Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Lepiej być zwykłym człowiekiem
Niż geniuszem
Bez wielkich ambicji i dumy.
Nie mierząc wysoko.
Bo inaczej będą od nas wiele
Wymagać.
A my sami będziemy wymagać
jeszcze więcej.
A będąc normalnym
Stać się kimś bez własnej presji.

Opublikowano

i nie maja ;] bd geniuszem wymagamy od siebie wiele i wspinamy sie najtrudniejsza sciezka i t ociagle za mało. A Bedac zwykłym czlowiekiem z małymi ambicjami. Mozemy byc kims w małym otoczeniu i wtedy zaslynąc a potem rozlac sławe na reszte swiata. I to co robimy będąc zwykłymi jest ciagle wielkie a nie małe. O to mi chodziło ze nie nalezy celwoac za wysoko bo wszsytko bd małe, oczywiscie " mierzy sie ponad cel by trafic do celu". Jednakze pozostajac szarym mozemy wybic się bardziej niz bedac kolorowym.
Rozumiesz o co mi chodziło zajrzyj w głab siebie interpretujac wiersz. Porównaj go z własnym zyciem wtedy wszsytko zrozumiesz, przezyjesz z kazda sylabą. Odnies mysl do siebie. Bo wg mnie po to pisze sie wiersze zeby one napominały i mozna je było odniesc do siebie. To sa ciagle te same mysli ubarne w nowy styl i słowa. Nie ma idealnego wiersza tak samo jak nie ma idealnego człowieka.
A ambicje czasem gubia i nic z nich nei wynika.
Jest nam przeznaczony pewien los do spełnienia i chocbyśmy chcieli nie zmienimy go za bardzo. Za bardzo, bo mamy wolna wolę jako ludzie. Bog ja nam dał " Jesli coś się kocha daje się mu wolność". On tylko małymi potknieciami i wskazówkami pokazuje droge do losu który nam przeznaczył.
My mozemy tylko pytac gdyz jestemy ludzmi. A nie bogami gdybysmy nimi byli sami spełnialibyśmy swe zadania i wiedzielibyśmy któredy isc :) ;] chybe poleciałe mza temat... ale ja tak jakos mysle..

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...