Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Stary_Kredens

Użytkownicy
  • Postów

    3 020
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Stary_Kredens

  1. Duża kultura słowa i erudycyjnych skojarzeń , na końcu piękne urealnienie, bo jakże często bywa odwrotnie, tylko czy to wtedy jest miłość? Pozdrawiam kredens
  2. Wiersz choć ściśle obrazowy zostawia pole do intrpretacji kim jest ta ona i o jaką sytuację chodzi i chyba o to chodzi , to jego walor Pozdrawiam kredens
  3. Tytułem jakby bronisz się przed świadomością siebie , ale myslę , że czasem każdy tak ma , dobrze to przedstawiłeś duża doza artyzmu Pozdrawiam Kredens
  4. O, dzięki za tak przychylny odbiór, to bardzo podnosi na duchu zwłaszcza jeśli myśl się pojawi troche nieśmiała , że może zasłużony Pozdrawiam Kredens
  5. Przepraszam , ale co nie ? wiersz , czy życie , czy jedno i drugie ? Pozdrawiam Kredens
  6. No tak, taki pewnie jest jak nasze życie Pozdrawiam Kredens
  7. uzupełniłem brakujące..........................zdziwienia serdeczne dzięki Kredens
  8. Ach jak wiele powiedziałeś dzięki Pozdrawiam Kredens
  9. Magia zdarza się, że przychodzi odczarowanie po niej zostaje pamięć najwierniejsza w sieci zmarszczek siwych włosów pamiętam twoje ręce ciekawie zdziwione nie zawsze byłeś taki bezbronny poznawszy umiałeś zdziwiona odchodziłam by wrócić zdziwiona że wracam odejdziesz a ja nie wiem co bez ciebie zrobię
  10. jestem nudna w towarzystwie patrzę czasem a nawet zawsze chciałabym powiedzieć inaczej przeciąć na wskroś aż po rękojeść marną opowieść co na piedestał się wyniosła puste kinowe sale patrzą inne światy nie znajdują amatorów jest kilku ale do nich się dopłaca tłumy walą na trzymiesięczny hit rekord sezonu
  11. los rzucił mnie w miasto bloki ulice parki choć duże czasem wejdzie się w Ciasną zapuści w zakamarki przejścia rozpozna nieznane skróty dziwnie tajemne którymi złodziej ucieka a czasem gra się w szukane inna jest w mieście wiosna mniej świeża niż ta na polach mniej syta i mniej pachnąca jak zupa odgrzana od wczoraj lato też bardziej gorące spłynie lodem po rękach zdyszane się rozkołysze w kobiet barwnych sukienkach niejedna miłość tu się zagubi niejedna miłość odnajdzie bo jakoś tłumniej tu ciaśniej i tęskniej bywa też bardziej
  12. Niestety takie fakty też istnieją , poruszyłaś ważny temat, co z tym zrobić ? Co możemy zrobić - temat otwarty Pozdrawiam Kredens
  13. W ogniu strawione gdy ani człowiek ani Bóg nie chce po cóż ja mam żałować odchodzi pozwół mi zapomnieć jak dni których nie pamiętam a może lepiej odnależć wartość inną z popiołów małą cząstkę doskonałości rozświetlającą drogę na dalsze dni jeśli będą dane tak, chrzcisz mnie Panie
  14. Kim był ten , który ze mną rozmawiał? Zagadka. Szabla dzika? -zagadka. Nigdy nie miałam głowy do rozwiązywania rebusów. Czarna magia, choć gdy to inni zrobili, stawało się proste i wręcz oczywiste. Ja widziałam tylko niewiele mówiące obrazki, które nie chciały utworzyć się w jedną logiczną całość. Tak było i teraz . Najchętniej tak jak wtedy dałabym sobie spokój i zajęła się czymś innym , bardziej pożytecznym. Odkurzyłabym mieszkanie, podlała kwiaty, wyszła z psem na spacer. Stanęły mi przed oczyma, po kolei, wszystkie wspomniane elementy z tamtej czasoprzestrzeni. Mieszkanie małe , ale słoneczne z niewielkim balkonem zawsze w kwiatach. Moje nad nimi rozanielenie. Fuksje , petunie , pelargonie , pachnący groszek i ulubione turki, które choć nie pachniały tak ładnie jak inne kwiaty, ciepłą barwą zawsze kojarzyły się z latem . Najpiękniejszą dla mnie porą roku, najbardziej pożądaną. Lubiłam czystość