Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Suchym poboczem życia autostrady
wędruję nie oglądając się za siebie.
Naokół mnie łąki, gdzieniegdzie sady,
przede mną zaś ścieżka kończąca bieg w niebie.

Dymiące pojazdy niekiedy przystają,
chcąc mnie podrzucić, lecz ja odmawiam.
Podążam dalej patrząc, jak znikają.
Wiedząc, że zbłądzą i znów się pojawią.

Czasem o nich myślę. Te głowy za szybą,
zdają się skupiać ironii zalążek.
Nie mogąc nic pojąć spoglądają krzywo
na tryb mej wędrówki, inny od ich dążeń.

Nie potrafią powrócić po ropę skręciwszy,
kierunek ich jazdy wyznacza potrzeba
Przede mną zaś teren coraz to wyższy.
Trawiastozielone schody do nieba.

Opublikowano

świetne;-)

Suchym poboczem życia autostrady
wędruję nie oglądając się za siebie.
Naokół mnie łąki, gdzieniegdzie sady,
przede mną zaś ścieżka kończąca bieg w niebie.

lubię ten Twoj język "filozofa na urlopie", wciągają te Twoje teksty;-)

pozdrawiam

Opublikowano

Powiem krótko: drugi wiersz i to samo :)

Po prostu dobry kawałek poezji.
Dystans, refleksja, ironia, sprawność formy, ładny (choć nie sztuczny) język.
Nieziemsko i ziemsko się tu czuję.

Pozdrawiam - Jan P.

Opublikowano

ładnie :)
Zawsze podziwiam tych, którzy piszę w niewspółczesnej konwencji (rymy,rytmika, strofy tetrastychiczne)

Naokół mnie łąki, gdzieniegdzie sady -> to gdzieniegdzie wydaje się być napisane na siłę, ciężko się to czyta na głos.

Ale poza tym dobry wiersz,zwłaszcza końcówka.

Pozdrawiam serdecznie
Coolt

Opublikowano

dosyć ciekawy utwór pod względem treści... może ;)
aczkolwiek osobiście z moim minimalistycznym spojrzeniu na sprawię (wiersz)
za duże nagromadzenie zaimków (;))
co w połączeniu ze zwykłym i prostym charakterm zdań,
i częstym podkreślaniem wędrówki i wędrowania,
i nieba,
całości nadaje charakter przegadania

można przyczepić się rymom:
siebie - nieba;
potrzeba -nieba;
ale to już nie moja sprawa ;)

jednak użyte motywy zostały tak użyte, żeby nie razić w oczy mocnym ogniem.
da się wyczuć pewien brak płynności spowodowany prawdopodobnie staraniem się utrzymania utworu w pewnych założonych ramach

aczkolwiek z treści można wywnioskować zapowiedź ciekawszych i "lepszych" utworów w przyszłości,

Pozdrawiam,
Kai Fist

Opublikowano

ja tutaj nie w opozycji do Nikogo
tylko w zgodzie z własnym sumieniem "pisielniczym i czytelniczym";-)

otóż powiem coś od siebie o specyfice tego języka

maniera to coś co w literaturze jest przeważnie "złe";-) ale czasem paradoksalnie rodzi ciekawe zjawiska i ogólnie wpływa pozytywnie na nią, a czasem nawet o niej stanowi. Natomiast w dobrej krytyce maniera to cos, co jest przeważnie, jeśli już nie zawsze -złe. Chcąc oceniać utwór z korzyścią dla niego - to jest wskazać prawdziwe wady utworu i umiejętnie odcedzić je od zjawisk , które pomimo, że nam czytelnikom z "osobistymi gustami";-)może i się nie podobają-ale wcale z tego powodu nie muszą być rzeczywistymi usterkami tekstu -musimy najpierw postarac się uchwycić istotę jezyka i dociekać przyczyn i celowości pewnych cech tekstu, a nie próbowac je eliminować na wstępie.
Moim zdaniem-pomimo szeregu zasad, które są "mniej więcej uniwersalne" ;-)dla warsztatu każdego piszącego- nie należy dać się zwariować. Nie ma "stuprocentowej" skuteczności w treści i formie-bo narzędzie poety-język już sam w sobie jest świetnym-ale nie doskonałym instrumentem, surowcem. Z resztą na co komuś stuprocentowość-poezja ma być piękna i pasjonująca-więc forma ma być głównie narzędziem do tego, a nie ostatecznym celem. Dla mnie nagromadzenie zaimków w tym tekście nie jest niczym rażącym- czytając w ogóle nie odbieram tego, jako wadę-wynika z naturalnej sytuacji w wierszu- podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie, opowiada o pewnej sytuacji,(co wcale nie odbiera utworowi poetyckości-to z resztą cecha sporej części tekstu tego Autora-znam ich więcej) - odnosi tę sytuację do siebie-ale tez stawia się w opozycji do niej-taki układ w naturalny sposób konotuje występowanie zaimków(z resztą jak dla mnie w przyzwoitej ilości). Poza tym zaimki pomagają w utrzymaniu rytmu zdań(i to w nie jakiś wymuszony sposób), język wiersza Mumii bazuje na zdaniach-nawet rozwiniętych , czy złożonych - po prostu to cecha języka(często wymagająca o wiele większej pracy i trudu niż przy skondensowanym na różne sposoby języku)- stąd nienaturalne byłoby unikanie na siłę tych części mowy i w ogóle zmieniałoby język tego Poety-co wg mnie działałoby na szkodę utworu/ów- bo to jest ich główna siła .

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...