Henryk_Jakowiec
Użytkownicy-
Postów
10 570 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Treść opublikowana przez Henryk_Jakowiec
-
Wybacz za ciała twego defekty, w imieniu moim i tej dzie wuszki, która być może odsypia "wczoraj" z głową wtuloną w miękkość poduszki. Uwga twoja jest bardzo trafna bowiem dzie wuszka to kwintensencja gdzie najprzedniejszy humor, zabawa a kiedy trzeba to i sentencja. Przyjemnie z taką wymieniać myśli, które wplecione w tryby frywolne choć trochę skrzypią surrealizmem są bez cenzury, są nasze, wolne. Wolnością słowa i skojarzenia z lekkim posmakiem tkliwej ironii dajemy tutaj świadectwo słowa bo nie możemy używać fonii. Cieszy nas także, że ktoś to czyta, i że ma z tego ubaw po pachy, a ja choć prawie wódki nie pijam chyba coś dzisiaj pociągnę z flachy. Żona co wisii mi za plecami i w treść co chwilę przez ramię zerka rzuciła nawet takie pytanie - mężu, otworzyć mam pół literka? A ja jej na to - tak oczywiście lecz wypijemy tylko po łyku bo większa ilość zamąci w głowie lub nawet może zbić z pantałyku. Więc jak sam widzisz sprawy gardłowe każą zakończyć owo pisanie by siąść wygodnie na foteliku i ciągnąć dalej to co jest w ... planie.
-
Mądre to słowa choć jednocześnie brzmią mi tak jakoś bardzo współcześnie gdzie wstyd pruderią przypudrowany zbyt często bywa eksponowany.
-
A wystarczyło rzec, mój stolarzu ... i byłby stolarz brał ją od razu, a tak pazury zdarła do kości, i zero pieszczot, zero miłości nieraz nie warto bywać niemową wystarczy rzucić choć jedno słowo.
-
Dzięki dzie wuszko za utulankę bo dobrze taką mieć koleżankę, która nim zaśnie dobranoc powie i wszystko zamknie w tym jednym słowie. Dziś wstałem rześko, czyżby z popiołołów, czyżby za sprawą nocnych aniołów? To już mniej ważne, ważniejsze to to, że znów do pracy pójdę z ochotą (?)
-
Też się spać położę bo do pracy z ranka pójdę nie wyspany jak ta Wrzeszcz - owianka.
-
Miłość mechaniczna wedle praw techniki też powinna przynieść wymierne wyniki. Tutaj też wystąpi rysa lub pęknięcie bo nie ma reguły na wieczyste rżnięcie.
-
Nie przesadzaj moja miła, lwica grzywy nie nosiła, ale w góry, czemu nie tam tez można bawić się. Można skakać przez kamienie lub posiedzieć nad strumieniem albo leżeć w chłodnej grocie oczywiście po robocie. Lwica na baraniej skórze więc ja w dole a ty w górze potem może dla odwrotki jednak włożę kij do szczotki. I to nasze wspólne leże uprzątniemy w trzy pacierze by turyści nie paplali że bałagan tam zastali.
-
Z tym piłowaniem lekka przesada człowiek nie robot, serducho siada wzrok także z lekka już przytępiony lecz smak pozostał wciąż wyostrzony. Bo to nie sztuka być raz chojrakiem lecz sztuką będzie ciągle ze smakiem choć wciąż to samo brać jak od nowa i w tym tkwi pieszczot cała wymowa.
-
Zachęcające i ładnie brzmi - Heniu ty rogi przyprawisz mi - a że spod znaku jestem barana masz to jak w banku lecz kiedy, z rana, w południe, nocą albo wieczorem w parku, nad rzeką czy nad jeziorem?
-
Wszystkiego w życiu trzeba smakować i wszystkim jeno się delektować i nie przesadzać i nic na siłę - mieć czas na picie, poezję, piłę. A w wolnych chwilach nawet na pracę (Boże, ja dystans pomału tracę) a tu trza jeszcze obowiązkowo w nocy z małżonką i to i owo. Lecz jak to wyżej już nadmieniłem trzeba zapędy mierzyć na siłę żeby półmetek nie był mą metą kiedy swawolić przyjdzie z kobietą.
-
Ja będąc grajkiem mógłbym dzie wczynie przyprawić dzwonki przy tamburynie i w rytm tych dzwonków na nutkę rzewną zaśpiewać solo moja królewno ...
