Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'fantazja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 8 wyników

  1. Dawno temu, gdy oddalone pola łąk lśniły swym blaskiem niebo dawało znaki, wylewając błękit z siebie, a leśne drogi, chrustem były wyłożone, schowany za drzewem widniał jeden cień więcej Gonitwa! Na gonitwę czas! Ujmę rękę przyjaźni i chwycę nas ponad miar Tam wysoko, gdzie wiatr łaskocze twarz Oj, ile tego było; opowieści o uwielbionych monumentach; Rozpostarły skrzydła swoje, rykiem obudziły okolice podpaliły obłok za obłokiem Tyle tego było; wieści o stworzeniach; rysunków obrazów wierszy wszelkich podań babć i bajań Kiedy byłem małym dzieckiem, mama opowiadała mi o Nich; Wspólnie czytaliśmy i patrzyliśmy w górę, ona tuląc mnie do swej nogi, liczyliśmy wspólnie sobie, że ukażą się nam Bo komu, jak nie nam? Dziś, gdy piszę słowa niniejsze, mara pozostała coraz bardziej wyblaknięte wspomnienie Ile pozostanie z pieśni, czy w marzeniach czy też w tańcu, o dziecięcych pragnieniach? Co z zapiskami i powodem, dlaczego ekscytował nas las? Nie wymaga wiele słowo z dnia minionego O wyrośniętych ptakach z przestworzy Kiedy byłem małym dzieckiem, w górach, nad jeziorem, na polanach i co najważniejsze, nad nami, przestworza przecinały smoki
  2. O, pragnienie! Ciężkie i lekkie zarazem, Uginają się pod nim moje palce. Miękkie w swej istocie, Przez przeciwności losu uwiezione, Stały się niczym kamień milowy. Czy moje dłonie i twoje ręce Są wprost proporcjonalne? Czy uda nam się zważyć Szczegóły życia każdego z nas? Doświadczyć równości w sercu, Gdzie dusza współczesnego świata Tańczy nieporadny taniec? Pędzi z zamiłowaniem, marzeniem, Fantazją i ochotą ciała. Nieustannie przegląda się W prawicy natury, Cudownie pachnącej po deszczu, Umytej rosą na liściach. Przyobleczona w jaskrawą poświatę, Pragnie istnieć na tę chwilę, Obcować coraz bliżej z materią, Aż przeszyje na wskroś powieki I zakończy bieg rozkoszy W uścisku rąk, dłoni i palców.
  3. Zupełnie możliwe ale – Cóż, wnioskom nie wierzę wcale: 1. Wiara z braku wyobraźni Czyż w teorii możliwa? Jak nie była, dziś nie bywa! 2. Wędkarzy przed ludźmi błaźni: Dodan metr ryb co złowili. Lecz czyż pustoręcy byli?
  4. Kwartet wyszedł na scenę, rozsiadł się na krzesłach, Wyjął skrzypce, podstroił i zagrał rzęsiście, Popłynęły dźwięki Burzy Vivaldiego, evergreen, arcydzieło, Wszystkich wbiło w fotele, było wręcz uroczyście. Następnie, wg programu, szedł Marsz żałobny Mendelssohna, Potem Mozarta i kilku jeszcze gości na "M" literę, Tu już się zaczynały schody, ponieważ potrzebny był pianista, By towarzyszyć orkiestrze smyczkowej na scenie. Z nielichym trudem wyłuskano pianistę (w tym czasie trwała przerwa), Aż wywołało to szmery publiczności, część poszła do domu, znudzona, Reszta została na sali, na pozór spokojna, mimo ze cala w nerwach, Czego oznaką były palce, zaciśnięte na podobieństwo szponów. Az wreszcie - wisienka na torcie! - wystąpił nieznany szerzej Pianista-solista, pochodzący z Brodów, Gregorowicz Adam, Rozległy się dźwięki pianina, od prawej ku lewej, W tonacji F-dur popłynęły ze sceny ku gwiazdom. Ogólnie, bardzo udany był wieczór, z klasyką, Bez wielkiej przesady mogę powiedzieć - fortunny, Dziś, kiedy mam go przed oczyma, W głowie brzmi mi viola pięciostrunna. Warszawa, 3.1.2022
  5. Zbudowałem Wielki Mur, By ochronić swoją domenę, Przed najazdami z zewnątrz. W popiół obróciłem przeszłość, Aby stać się panem wszech-historii, Tańczyłem w blasku płonącego stosu, Klaszcząc w ręce upierścienione. Rytm stawał się coraz bardziej szaleńczy, Melodia penetrowała najgłębsze rejony mej duszy, Morze rozstąpiło się, pękło wpół, Skoczyłem w głąb, gasząc Czerwone Latarnie. Warszawa 20.02.2021
  6. Tak, szukam człowieka, lecz znaleźć nie mogę, Każdy teraz zajęty własnymi sprawami, Ludzie ranią się w internecie, pokazując kły i pazury, Ale w Realu muszą zachować pozory. Krązę z latarką po wiosce, słońce pali mi obnażony tors, Jest niedziela handlowa, na targu tłum ludzi, Ale nikt nie zwraca na mnie uwagi, Choć - z trzeciej strony - to dobrze. Warszawa, 7 lutego 2021 r.
  7. Będę błądzić po bezdrożach Myśli niepoukładanych Radość posieję jak ziarno W pamięci pojemnej wiernej I zbiorę jej plon wspaniały
  8. Deonix_

    Możliwości

    mogłabym skórę ci złocić lotną kaskadą paznokci mogłabym z ust wyjąć dokładnie językiem niepowiedziane mogłabym w dreszczach się zeszklić i opaść na ciebie brylantowym śniegiem mogłabym po kolejnej dokładce zniecierpliwiona krzyknąć „jeszcze !” mogłabym… ale mi się nie chce
×
×
  • Dodaj nową pozycję...