Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rif Notsel

Użytkownicy
  • Postów

    597
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rif Notsel

  1. za oknem nocą jeszcze całkiem szaro kontury drzew gdzieś na horyzoncie linią bezładu obejmują niebo czekają aż wstanie ich słońce ściana ciemnej masy w bryłę ulepiona nieregularnej, jeszcze bez koloru dotknięta świeżym promieniem nadziei budzi się zielona, nabiera wigoru szare niebo pachnie pomarańczem powoli błękitem do życia się budzi robi się niebieskie, jasne, kochające staje się marzeniem przyjaznym dla ludzi sad zielenieje, widać pierwsze liście światłem nowego dotknięty rytuał narodzin przytulony czasem zwiastun radości słońcem uśmiechnięty gdy nie ma do tyłu, jest tylko do przodu tak jak te drzewa wyraźne juz świtem złap swój promień w płuca, zapomnij o nocy błękitu miłości zachwyć się zachwytem całe zło, nienawiść wypal z rana światłem sad słońcem żywy dał Ci białe kwiaty niech wiara w człowieka niebem zwycięży gdyś o niebo lepszy ... i słońcem bogaty
  2. nigdy tego nie chciał nie chciał skrzywdzić własnych dzieci ale teraz kiedy wiara straciła sens a dobro i miłość zadrwiły z niego już tylko śmieci porozrzucane na sercu pozostały nie ma wyboru musi odejść do portu swojego przeznaczenia spakować życie w walizki i odejść a dzieci co z nimi nagle spojrzał w niebo nocy gdzie gwiazdą błysnęła iskierka nadziei jednak ona jest świeci wciąż świeci
  3. dlaczego muszę ciągle płakać krzyknął co złego zrobiłem brakuje już łez uśmiech z twarzy zniknął tylko sól wypala źrenice krzyczy do nieba Boże mój, dlaczego, dlaczego odwróciłeś się plecami wraz z nim głośno wrzaskiem potępienia krzyczę a tęsknota, smutek żalą, rozpaczą, mocą zagubienia krzyczy wraz z nami
  4. wychylił głowę przez okno tak nie do końca wstrzymały go kraty czuł jaka trawa pachnąca życia oczami obwąchiwał kwiaty miał to wszystko w zasięgu wzroku zapachem sycił zmysły uśmiechał się skromnie do słońca chciał by marzenia nie prysły tylko stalowa zapora nie pozwalała mu żyć istnieć "w niej" zakazała by mógł już tylko śnić kraty przeznaczenia bezlitośnie robiły na złość miał ją blisko, ustami dotykał niedostępną zakazaną miłość
  5. podniósł facet dupę z kwiatka co zgnieciony znów kwiatek oddycha a motyl stęskniony syci się barwami i serce snem karmi bajkę kwiatu czyta "Opowieści z Narnii" by w krainie marzeń nie zabrakło chleba by facet motylem był na ile trzeba
  6. prawdziwe Libro, prawdziwe... dobry proroku ... :))) dziękuję podniósł facet dupę z kwiatka co zgnieciony znów kwiatek oddycha a motyl stęskniony syci się barwami i serce snem karmi bajkę kwiatu czyta "Opowieści z Narnii" by w krainie marzeń nie zabrakło chleba by facet motylem był na ile trzeba pozdrawiam Rif
  7. kiedy naprawdę czegoś bardzo pragniesz kiedy naprawdę czegoś bardzo chcesz czasami jest lekko pod górkę ale Ty dobrze wiesz że marzenia potrafią się spełnić że potrafi się ziścić sen taki złoty, podszyty pragnieniem które w płuca Ci tłoczy tlen które spogląda Ci prosto w oczy dotyka Twych ust swoimi ustami jest takie naprawdę gorące jak lawa pod Twymi stopami co z wulkanu nadziei wytrysła dając Ci szansę na wielką miłość więc pragniesz go jeszcze bardziej tak ze zdwojoną siłą lecz nie pędź, nie pędź broń Boże daj dojrzeć swojemu pragnieniu wtedy przytulisz z radością nadzieję we wspólnym istnieniu
  8. z wysokości ... turbolotem ... prosto w twarz ... oplutą cywilizacją ... trzask rozsądku :) pozdr. Rif
  9. zapotrzebowania rzeczą gustu Ran ... dziękuję za lepszych :) lepszym pozdrawiam Rif
  10. piękne ...:) pozdr. Rif dziki jak mustang na stepie bez granic grzywą szalony kopytami krnąbrny pojmany w sidła kochania rumak niepokorny zniewolony arkanem uczucia domem przywykły przestrzeni łapiąc w płuca smak wolności biegnie dalej ku swobodzie lecz już nie sam biegnie pędzi galopem miłości nieokiełznany kopytami tętni w jej sidła złapany a klacz piękna równie wolna co jego spragniona przy nim bieży gdy step cały po widnokrąg im należy już tylko aż ziemia dudni miłości wiatrem co wolność rozwiewa pachnący pożądaniem łopotem służy świszczy i śpiewa i śpiewa piosenkę wspólnej nadziei gdy sceny teatrem spełnienie wyśnionych marzeń dzikich jak mustang
