pogodzeni z tym z czym pogodzić się trzeba
w ciszy doskonałej dnia lub nocy
może przez chwilę przeczuciem jasnym
dotkniemy nieba
tyle słów musisz wypowiedzieć
kroków odmierzyć w strony nieznane
błądzić w uczuciach lepkich jak smoła
żeby uchwycić co jest ci dane
ach! pozwól Boże myśl tę zatrzymać
pozwól mi
nie daj mi Boże tak czekać
nie daj mi patrzeć wczorajszym
dniem gdy dzisiejszy jest
bez
żal mąci w głowie gorącą krwią
nagłą lecz spłynąć nie chce
wraca
czekać czekać słuchać słuchać
widzieć to co widzieć niepodobna
już
zanim brzask zdepcze sen
przetnij rozetnij więzy
w nowy dzień
bez
każdy samotny po tej stronie
a po tej już nie
okna otwarte wieniec na skronie
może tak może nie
nic to
kto po laur sięga ten wie
że w tym właśnie tkwi potęga
wszystko i tak zginie we mgle
zginie we mgle?
eh
Rozbiegły się myśli
jak myszy na strychu
gdy je kot spłoszy
znów tak źle czuję życie
w pysk daje przyjąć trudno
odchodzę w za ciasnych bucikach
jak w tej piosence
by płakać w kąciku
czy tak chcę?
nie chcę ale babą jestem
starą głupią biedną
i co tam jeszcze
mocno mnie przytul
przytul mnie przytul
życie
jeszcze ten raz
Jesiennie już w ogrodzie
pierwsza mgła w pajęczynach
ze słońcem przegrywa jeszcze
zanim słoty zanim wiatr
deszcze deszcze deszcze
a mnie nostalgia już dopada
za latem wspomnieniem lata
tamte lata również mijały
lecz nie tylko one z nimi młodość
dzikość fantazja wiara w nieskończone
uczuć granie
minęło
wkrótce zima nastanie