Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rif Notsel

Użytkownicy
  • Postów

    597
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rif Notsel

  1. piszczy wykastrowanym kotem jak eunuch skomle o podziw niby szarga sumienia niby równa z błotem a w plugastwie brodzi umazany po pachy słomą wystającą z nieco małych kierpców obnażony nagą prawdą w której brak tylko jajec imaginując rzeczywistość jak pajac chce dopierdolić linczując co piszą w kraju pierworodnym jak sprzedajny clown zwykły lodziarz który nie potrafi obronić honoru gdy w pyskówkach szuka ochrony jak skunks obrony swojego zgubionego ego wykastrowanej kocimi szczynami swych słów obraźliwych splendoru broni rzutem na taśmę swoich ambicji które dawno upadły rozbite o krawężnik brudnej ulicy i zdziwiony złością w nienawiści tapla po uszy zatopiony własną ignorancją i tupetem sięgającym nieba gdy inni nie chcą go słuchać bo nie lubią być obrażani bez powodu szykanem ze strony ślepca który nie widzi już nic i nikogo poza sobą ot ... i cała wykastrowana Osobowa Prawda
  2. czerwono-żółto-zielona piękna i smukła w swej krasie pomarańczowa, bordowa, zaklęta w Niedzielę widoczna na trasie kolorowa ziarnem i kłosem jak przedsmak świeżego chleba na piedestale ręką do góry pokłony składa do nieba
  3. gdzieś w centrum starego kontynentu na macierzy odległym skraju tak niewdzięcznego swą infrastrukturą umiłowanego wciąż kraju mieszkał ludzik dość sarkastyczny lekko złośliwy, często przewrotny nie na dość sympatyczny ironista metafizyczny głową jak jajo pouczał każdego właził wszędzie w buciorach dokładnie bo skarpetki miał nader dziurawe więc myślał, że tak jest ładnie czubkami gałęzi drzew myślał i lekko w chmurach tak jarzył przekonany, że zawsze ma rację lecz nagle cud się wydarzył goliznę obnażył raz spotkał drugiego ludzika zwyczajnie podczas golenia o identycznych cechach i kunszcie zupełnie tak od niechcenia gdy ujrzał w łazience nad ranem odbicie swe własne w lustrze spojrzał mu w oczy i rzekł mam Cię kolego na muszce
  4. na samym dnie bijącego życiem przykucnęło kilkoro aniołów śpiewają swój psalm radosny krew napędzając pospołu tańczą czerwono-białymi krwinkami osoczem pchają pragnień serca sny grając na harfie uczuć do wtóru odmierzając czas, liczą szczęścia dni tygodnie, miesiące i lata tłoczą przeznaczenie prostując zawiłość serce ujmując w swe dłonie żyłami pompują miłość
  5. ... długopisem ... dziękuję, że wpadliście...:) pozdr. R.
  6. Ograniczony skrzydłami wolności Z pragnieniami jak jastrząb szybuję Szukam snów swojej nagiej prawdy Gdy oczy zasłaniam, czas pruję Lecąc wysoko, patrzę na równiny zbóż I bystrym okiem widzę jeden złoty kłos Który tak ukochałem, pragnieniem Gładzę jego życia aksamitny włos Piórami z wosku, jak Ikar spadam Za bliski słońca wspomnieniami Roztopiony w tęsknocie niebieskiego nieba Wzlatuję ponad marzeniami
  7. Smakiem Twoich ust czerwonych Słodko, ponętnie w swym blasku Nurkuje widnokręgiem Jak bliźniak płonącego Marsa Półkolem świata się wbija W morze gładkie ciszą Uczuciem spragnione wody Purpurowe Zanurzone do połowy marzeń Półokręgiem rozświetla sobą Tuląc zenit i nadir do piersi Jak własne dzieci Połączonym sklepieniem nieba Ozdabia ornament ciemnych chmur I czerń wodnej czeluści Migotliwym płomieniem świecy Sycąc się, piją rozmazane na wodzie Siedzący na piasku z zaplecionymi dłońmi Rozmarzeni w zachwycie jego blasku Wtuleni w miłość Spójrz moja gwiazdo Czerwoną poświatą swoich ust Jaka jesteś piękna Kiedy zasypiasz A ja razem z Tobą i w Tobie Zasypiam smakiem czaru tego półkola Rozpalony po morskie brzegi Twoim czerwonym, purpurowym Słońcem
  8. szaaa ... menie ...:) pozdr. R.