  11. na odpowiedź czeka która ukoi na jedno małe słowo które nie boli w tęsknocie czeka która płacze w nadziei czeka nie inaczej aż pocałunkiem otrze mu łzy aż powie miłosnym gestem nie płacz kochany, już nie płacz i jedno słowo - "jestem"
  12. tato, czy ja będę miał jeszcze nowe pryszcze zapytał strwożony chłopiec swego ojca nie chciał być wypryszczony więcej gdyż pryszczom nie było końca nie będziesz miał synku nowych mówi mu ojciec spokojnie więc nie gryź się więcej tematem chodź z głową w górze, dostojnie czy aby na pewno nie urosną nowe pyta raz jeszcze syn ojca na pewno synku, na pewno nie pytaj mnie tak bez końca dlaczego nowych nie będzie tato pryszczy, co ból dają serca nie będziesz miał nowych kochany po prostu - nie ma już miejsca
  13. mądrze powiedziane Libro, wybacz jednak ... dzisiaj mam pustostan w głowie, a mam jedną niestety tylko tą z niby-mózgiem w środku... tylko ten mózg ... ma dziś wolne :) aha ... nie lubię hazardu :) a szczęście? ... wypuściłem głupi, jak gołębia pokoju ... bez spokoju pozdrawiam Rif
  14. Heniu twórz, choćby na obcasie ... z życiem wygrać nie da się ... pozdro. Rif
  15. Libro... dobrze odczytałaś, jak zawsze... wiersz z pozoru zabawny, ale faktycznie jest cholernie poważny pozdr. Rif
  16. Heniu... nie do śmiechu mi ... ale dzięki za "dobre rady" ... pozdr.Rif
  17. ja też pierdolnę głupi łeb o linę jebbbbbbb niech rozum poczuje więcej chyba już nie zgłupieje a może zmądrzeję na chwilę świrnięty pierdzielec myśliciel zasrany galaretka w głowie a mózg popaprany bo pretensje chore tylko w czaszce noszę trepanację szybko na biegu poproszę może mi w skorupie myśli poukłada i wreszcie mój łeb głupi do czegoś się nada bo gdy miałem w dłoni sen błogi zamknięty tak wygłówkowałem że poszło mi w pięty
  18. facet śnił kiedyś, że jest motylem w zadowoleniu fruwał szczęśliwy przenosił się z kwiatka na kwiatek trwał w stanie tym urokliwym i nie wiedział, że jest facetem kiedy obudził się ze snu swego był znowu sobą, był facetem rzeczywistym, prawdziwym facetem który motyla wspominał podnietę wtedy zmyślił się głęboko nie wiedział już, czy jest facetem który śnił właśnie, że jest motylem czy też może jednak motylem który śni, że jest facetem na chwilę i wielką, ciężką dupą usiadł na pięknym kolorowym kwiatku jednym pierdnięciem niszcząc swój sen i wszystko to co było dla niego tak cudowne i tak niedawno jeszcze ogromnie mu bliskie
  19. dziękuję, że wpadłaś, miło ... :))) i za dobre słowo saluto ... pozdr. Rif
  20. żebyś tylko metę zobaczył Heniu, nie przegapił końca ... :))) pozdrawiam Rif
  21. chwila uniesienia, podniósł wzrok do góry gdzie niebo błękitne tuli białe chmury baranki, owieczki jak miękkie poduszki a słońce - ich pasterz, drapie je za uszkiem na puchu niebiańskim kładzie swoją głowę smakuje je, gryzie, jak watę cukrową one suną wolno, dostojnie wręcz kroczą a cały ten widok tworzy pieśń uroczą wyobraźnia grała, on nadstawił ucha symfonii niebieskiej w uniesieniu słuchał do walca w zachwycie zaprosił oczami odleciał do nieba, by tańczyć z chmurami kręcił się, wirował, puchem przytulony całą wieczność chyba, choć nie był zmęczony całował je, pieścił, oddał duszę własną słońcem oczy zmrużył, na niebie snów ... zasnął
  22. kiedy masz wszystko i nic nie brakuje a dookoła naprawdę w porządku to nie wystarcza i musisz mieć więcej dolewasz sobie zachłanności wrzątku mechanizm nienasycenia w nieświadomości zdobywania błądzi sens życia to pomnażanie to mówi rozum, tak sądzi więcej miłości, uznania, więcej domów nie umiesz myśli skierować do słońca więcej pieniędzy, seksu, więcej władzy mechanizm ten nie ma końca wszystko więc jedno ile otrzymałeś wciąż więcej i więcej żądając od życia dziurawego wiadra nigdy nie napełnisz Twoje gromadzenie - paranoją bycia
  23. ok Don Diego ... :) pozdr. Rif
  24. Don Diego... cała sztuka urodzić i umrzeć czystym ... także w podstarości proponuję kąpiele codzienne ... w święconej wodzie, by zmyć poplamione spostrzeżeniami ... a potem ... spokój , święty spokój ... w martwym punkcie przy cmentarnej alei ... odnaleźć ... pozdr. Rif
  25. i onieśmielony przestał liczyć ... na siebie ... :))) pozdr.Rif
×
×
  • Dodaj nową pozycję...