Henryk_Jakowiec
Użytkownicy-
Postów
10 570 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Treść opublikowana przez Henryk_Jakowiec
-
A ja Ci ująłem kilka i masz ... kobyły bok Ja mam kobyły bok ... ... A Ty myta
-
Jakże miło o tym czytać, że te moje rymowanki przesyłane cichym szeptem i melodią kołysanki przysłużyły się do tego że, Morfeusz patronatem objął Twe wędrówki senne i popłynął ponad światem zabierając Cię w tą podróż szkolną kredką malowaną i rozbudził wypoczętą i radośnie roześmianą. Nie ujawniaj więc nikomu, tej najsłodszej tajemnicy jak płynęłaś senną ciszą po zaułkach okolicy, okolicy którą księżyc pooświetlał gwiazd łuczywem i spowolnił ich spalanie by sen toczył się leniwie, żebyś miała tyle czasu byś powrócić z tego raju i powitać ten poranek cichym szeptem, znowuż w kraju.
-
A więc zatem do poduszki rzucę jeszcze tych słów parę może w kolor Ci zamienią sny co zwykle takie szare. Może dobra wróżka sprawi za podszeptem i namową i przez sen Cię poprowadzi gdzieś na wyspę, na baśniową. Śnij więc słodko i śpij błogo a gdy ranek sen rozwieje gdy spamiętasz to opowiesz jakie były jego dzieje. Ja za chwilę też opuszczę nasze forum bo zmęczenie piasek sypie mi do oczu a w tym piasku są kamienie. Chyba lekko przesadziłem, nie kamienie lecz okruchy lecz i tak za chwilę złożę miękko głowę do poduchy.
-
Dorzuciłem jeszcze kilka literek i także można to zdanie czytać jednakowo wprost i wspak. O! Co t y?! Ta Kobyła ma mały bok? A ty to co?
-
Ja mieszane mam uczucia raz ich ganię a raz chwalę ale nigdy nie próbuję wad i zalet kłaść na szalę. Są bo muszą być struktury do obrony nas i mienia choć po prawdzie to bym nie chciał mieć coś z nimi do czynienia. A zaś żartów treść wymowną znam bo sam też poswawolę bowiem psocić już lubiłem jako dziecię i pacholę. Na alkowę kładę szlaban bo należy bez przesady robić to lecz dobrym tonie a uczono mnie ogłady.
-
A ja już to mam za sobą w moim wieku się nie wnika czy ta trojka to jest moja czy innego ladacznika. Grunt, że dzieci odchowane, i że każde z nich dorosłe po co więc na starość wiedzieć, czy się było kiedyś osłem.
-
Tutaj muszę się Ci przyznać i oznajmić żem głuptasek bo nie w każdym lesie glina, pod mchem bywa także piasek. Z policjantem z bożej łaski styczności niewiele miałem ale będąc jeszcze dzieckiem to z milicją obcowałem. Był w rodzinie taki jeden a konkretnie ojciec mój który goniąc złodziejaszków wielokrotnie krzyczał stój. Wolał krzyczeć niźli strzelać, dziś mu wdzięczny jestem za to i dlatego w mej pamięci pozostaje dobrym tatą. Ale to już inna bajka my wracamy do alkowy gdzie nas czeka lube dziewczę no i wzgórek jej łonowy. Tutaj znów zamilczeć muszę i osłonić parawanem chociaż wszyscy o tym wiedzą co tam pani robi z panem.
-
Może sam nie chadza lecz jego koledzy choćby policjanci, którzy jako szpiedzy niczym psy wytropią, spod mchu wydobędą i już brachu siedzisz w celi pod komendą. Stamtąd już w kajdankach i licznej asyście przed prokuratora wiodą osobiście, prokurator zbada, sędzia wyrokuje a skazany w celi wyrok odsiaduje. Jako człek ostrożny zasad tych przestrzegam toteż na jagody do lasu nie biegam, i na grzyby także nie biorę koszyka bo nawet nie zbliżam się do zagajnika. Chociaż lubię ręce przesuwać po meszku lecz wam nie opowiem o tym mini grzeszku bo to już intymne i prywatne sprawy i nie zdam relacji z takowej zabawy.
-
Kto rękoma grabi i to w swoją stronę może mieć zarzuty za to postawione. A nuż się dopatrzy pani prokurator, że ten ów grabiący to złodziej amator. I od razu areszt i sądowa sprawa no i perspektywa nie bardzo ciekawa. Więc by nasze ręce były czyścioszkami musimy je okryć choć rękawiczkami. Wtedy nam do … (skóry) nikt się nie dobierze a my drzeć będziemy ten mech niczym pierze.
-
Może to nie wodnik, siewca może jaki skoro jak posieje rodzą się dzieciaki. Lecz co z tym nasieniem skoro dzieci różne czy jedne okrągłe a drugie podłużne. Wie, żem różnych odmian i nasion bez liku ale żeby było tyle w tym małym plemniku.
-
Też uśmiałem się szalenie, że łyknąłeś aż tak sporo bo się w końcu wyjaśniło, że nasz HAYQ to jest Zorro. I choć kropki mniej widoczne lecz się szyfrant wnet upora a więc zważaj teraz Lisie bo Cię capną i do wora.
-
Dla mnie vice versa lecz czy to wypada chwalić się wzajemnie? - Czyta to gromada. Tyś mi też jest wzorem i choć się nie znamy to wiele wspólnego w życiu dostrzegamy. Lubię Twoje pióro, (do pań – bez domysłów) literacki warsztat, kopalnię pomysłów. I rozległą wiedzę, i cechę skromności ale nade wszystko, że nie trwasz w próżności.