wokół siebie, poukładanie. Pies nie pasował do tej układanki , stanowił element emocjonalnego zachwiania. Brudził i psocił gdy mnie nie było , ale kochał mnie. Psia wierność. Dlaczego , do licha , on nie został wysłany mi do pomocy? Rozpoznałabym go od razu. Mój Dyzio, tak! jego nigdy bym się nie przestraszyła. A pędząca sfora? Każdy na moim miejscu by spanikował. Też coś ! Szarady! Jakby człowiek nie mógł przejść przez życie jasno, prosto i czytelnie. No tak ,ale dokąd mnie ta prostota zaprowadziła , czyż nie w to miejsce? Ogarnęła mnie złość. Gwałtownym ruchem zdjęłam szablę dzika i zaczęłam jej się przyglądać. Pierwszy raz w ręce miałam taki przedmiot. Amulet , talizman? Ale dlaczego on? Z pewnością to z tamtego dzika. Odruchowo powąchałam , czy nie cuchnie padliną. Nie cuchnął , tylko rzemyk zapachniał skórą. Skóra. Coś zaczęło mi świtać w głowie. Mrok panował w tunelu zupełny, ale ja przecież widziałam . Co prawda niewiele , ale nie docierało tutaj światło z zewnątrz więc jak to możliwe, że widziałam cokolwiek. To ja, moja skóra oświetlała drogę , dlatego , że ...żyłam .Było to światło życia. Gdybym umarła zgasłoby i ktoś inny odnalazłby tu mojego trupa. Ta myśl była przerażająca. Znaleźć mogiłę w takim miejscu? Chociaż , co za różnica? Dobre miejsce na pochówek jak i każde inne, tak niewątpliwie dodawałam sobie otuchy, ale czułam się doprawdy bardzo nieswojo. Co powiedział nieznajomy? Zaraz , zaraz czyż nie powiedział , że każdy zadaje to pytanie „ kim jesteś” i że wielu tu przyszło z Miasta Beznadziei. Skoro jednak nikogo innego nie spotkałam , to znaczy , że odnaleźli drogę i wyszli stąd . Oni wyszli to i ja też! Arabeski, muszę je odnaleźć! Poczułam przypływ sił i ruszyłam przed siebie dziwnie pewna , że to właściwy kierunek. Tym razem przeczucie mnie nie zawiodło. Ściana z arabeskami stała przede mną falując liśćmi jak przedtem. Obrazów było kilka poprzedzielanych wyraźnie jakby pionowymi przegrodami z liśćmi skierowanymi każdy w tę samą stronę. Misterna to była robota i choć byłam świadoma , że nie było to dziełem natury, nie na tym skupiłam uwagę. Zaprzątnęła mnie myśl , który wizerunek mam wybrać. Czysta abstrakcja, pomyślałam . Jak obrazy współczesnych mistrzów. Co,u Boga, mogą oznaczać?! A może ten , który najbardziej przypadnie mi do gustu? Problem w tym , że nie gustowałam we współczesnym malarstwie. Najbardziej lubiłam impresjonizm, w którym choć wielką rolę odgrywały barwy rzucane pędzlem na płótno w rozmaitej tonacji światła dziennego , to jednak zawsze tworzyły obrazy łatwe do rozszyfrowania. Inaczej rzecz się miała z malarstwem współczesnym , co zawsze mnie zniechęcało i rzadko pobudzało wyobraźnię. Widać moja była zbyt leniwa, a może nie przystawała do wyobraźni artysty. Tutaj rzecz się miała jeszcze inaczej . Nie było barw tylko sam rysunek w różnych tonacjach czerni i różnicach w wypukłości. Rysunek stanowił jednak zagadkę trudną do rozszyfrowania dla moich biednych oczu i umęczonego umysłu No, szablo dzika, a może ty masz coś tu do powiedzenia? Ściskałam ją w dłoni, to znów przyglądałam , ale nic się nie działo. Nawet nie drgnęła tak sama z siebie , jak czarodziejska różdżka , bo przecież tego się spodziewałam, do licha! Co robić? A poza tym, co właściwie ma się stać ? Mam tam wejść , żeby wyjść? No to spróbuję , chociażby tutaj, co za różnica w którym miejscu i tak nic nie wiem więc może tutaj gdzie stoję, po prostu. No i naparłam na ścianę , chociaż to określenie okazało się zupełnie niewłaściwe, bo nie poczułam żadnego oporu tylko jednym krokiem weszłam w sam środek dnia , który z miejsca mnie oślepił swoim blaskiem.
