Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czerwienią zapłoneło niebo,
Barwiąc nią serce oraz duszę,
Insygnia losu człowieczego,
Wpisane w ciało Boskim tuszem.
Miłość i krew to ten sam kolor,
Kwitną nim także piękne róże,
W barwach tych swój początek biorą,
Słowa poezji skryte w piórze.

Bywa że gesty pożegnania,
Potrafią mienić się czerwienią,
One są częścią przemijania,
Które wciąż łączy niebo z ziemią.
Ostatni raz pozdrawiam szczerze,
Sentymentalnie,zawsze mile,
Czy się spotkamy-ja w to wierzę,
Życie trwa tylko krótką chwilę...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nie bój się kochać nie bój się śmiać nie bój się użyć słów kurwa mać nie bój się siebie przecież się znasz nie bój się innym spoglądać w w twarz nie bój się z życiem w otwarte grać ono tak wiele może ci dać zrozum człowieku nie wolno ciągle czegoś się bać
    • @Berenika97 @Berenika97 ... morze rozjaśnia myśli  gdy zbliża się nicość  jest balsamem  nie zasłania czasu  daje szansę  karmi duszę natchnienie  jest snem i życiem świat pełen kolorów a on on poziomką na torcie  ... Pozdrawiam serdecznie Miłego popołudnia   
    • @UtratabezStraty Będzie mi miło  gościć :) Dziękuję.
    • @Annna2 Jak to pięknie, że jest tutaj ktos z taką wiedzą jak Ty. Mnie już się mylą cytaty z autorami.... Dawniej całe fragmenty powieści na pamięć.... A teraz tylko fragmenciki.   Za dużo tego wszystkiego. Mózg się zapycha.   Dziękuję Aniu.
    • Większość     Pewna Kasia z korporacji gdzieś na Śląsku dosyć miała wciąż poczucia obowiązku. Jako że poetka — prace proste chciała, lecz biurowe nie z zarostem — z przyjemnością już nie walczy. Zwalnia z mostu.     Pani Ania zaskoczyła mnie tak naprawdę dopiero po kilku latach wspólnej pracy. Gdy po powrocie z macierzyńskiego, jakieś jeszcze całych 20 minut do końca dnia, widząc, że moja koszulka zaczyna moknąć, bez wahania wygoniła mnie do domu, nie posiadając żadnych formalnych uprawnień, co nie miało tu kompletnie żadnego znaczenia — co ty tu robisz jeszcze dziewczyno, uciekaj do dziecka, a ja cię zastąpię. Jakby ktoś cię szukał, to powiem, że jesteś w ubikacji. Nikt mnie nie szukał i nikt nie prosił przez następnych dwa lata o dostarczenie ważnego zaświadczenia lekarskiego o karmieniu piersią.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...