Henryk_Jakowiec
Użytkownicy-
Postów
10 570 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Treść opublikowana przez Henryk_Jakowiec
-
Dajmy już spokój temu ptakowi niech sobie dynda skoro nie lata a my czekajmy na „Święto Kaszy” bo w Trzebiatowie w połowie lata znów będzie tłoczno i kolorowo i zabrzmią słowa nowych piosenek i będzie można poopisywać to co ukrywa połać sukienek.
-
Kiedy śpiewał w Trzebiatowie stałem koło niego i widziałem, że miał właśnie coś tam wypukłego lecz on gwiazda, a ja kmiotek więc nawet nie śmiałem dotknąć ręką to wypukłe więc się domyślałem, że to właśnie ta jaskółka, ten ptak uwięziony choć go mocno zakrywały modne pantalony.
-
Coś o uszy się obiło, że się nie skończyło miło, że był denat, dochodzenie, powiązania, ustalenie a że pili? – nie dziwota, przecież jesień, przecież słota a alkohol krew rozgrzewa więc w kielichy wójt polewa przy okazji agituje - temu, który zagłosuje odwzajemnię się w przyszłości kiedy w garście wezmę włości
-
Co do kaszy i do Rysia - powspominać można dzisiaj.
-
Niezła igraszka zatrzasnąć ptaszka.
-
Nie umieraj nam nadziejo żywicielko nasza bo gdy umrzesz pozostanie tylko z nieba kasza. A tej manny nie tak prędko niebiosa nam sypną padnie cała gospodarka bo się plany rypną.
-
Ja ostatnio dajmy na to w poniedziałek czy we wtorek chciałem strzelić po maluszku żeby lepszy mieć humorek. Żonie nawet propozycja ta nie była uciążliwa więc nalewam po kieliszku kiedy ona się odzywa. Słuchaj Heniu do jednego nie szykuję ci kanapek, jest kiełbasa, masz tu jedną i po chłopsku weź ją w łapę. Gdy alkohol już wypity chcę go zagryźć jak należy a więc gryzę i co czuję w zębach trzymam część odzieży. Mały guzik od koszuli oderwany od mankietu był nadzieniem tej kiełbasy i dodawał jej bukietu.
-
Albo żądze tak spragnione, że koniecznie chcą na stronę a marzenia im wtórują bo też seksu potrzebują.
-
Jeszcze u nas nie ta aura by ktoś dzwonić miał zębami może to zbłąkany tancerz bawi się kastanietami.
-
Cóż po winie pijaczynie kiedy jemu studni mało oj miast wina pijaczyna wolałby by mu kapało mogłoby też wąską strużką albo lepiej i strumykiem byle tylko nieprzerwanie ciekł alkohol wciąż kranikiem.
-
Nieprawidłowości to jest ból nad bóle bo biedak haruje a bawią się ciule biednym pozostaje prócz nadziei wiara, że prędzej niż później padnie ta poczwara. Że za krew przelaną i bolesne rany kiedyś i ten biedak będzie szanowany i że się odmieni ich status życiowy chociaż to na razie pomysł ściętej głowy.
-
O stylu mowy być tu nie może choć facet doił prawie jak z nut i owszem kiedy legł na podłodze to się wyprężył sztywniej niż drut. A order owszem choć on się wzdryga, że po co jemu na klapie on, że zamiast tego byłoby taniej z tych literatek zbudować tron. A on by siedział sobie na tronie mając pod ręką (choć puste) szkło wierząc, że niżej już się nie stoczy bo pod nim tylko już szklane dno.
-
Pewna dama ze stolicy bez stanika i spódnicy, bez majtek, na bosaka, odtańczyła sambę w krzakach i poleczkę na ulicy.
-
Rączy rumak, koń z Koniewa* do gonitwy się rozgrzewa wierzga w prawo i lewo grzbiet ociera o drzewo i zwycięstwa się spodziewa. * Koniewo - miejscowość koło Wolina
-
Pewien stary cap w Płocinie* zwykł był sypiać na pierzynie lecz czasami swe leże wrzuca w pralkę i pierze a samm sypia na drabinie. * Płocin - miejscowość koło Wolina
-
Ja dylemat mam z tym spory bo gdy idzie o wybory trudno nieraz zdecydować jest, na którą zagłosować. Bo gdy dwie są kandydatki dwa krzyżyki i dwie kratki w której kratce znak postawić by tą drugą precz odprawić. Bo i żona i kochanka jednakowe ma zasługi bo przez jedną jak i drugą człek popadać musi w długi. Rozwiązaniem niech więc będzie mądrość króla Salomona nie głosuję dziś na żadną a więc żadna nie skreślona.
-
Po pierwsze Drogi Kolego z limerykiem nic wspólnego wiersz ten nie ma bo budowa wcale nie limerykowa i nie feruj nam wyroków żeśmy znów tych samych ćwoków kreowali na urzędy bo przez różne przecież względy pozmieniają się obsady a wraz z nimi i posady. Ja w tym roku na wybory nie poszedłem dla przekory bo stwierdziłem, że poecie stawiać krzyż to wy będziecie kiedy złoży w grobie ciało aby po nim coś zostało.
-
Jednym i drugim mój miły panie bo wtedy wszyscy na pierwszym planie ci na plakatach, a ci przy urnach, i bezimienna rzesza, choć durna kreśli na liście tego, owego a potem biada, że to przez niego, że po co było na tego szuję lecz każdy przecież wpierw obiecuje aby już potem, już po wyborach ku swoim celom, po innych torach.
-
Pusto dzisiaj na witrynie i czas jakoś wolno płynie. O przepraszam was, yes, sory zapomniałem, że wybory.
-
Kto zagląda, po co, gdzie, komu rano jeść się chce? Nawet ten co z biby wraca co najwyżej miewa kaca i o 5-tej mógłby strzelić setę by się rozweselić.
-
poprawka 2/3 - i z tych opresji wychodził zawsze
-
Apokalipso A po „kalipso” bo były takie za mej młodości tak smaczne lody, że człek nie zważał na przeziębienie gdy w skarze lata szukał ochłody. Więc mnie Waćpanna nie strasz zagładą bo człek już przeżył i to i owo i tych opresji wychodził zawsze, wychodził zawsze cało i zdrowo.
-
Więc do baru ruszmy żwawo ażeby się chwalić, że chcieliśmy choć nie wyszło cały rząd obalić. Na bufecie w długim rzędzie literatki stoją poszedł zakład kto obali je, więc wszyscy doją. I odpada jeden, drugi, wykrusza się lista, został jeden, zakrzyknięto - to nasz rekordzista. A on spojrzał błogo w sufit poczym przygiął nogi i legł tam gdzie jego miejsce - na deskach podłogi.
-
Mówią, że sen odzwierciedla to czym człowiek żyje a u Ciebie menażeria, jakieś koty, żmije. A do tego jakieś licho w śmierć przeistoczone zamiast straszyć gdzieś po polach to się bawi dzwonem.
-
A ja się zapytam panią, prześladowca to czy anioł? Aniołowi uchyl nieba prześladowcę zgubić trzeba. Może śledzi Cię kobitka choćby ciotka przyzwoitka. Albo Ci się tylko zdaje że za Tobą chodzi frajer. Może to jesienne liście z wiatrem w Twojej są asyście? Może to jest szmer sumienia co się w podejrzliwość zmienia?