-
Ktoś tu czegoś nie rozumie i zbyt często się obraża więc ci gościu podpowiadam gdyż okazja się nadarza. Nie wystarczy tylko czytać bowiem wszystko ma swą głębię a ty widzę jesteś mocny ale chyba tylko w gębie. Nie zamierzam toczyć wojen więc zakończę pokojowo - patrz na wiersze te z humorem z żyć będzie ci się zdrowo. Chyba żeś jest ponurakiem co humoru nie kojarzy lecz tu miejsca dla nich nie ma bo to jest kraina kpiarzy. Każdy z ORG-u ci to powie, że podążasz nie tym tropem i na koniec, skąd Lilianna skoro gościu jesteś chłopem.
-
Czymże jest ów pocałunek na dłoni złożony, czy oznacza on szacunek, czy żeś poniżony? Kiedy poznam to dokładnie jak się miała sprawa, wtedy dam dezaprobatę lub rzęsiste brawa.
-
Zamilkł HAYQ zawstydzony albo zebrał od swej żony, że w pochwałach się rozpływa lecz czy wersja to prawdziwa to już wkrótce się okaże jak mi HAYQ to wymaże i dokręci kontrą śrubę a ja czekam jak na próbę bo choć wiele cech nas różni wspólnie nie znosimy próżni.
-
Grabił grabarz mech w Grabinie bo z czystości Grabin słynie lecz cierpliwość wkrótce stracił bo mu mech się wciąż mechacił i go teraz płucze w płynie.
-
Nie wnosiłem ja pretensji bo zasadne to nie było bowiem nieraz to co piszę nigdy mi się nie zdarzyło. Czysta fikcja literacka realiami okraszona no i proszę co wynika?, - to że święta moja żona. Chociaż może do świętości przed nią droga jest daleka a że bardzo jest cierpliwa więc na ową świętość czeka. A ja w tym jej nie przeszkadzam i czekania nie neguję choć gdy ją okrzykną świętą ze mnie mogą zrobić szuję. A ja wolałbym po środku tak pomiędzy piekłem, niebem być uczciwym i z głodnymi dzielić się powszednim chlebem.
-
Z analizy treści wiersza jasno mi wynika, że Ty chyba masz za męża, jak ulał - wodnika.
-
Owszem mam coś w sobie z misia bowiem tusza nie od dzisiaj upodabnia mnie do tego misia raczej pluszowego. A andrzejki jak co roku tradycyjnie spędzę w domu lecz nie będę wróżyć z wosku bo i po co, oraz komu. Ale na początku grudnia a dokładniej to pierwszego będę bawił się z Barbórką bom jest stanu górniczego. I choć obcy jest mi kilof, szyb, kopalnia, węgla złoże do górnictwa się zalicza moja firma choć nad morzem. Pod górnictwo to naftowe jest gazownia podciągnięta i dlatego więc Barbórka jest patronem mego święta. A że czwarty to sobota więc pierwszego nam kazali stawić się na akademię, którą nam przyszykowali.
-
Kto do lasu drzwi otwiera kiedy otworzone, komu przyszłoby do głowy posiąść moją żonę. Gdybym trzymał ją jak klejnot w sejfie albo w kasie wtedy odniósł byś wrażenie, że ona puszcza się. A że chodzi sobie wolna do tego samopas to jej nie tknie nawet palcem choćby i świniopas. A i dla niej by mnie zdradzić w głowie nie zaświta więc dlatego wolna chodzi bo jest fest kobita. A tym różnym marzycielom, nie będę zazdrościć, że zawieszą na niej oko w przypływie męskości. Sam po sobie wiem, że trzeba toteż tego nie neguję, sam się nieraz innej pani dłużej przypatruję.
-
Los był dla mnie niełaskawy bo mi nie dał córy lecz mej żonie nie brakuje nic z domowej kury. Wiecznie krząta się po domu, rządząc się jak zrzęda a szczególnie gdy jest w kuchni bo to jest jej grzęda. Choć jej pierze nie wyrosło a także nie gdacze ale gdy się bawi z ptakiem to z uciechy skacze. A po za tym to przemiła ta moja kruszyna moja żonka, moje szczęście, i moja ptaszyna.
-
Można jeszcze wiązkę chrustu przewiązać podwiązką i do wiązki napakować co się da z nawiązką.
-
Owszem piękne to widoki i czas jakby zawieszony lecz ten piękny wiejski pejzaż ma też słabsze strony. Choćby nawet taka zima, śniegi i zamiecie tu jak w mieście nikt ci drogi brachu nie zamiecie. A do sklepu po zakupy kawałek nielichy sam więc widzisz mój ty brachu, że to nie są śmichy. Jako letnik to i owszem bo cóż jemu trzeba, wiejska droga, kawał lasu i ten błękit nieba.
-
Skoro piszesz, że przyjedziesz w ten nasz gród prastary, miło będzie Ciebie witać jeśli dasz namiary.
-
Ale u mnie, tu w Szczecinie po staremu wszystko płynie, bo jedynie gdy jest słota to wykrusza się hołota. Mniejsza ciżba, słabsze głosy, niedopałków mniejsze stosy bowiem puszek i butelek nie rzucają już menele. Bo ten towar dochodowy przyjmie sklep monopolowy a zaś puszki (obok domu) przyjmie im składnica złomu. A że blok mój na podwórku więc nie widzę obszczymurków choć też pewnie na dzielnicy łażą sobie po ulicy. By od tego i owego parę groszy na jednego bałagana, muzgoje.. no bo przecież wypić trzeba. Tak więc moja karuzela czy to piątek czy niedziela kręci się a na niej kwiatek obszczymurków, nie z rabatek.