemu? Podałem kilka przykładów.
Mogę Panu nawet całą bibliotekę Borgesa. Ale skoro te 4 za dużo..to przepraszam.
Zapewne w domu ma Pan na półce 4 książki - nie chciałem zagrażać temu zbiorowi. Przepraszam.
A Pan mi poda jakiś przykład konkretny, wysłowi się Pan konkretnie?

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Czerniowcach byłem tylko przejazdem w drodze do Rumunii.
Zaniedbane dalej bardzo. Piękny uniwersytet.

Zdradzę Pani, że choć we Lwowie byłem wielokrotnie, Lwów został użyty w wierszu
nie poprzez wspomnienia ze Lwowa. Pisałem bardziej abstrakcyjnie, a po prostu Lwów
mi tam pasował..do pewnego obrazowania :)

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Czerniowcach byłem tylko przejazdem w drodze do Rumunii.
Zaniedbane dalej bardzo. Piękny uniwersytet.

Zdradzę Pani, że choć we Lwowie byłem wielokrotnie, Lwów został użyty w wierszu
nie poprzez wspomnienia ze Lwowa. Pisałem bardziej abstrakcyjnie, a po prostu Lwów
mi tam pasował..do pewnego obrazowania :)


pozdrawiam

Jest tam /zdaje się/ Grand Hotel i jeździ trolejbus?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



We Lwowie? Czy w Czerniowcach?

We Lwowie oczywiście Grand Hotel www.ghgroup.com.ua

Ale w hotelu George (Kiepura śpiewał z balkonu) teraz przystępne ceny.
Oczywiście najtaniej u Polaków na kwaterach, także na rynku i w pobliżu, choć
od kilku lat ceny stale rosną (noclegu).

Tramwaje jeżdzą (cena za bilet była ok 15 groszy polskich), trolejbusy też są, bardzo dużo marszrutek (busy).

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urodzić się w stajni czyż władcy przystaje Trzech Króli Go wita on Panem zostaje i cokolwiek byśmy o tym nie myśleli nie ma władcy większego na pięknej naszej ziemi   Trzej Królowie do niego z darami przychodzą mimo swej godności pokłon Mu składają i nam wszystkim ludziom dobry przykład dają   więc i my się pokłońmy Hołd oddajmy jemu naszemu Władcy Panu Niebiańskiemu   2022/2025 andrew
    • Tajemniczy perscy magowie … Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…   Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji, Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy, Pracując wytrwale długimi latami, Nad rozwikłaniem świata tajemnic, Meandry starożytnej astronomii, Zgłębili swymi dociekliwi umysłami, Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy, Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…   Przez lata w starożytnych obserwatoriach, Spędzali niemal cały swój czas, Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać, Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach… By starożytna astronomiczna wiedza, Owoc pracy dziesiątków ich lat, Przetrwała przez przyszłe pokolenia, Dziś będąc przydatną także i nam…   Tajemniczy perscy magowie… Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…   Gdy jedna tylko gwiazda na niebie, Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne, Przełomowych zdarzeń była zwiastunem, Mających nadejść z kolejnych dni biegiem Nie były już kwestią lat, Spełnienie prastarego proroctwa, W tygodniach należało odmierzać czas, Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…   Trzy planety ustawione w jednej linii, Mars, Saturn i Jowisz, Uwagę bacznych magów przykuły, Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych… trzech planet tajemnicza koniunkcja, Nowa gwiazda na firmamencie nieba, Oznaczać miały narodziny królów króla, Przed którym pokłoni się cały świat…   Tajemniczy perscy magowie… Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…   Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy, Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży, Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli, Na kres świata zawędrować gotowi… Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy, Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym, Oni niestrudzenie wciąż wędrowali Ku dalekiego Izraela ziemi…   Nie straszna im była naga pustynia, Mimo dojmującego długą drogą znużenia, Ani na chwilę nie osłabła ich wola, Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla… Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa, Nie zdołały osłabić hartu ich ducha, By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca, Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…   Tajemniczy perscy magowie… Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…   W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych, Mających wnet odmienić oblicze ludzkości, By nic nie było już takim samym, W historii świata biegu dostojnym… Ich wspaniałe orientalne szaty, Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi, Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy, Tak tajemniczo się skrzyły…   A kiedy tej chłodnej nocy, Głośny niemowlęcia krzyk, Zarzewiem był nowej ery, Dając początek nowemu dziejów biegowi… Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży, U progu lichej, mizernej stajenki, Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory, W drodze do wytyczonego celu niezłomności…   Tajemniczy perscy magowie… Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…   Widząc niedbale zbity żłóbek, Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie, Zebrawszy prędko myśli rozproszone, Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem… Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry, Z dalekiego kraju uczeni mędrcy, Tej jednej cichej a świętej nocy, Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…   Choć pochodzili z dalekiej krainy, Studiowali latami najstarsze w świecie księgi, Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy, Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi… Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami, Nie zawahali się ni chwili, By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi, Oddać z czcią hołd uniżony…   Tajemniczy perscy magowie… Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…   Najczystszego złota blask skrzący, Z uniżoną czcią ofiarowany, Królowi nad wszystkimi królami, W oczach niemowlęcia się odbił… Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły, Którego przez wieki tajemniczy dym, Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw, Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…   Wonna i gorzka mirra, O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica, Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza, Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca… Choć symbolizowała śmierć, Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze, W starożytności zaś będąc lekiem, Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…   Tajemniczy perscy magowie… Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…   Choć wnętrze lichej stajenki, Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji, Z ociekającymi złotem ścianami, Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki… Będących siedzibami szachów możnych, Władających swymi rozległymi ziemiami, Jednym tylko skinieniem dłoni, Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…   To tam potężniejszy od wszystkich szachów, Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców, By wywyższyć pogardzanych i biedaków… By oczytani w wszelakich księgach mędrcy, Tej świętej nocy sercem pojęli, Iż z przedwiecznego Boga woli, Każdy w Jego oczach jest ważnym…   Tajemniczy perscy magowie… Co powiedzieliby o współczesnej nauce…   Nam tak bardzo dziś zabieganym, Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny, Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy, Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni, Dali ponadczasowy przykład pokory, Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym, Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki, Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…   Lecz to z biblijnej historii o mędrcach, Ponadczasowa płynie nauka, Że ludzka mądrość nie wystarcza, Wobec tajemnicy wcielenia Boga… Nie wystarczy dziś badać obce planety, Z pomocą teleskopów zaawansowanych, Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny, A szeptu Boga poszukać w swej duszy…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mozaika bizantyjska Trzej Magowie, bazylika Santi Apollinare Nuovo, Rawenna
    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Jacek_SuchowiczSą Poeci wrażliwi i są tacy jak łza....pomyślałam czytają odpowiedz jakkolwiek  po szkolnemu zbyt wybrzmiała teraz moja myśl.No i  Ładnie  tylko ''ja ten poeta''  co reaguje na Małpy.....i uczymy się choć różnie to wychodzi...potykając się o siebie.Czasami właśnie to dziecka słowo uświadamia nam że ''jak to tak; to na prawdę ma miejsce......i wtedy piszemy z dziecinną łatwością bawiąc się słowami.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...