  9. zaturlani sobą obłokiem horyzontu wsłuchani w motyle liczyli chmury słońcem zatuleni łapali swe chwile która najpiękniejsza najdziwniejszym kształtem wyobraźni poniesie ich marzenia prosto do nieba na puszystym trawy dywanie kolory kwiatem wymalowane dwa ciała wybijające rytmem serc swój czas klepsydrom uczuć najpiękniejsze wzory jedną wspólną duszą pościelona rozkosz snów gołej ziemi matki by nie zapomnieć znaczenia swej poezji smaku ust swoich i potu kochających się zmysłów gdzie sto pomysłów na miłość widnokręgiem tłoczonych wyobraźnią przytulało ich nadzieję ona i on tacy sobą prawdziwi naturą tak prości by znów zaufać miłości
  10. tak pięknie rozkwitła na dworze wiosna pachnąca Tobą patrz słońce, tam ptak wysoko ćwierka Twą drugą połową w zieleni trawą soczysta wzbudzona życiem czasu po ukojenie duszy uciekasz sercem do lasu by tam odnaleźć swój powiew sens i wiarę w stworzenie liściem uzyskać odpowiedź sokiem mchu zapomnienie wiatr wiosny leciutko wieje Twe serce wygładza uśmiechem by smutek mrozów rozpędzić miłości posłuchać drzew echem tak cudem powita na dworze nadzieja pachnąca wciąż Tobą a w tym rozkwicie jedyną Tyś jest tej wiosny ozdobą
  11. solą oczu wydrapane w sercu Twoje inicjały łzą jak kryształ wypłakane znamię na duszy zmęczonej dla chwały zatoczone jak okrąg cyrklem uczuć promieniem słońca rzucone kości na pożarcie ukłute ostrzem strzały tego co trafił celnie swym grotem prosto w wyśnione niespełnione, upragnione miłością Twoją - serce szklane oczy nadal drapią powietrze łapią tchnieniem przeznaczenia resztki tego co utracone zjedzone ze stołu wspomnień i moją nadzieją wciąż i zawsze, że wrócisz jak ogień który nigdy nie gaśnie jak łyżką pragnień połknięte sny zaorane pługiem pole zbożem życia posiane by wzrosło wraz z nowym bycie Fenixem odrodzone z popiołów ultimatum samotnej nienawiści obsesyjną zazdrością poczęte i skończone kochanie przesiaknięte bezsilnością i smutkiem jej pragnienia dzikiego zwierza co jest jak bestia pieczęcią z wosku krwi serca postawiony stempel jestestwa po kres wiarą czyniącą cuda miłość dokonało się
  12. spróbuję ... obiecuję... :))) pozdr. R.
  13. melancholią pchany płacze dusza Mamo pamiętasz jak mówiłaś bądź silny wiarę miej ufaj pamiętasz a miłość ona w Tobie jest mówiłaś ona pokaże Ci drogę to co zagubione pamiętasz jak pieściłaś sercem w serce kołysałaś do snu jak nikt nigdy kto nie potrafi Mamo za kontusz łapałaś moje sny zawsze gdy byłem krnąbrnym synem pamiętasz Mamo mówiłaś rozpękniesz sercem i serce złamiesz niejednej dziewczynie Mamo ja wiem już teraz wiem co mówiłaś Kocham Cię Mamo Matko która wiedziałaś Ty jedyna mnie znałaś nie zapomniałem Mamo sprawiedliwa, dobra jedyna odeszłaś bez podziękowania tak szybko i mi wciąż uczciwa mną Kocham Cię Mamo
  14. jesteś...:) dwukropek z... nawiasem pozdr. R
  15. widzę to... pozdr. R.
  16. Malwinka? kolorytem rzeczywi...si? na drzewie, jak ptak siada i kwili co ją boli? ... pozdr. R.
  17. te lizaki włożyłaś jakaś pchała Cię siła zielone nadzieją popaprane wazonikiem i jeszcze kamiennym żeby ciężej włożyć ... pozdr. R.
  18. DOBRZE, ŻE KRAT NIE BYŁO...:)) POZDR. r.
  19. :))) pozdr. R.
  20. wiatr w oku musi byc Magdo, jak w oponach, na flaku nie pojedziesz, heh :))) pozdr. R.
  21. nareszcie, co nie? :))) pozdr.R.
  22. masz rację Magdo, ojjjjjjjj, przydusiło, przydusiło faceta...:))) pozdr. F.
  23. mogę tylko bić brawooooooo Paniom...:))) pozdr. R.
  24. to jest smutne, takie ma być? starość, uciekająca młodość ...? pozdr. R.
  25. przepraszam za wierszyk, nie najwyższych lotów, ale tak mnie jakos naszło...:))) pozdr. R.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...