na przedmieściach szare, obite paździerzówką chałupy,
blado się zrobiło, nawet twoje piegi uciekły w zagajnik, o!
gdyby nawet cichy i durnowaty świat wiejskich dyskotek?
och, jak pięknie poczuć swojski klimacik niegdysiejszego
podrywu, ach! jak cudnie wyprężałem ciałko do uroczej
nimfetki, jak nabrzmiewały jej usteczka, cała nabrzmiewała
i czerwieniała niczym dojrzewające jabłuszko, ech.
głucho się zrobiło, duszno. nagle pękła ziemia, trzasnęło
nad głową sine niebo, trach. obudziło mnie słońce
w letnią noc i wślizgnęło się we mnie, w ciebie. i poszło.