-
Nie musisz tego już mi wyłuszczać na co swe oczy miałabyś spuszczać wchodząc do wany rano, samotnie - ja też bym wtedy czuł się markotnie ale w duecie to inna sprawa oczy do góry, kurtyna, brawa, lecz teraz proszę wybacz mi miła za chwilę Legia, znów mecze, piła. Po meczu jesli sen mie nie zmorzy to znów dotkniemy gwiezdnych przestworzy a teraz idę siąść przy ekranie bo Liga Mistrzów, pilka, kopanie.
-
Cóż mogę radzić owej Wać pannie, która kąpiele szampańskie w wannie bierze nad ranem ze stadem bydła i przy tym nie chce używać mydła, a trunki łyka nawet za trzech, że aż jej potem zapiera dech? Otóż wiedz o tym Wać panno owa gdy pijesz skromniej - nie boli głowa.
-
Morał taki z tego płynie imponować chcąc dziewczynie nie potrzebne masaże krzyknij - ja ci pokażę jak się gra na mandolinie.
-
Księżniczką jesteś i bez polewki bo nie ma drugiej takowej dzie wki co z taką gracją i wielkim sprytem każe się cała oblać spirytem. Lecz ja bym tutaj dał na wstrzymanie bo czyż nie lepsza kąpiel w szampanie toż to bąbelki i zacny trunek co poprzez kąpiel zmywa frasunek. I łeb nie trzaska gdy bladym świtem raz jeszcze w szampan nurzasz kobitę a także samo kobita owa trzeźwa i czysta, a więc od nowa ...
-
Żeby coś uważyć lub choćby utoczyć trzeba by ten zacier najpierw zauroczyć. Ja jestem lękliwy więc na uroczysko nie pojadę nocą choć to bardzo blisko. A gdzie chłop nie może tam posyła babę, przykro mi dzie wuszko, bo połknęłaś żabę.
-
Postępował w myśl zasady, że to kropla drąży skałę i dlatego po kropelce miłość tłoczył w nią z zapałem. Tak mijały dni, tygodnie, lata całe upływały, ona się uodporniła z niego stał się dziad zgorzkniały. Z tego morał się wyłania, że nie warto po kropelce, ale trzeba iść na całość i lać ile jest w butelce. Końska dawka z nóg powala więc i efekt murowany tylko patrz by ten twój towar nie był zbyt wybrakowany.
-
Moja Krysia wręcz się boi kiedy u mnie wszystko stoi, boi też się wyrokować żeby czymś nie zaszokować. A świetłana w saloniku szepcze słodko, mój Henryku tobie nawet bez kurażu dałabym i w Ermitażu. A Iwona i Gabrysia też by dały lecz na "misia" dała także by Mariana ale szkopuł bo to panna.
-
Skoro więc wolisz, masz takie prawo. Żegnaj nauko, witaj zabawo. A podczas laby, trzeciorzęd - co to? Nie mam pojęcia, jestem idiotą?
-
Nie bój żaby przyjacielu choć meneli tych jest wielu moje zielsko ich nie nęci bo w nim jest od groma rtęci. Psy na niego także szczają, z okien też "coś" wylewają, a w dzień depcze go dzieciarnia, koty, ptactwo, no i psiarnia. Komu więc potrzebne to to, co to barwę ma jak błoto, i pomięte jak barłogi? - Tego nie chcą i "nałogi".
-
Inna Maria ... Jakowcowa w restauracji chińskiej chowa pod stół wielkiego węża bo jest postachem męża a mąż to kura domowa.
-
Bartnikowi miodu dano lecz go spijać nie kazano, bartnik stoi, miód wycieka, a on ciągle na coś czeka. Że poproszą go do stołu? Że rozbiorą do rosołu? Że mu dadzą jak na tacy? Że pogłaszczą go po glacy? Nic z tych rzeczy, bartnik szlocha "pewnie żadna mnie nie kocha, a podjudza mnie jedynie miodem, który rzeką płynie".
-
Dla mnie to zwyczajna chryja bo mógł także strzelić w "ryja" a przed meczem to gadali Zidan nerwy ma ze stali, ale to się z prawdą mija.
-
Chłopu zbytnio się nie dziwię, czas mu wlecze się leniwie, nie miał też na jedzenie więc żarł śliwy, stąd pierdzenie, przeto mu wybaczam tkliwie.
-
A ja znam inne obszary wiejskie gdzie też się dzieją sceny dantejskie gdy jakiś chojrak "płynąc" z gospody po drodze zbluzga ludzi z zagrody bo czy to sąsiad czy też sąsiadka każdemu przypnie takiego "kwiatka", że biedak szybko zmyka do chaty bo za tym pierwszym następne chwaty przez drzwi gospody tocząc swe ciała idą by wioska przed nimi drżała.