  15. Krew słońca , barwa wyroków, krawat blokowisk ściska - i łatwiej? Pozdrawiam Kredens
  16. Rozdział 3 Nie wiem , spałam , nie spałam? Obok ktoś siedział. Niespodzianka, jednak przyjęłam ją bez większego zdziwienia może dlatego , że tak bardzo pragnęłam odmiany, chciałam by coś się wydarzyło. Siedział i patrzył na mnie z łagodnym uśmiechem , co mnie do reszty uspokoiło. Nie ma się przecież czego bać , gdy ktoś się tak uśmiecha. Nie był już młody, ale i nie stary , powiedzmy tak po pięćdziesiątce, ubrany w lekką białą szatę. Może to mój anioł stróż, pomyślałam. - Skąd przyszłaś?- zapytał. Głos też miał łagodny, przyjemny. - Z Miasta Beznadziei. Jak wszyscy. Właściwie mogłem nie pytać. Dlatego, też nie zapytam dlaczego, ale zapytam dlaczego zabłądziłaś? Nie zauważyłaś znaków na drodze ? Kim jesteś? Tak, wszyscy zadają to pytanie , bo jak zwykle nie koncentrują się na tym co ważne . Obchodzą was sprawy poboczne , bo jakie to ma znaczenie kim jestem? Chciałaś stąd wyjść, czyż nie? Odnaleźć właściwą drogę. Nadal tego pragniesz? Tak , ale... Pomyśl o tym co ważne. Powiedziałem ci o znakach, zapytaj o nie. Znaki? Gdzie? Kiedy? Było albo gorąco albo zimno i te psy, labirynt. Tak, teraz wszystko pamiętam. Bałam się i byłam zmęczona. Owszem chciałam jakiejś wskazówki, drogowskazu, ale nic takiego nie było. A ty mówisz o jakiś znakach, jakich? Gdy wychodziłaś z Miasta Beznadziei przyglądałaś się cieniom innych , a czy przyjrzałaś się swojemu? Nie, nie wiem, nie pamiętam. Nie zrobiłaś tego z całą pewnością i pominęłaś pierwszy znak. Zobaczyłabyś , że twój cień nie przełamuje się wpół tak jak inne lecz wskazuje ci drogę. To pierwszy najważniejszy znak. Gdy podejmujesz ważną decyzję nie patrz na innych tylko na siebie . Wejrzyj w siebie, w swój cień, w swoje ja , które nieustannie ci towarzyszy. Gdybyś to zrobiła byłabyś już u celu, bo twoje ja, to czego ty naprawdę chcesz, nigdy cię nie omyli. Ale wszystkie drogi były takie same. Co mógł więc pokazać mój cień? Takie same? To było złudzenie. Czy nigdy nie słyszałaś o tym , że poza iluzją rzeczywistości otwiera się kraina pragnień. Trzeba tylko za nimi podążać. Złudzenie? To może i dzik i te psy też były złudzeniem? W pewnym sensie tak , a w pewnym nie. Jak to? Widzisz psy istniały , ale nie wiesz tak naprawdę, czego chciały od ciebie. Uciekłaś przed nimi tutaj, jednak nie masz pewności, co by się stało gdybyś nie uciekła. Rozszarpały by mnie. To jasne. Dlaczego? A może chciały cię uratować? Przed czym ? Przed labiryntem. Gdybyś nie słuchała tylko własnego strachu. usłyszałabyś jak proszą byś tu nie biegła, jak żałośnie skomlą , że nie udało się im cię zatrzymać. Łasiłyby się do twych nóg szły z tobą i wywęszyły dla ciebie strumień z ożywczą wodą . A przecież sama o to prosiłaś . O ten znak. Zastanawiałaś się, co by zrobiły zwierzęta na twoim miejscu. I one zaraz ukazały się na horyzoncie biegły do ciebie najszybciej jak mogły. Psy, przyjaciele ludzi. A dzik? kto go rozszarpał? - zapytałam coraz bardziej przygnębiona, że tak wszystko co dobre mnie ominęło, a było tuż tuż. Psy, ale nie te, a może i te , one też muszą jeść. I co teraz , czy stąd nie ma wyjścia , czy ty też jesteś złudzeniem? Szłaś dwiema drogami , czy obie zakończyły się ścianą? Tak A więc? Jak myślisz? Nie ma wyjścia. To koniec? Cha , cha , cha. Zawsze jest jakieś wyjście. Zawsze. Nieprawda. A śmierć? Śmierć nie jest wyjściem jest koniecznością i przede wszystkim WEJŚCIEM, ale każdy ma swój czas, ty też, ale nie ty o tym decydujesz. Więc co mam robić? Zastanowić się nad znakiem. Znowu to samo . Jaki znak ? Wszystko było takie samo. Czy na pewno ? Pomyśl. Posłuchałam go i nagle – arabeski , oczywiście tym różniły się ściany labiryntu , ale jakie miały znaczenie? Tak, arabeski , masz rację jesteś już blisko albo jeszcze bardzo daleko , to tylko od ciebie zależy. Nie powiedziałam ci arabeski – skąd wiedziałeś ? Czytasz w moich myślach?Kim jesteś, kim? Otworzyłam oczy. Nikogo nie było , może nie było wcale. To był tylko sen? Sięgnęłam ręką wyczuwając coś zawieszonego na szyi. Na rzemyku wisiała szabla dzika. A więc był tu, to nie był sen.
