Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Kiedy się zbiegną by nade mną
Niedokończoną śpiewać pieśń
Nim przyjdzie litościwa ciemność
A jaźń powlecze szara pleśń

Kiedy lamenty, wrzaski, krzyki
Zmrożą mi krew w najtwardszą stal
Wśród smętnych taktów tej muzyki
Owładnie mną bezsilny szał

We własnych trwogach się zagubię
I przeklnę skowyt dzikich dusz
Bo trudno stawić czoła zgubie
Gdy myśl ostatnią skryje kurz.

A nim umilknie echo śpiewu
Wyszarpią z duszy każdy ból
I każdą słabość mą dostrzegą
Poczują wszystko to, com czuł.

Potem na wylot mnie przewiercą
Nagi przed nimi będę stał
I będę modlił się o ciemność
By znów poniosła w siną dal.

...


Warto kontynuować?

Pozdrawiam!
Opublikowano

ściślej w puencie się robi, lubię takie wyrażenie w wierszach
rytm i to się czyta i czyta w chwilach kiedy ...
kiedy zrozumieć żal łatwo, natchnienie trudniej
a śpiew ptaków jest po to by go słyszeć
można słuchać i słuchać niech nigdy nie zniknie

:))))
Serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja bym tytuł zostawiła tak jak jest oddzielając o od oprawcy :). Co do dalszej treści to ostatni wers dobrze współgra z całością na zakończeniu.
Zostawiłeś też wielokropek, tak może być i to nie przeszkadza, reszta zależy przecież i tak od Ciebie.
To oczywiście moja sugestia.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niebo przesypało się rdzą w niespokojne popołudnie.   Wyjące piaski zagłusza brzęczenie puszek, przetaczanych między domostwami.   Coś nadchodzi. Zmysły pożarła kurzawa do ostatniego ziarenka.   Jedynie łaciate kozy niewzruszenie wyskubują z ocienionych rozpadlisk suche źdźbła i słowa.     Pół-kobieta, pół-pustynia, 2017 r. 
    • To jest zbiór cząstek, z których każda stanowi zamknięty obraz, sama w sobie i sama dla siebie.  Zawarte w tych cząstkach impresje są bardzo ładne (pomijając rozedrgane powietrze - mam uczucie poetyckiego déjà vu po przeczytaniu), ale brakuje mi czegoś, co połączyłoby je w całość, czegoś więcej niż pustynna tematyka. Widoczna wprawdzie jest oś czasu (brzask - potem zamknięcie dnia), lecz choć wiersz krąży po różnorodnych obrazach, wydaje się bardzo statyczny. Metafory zlewają się ze sobą i w rezultacie żadna nie może w pełni się rozwinąć w wyobraźni odbiorcy i zrobić mocnego wrażenia - może to też wina tego, że utwór jest dość długi. Pierwsze pięć cząstek opiera się na tej samej formie gramatycznej: posypują, błyszczą, wznoszą, łamią, smakują - od pewnego momentu monotonia zaczyna się w irytujący sposób kumulować. Są dwie opcje - zastanowić się, jak głębiej połączyć ze sobą te obrazy, jak stworzyć między nimi jakiś dialog i jakieś interakcje, ewentualnie - zrobić z tego cykl miniatur, wtedy każda cząstka nabierze wyjątkowego wymiaru, bo nie będzie się kisić w jednej beczce z pozostałymi. A przypomniało mi się, że też kiedyś coś o pustyni chodziło mi po głowie; jak znajdę, to może wrzucę w ramach kręgów na wodzie.
    • W dłoniach trzymam pieczęcie echo niesie zaklęcie:   - Wy, którzy spojrzeniem karzecie zuchwałych - Wy, którzy oddechem kruszycie skały - Wy, którzy trwacie w cieniu Wzywam was po imieniu!   - Lucyferze, stań po mojej prawicy - Astarocie, zasiądź po mojej lewicy - Belzebubie, krocz przede mną - Belialu, ukaż się za mną   Duma, Próżność Żarłoczność i Arogancja Dziś w cztery świata strony Wysyłam was potępionych   Niech ogień wszystko spopieli Ziemia niech kości wybieli Niech woda szczątki pochłonie Powietrze niech truchłem wionie   W dłoniach trzymam ORDO SERVORUM SATANAE   Dies Irae! Dies Irae!
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Czy aby na pewno?
    • To nie tyle opowieść o kremacji w ujęciu współczesnym, a bardziej podróż do odległych czasowo kultur, gdzie dokonywano ciałopalenia głównie ze względów praktycznych. Było to powszechne np. u ludów koczowniczych, podczas gdy tradycyjne grzebanie zwłok powiązać można z osiadłym trybem życia. (W pierwszych miastach neolitycznych, w Jerychu czy Çatalhöyük zaczęto zakopywać zmarłych członków rodziny pod podłogą domostw). Rozsypanie prochów (popiołów) i ich ponowne wkomponowanie w obieg materii (biologiczny) może mieć dla szczątków doczesnych znaczenie analogiczne do rozpłynięcia się duszy w boskim (czy kosmicznym) absolucie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...