  17. O ile wiem zdun jest od pieców, a nie od kominów, ale to drobiazg. Wiersz refleksyjny , że niby tyle wysiłku i ciągle pod górkę , a tu tylko trochę dymu poleciało ? dobrze , że biały a nie gęsty czarny Pozdrawiam kredens
  18. Tak na wstępie powinno być tę kawę, jeszcze ta zasada obowiązuje choć "tą" jest bardzo ekspansywna. Tak nasza fantazja i myśli jako jedyne mogą być chyba wolne i dlatego dajemy im czasem folgę Pozdrawiam Kredens
  19. A to niby dlaczego takie świetne? o i to więcej? Kredens
  20. A o co chodzi ? Mam wykształcenie polonistyczne i kiedyś pracowałam w szkole , ale już dawno. Pozdrawiam kredens
  21. Rozdział 2 Marsz trwał nieprzerwanie . Nie mogłam odpocząć , nie było żadnego suchego miejsca w którym można by usiąść i rozprostować nogi. Zaraz dopadała przenikliwa mżawka , a woda skraplała się w cienkie strużki spływając lodowato po karku. Zupełnie jakby to czyniła naumyślnie. Gdziekolwiek bym nie usiadła zaraz się pojawiała. Trudno powiedzieć jak długo już szłam . Mrok nie pozwalał na określenie czasu. Słońce stało nisko lub wysoko co dawało określone wskazówki , tu niczego podobnego nie można było doświadczyć. Tunel ciągnął się w nieskończoność, a przynajmniej, jak się okazało, sprawiał takie wrażenie, gdyż nagle droga rozwidliła się w dwie strony. Na prawo i na lewo. Ot i masz, wybieraj teraz człowieku bez żadnej wiedzy, bez informacji jakie zazwyczaj umieszczone są na drogowskazach. A jakie mam zapisane w pamięci? Iść na lewo , to od serca. No tak, tak słyszałam. Słuchaj głosu swojego serca, ale z drugiej strony, ludzkie serce bywa zwodnicze. To też słyszałam, a może czytałam gdzieś w jakiejś starej i bardzo mądrej księdze. Nie pamiętam jakiej. A prawa strona? Prawość, prawda. Poznaj prawdę , a prawda cię wyswobodzi. To by się bardzo przydało. Jednak serce bardziej przemawiało do mnie w tej chwili i jeszcze jedno przypomnienie „tam skarb twój gdzie serce twoje” skłoniło mnie by wybrać drogę skręcającą w lewo. Czyżbym czegoś więcej chciała niż tylko wyzwolenia? Skarb ? O tak wiedziałam czego pragnę , dobrze wiedziałam. Serce, czyż nie z miłością się kojarzy? Oczywiście , że tak. To takie proste , banalne wręcz , bo czegóż można chcieć, jak nie serca czyjegoś. A ja nie pragnęłam jakiegoś serca lecz tego , jedynego dla którego wyszłam z Miasta Beznadziei. Wierzyłam, że ono na mnie czeka. Myśl ta rozgrzewała i dodawała sił gdy tak szłam przemoczona i drżąca. Rozpamiętywałam słowa i gesty i spojrzenia w oczy i to mocne długie, przytulenie. Nie, to nie mogło mnie okłamać , oszukać, to było, musiało być prawdą. Czułam , że zaraz za chwilę wyjdę z tunelu na świat i od razu przy jego wyjściu on będzie na mnie czekał i pójdziemy razem w naszą drogę Zamiast tego nagle przede mną wyrosła ściana. Tunel okazał się ślepy. Splątane, liściaste gałęzie stanowiły mur nie do pokonania. Nie miałam żadnych narzędzi ani kłów ani pazurów zwierzęcia , które by przedarły się przez ten gąszcz, a jednak zaczęłam rozsuwać twardą nabrzmiałą wodą materię roślin. Raniły skórę, zadawały ból, a gdy dłonie wśliznęły się głębiej znów poczułam ten sam dotyk . Tunel był gruby jak przystrzyżony żywopłot i choć wiedziałam , że coś za nim jest , to dotarcie do tego niewiadomego, co mogło być wyzwoleniem, było niemożliwe. Mogłam tylko zawrócić i pójść drogą skracającą w prawo. To stało się niespodziewanie szybko , bo już po chwili stałam na rozwidleniu. Przez moment mnie to zastanowiło, jak to możliwe , ze szłam tak długo, a wracałam przez chwilę tylko? Dziwne , ale czyż wszystko to, co mnie tutaj spotyka, dziwnym nie jest? A może to sen tylko, ale w śnie czyż odczuwałabym zmęczenie , zimno i głód , który już od długiego czasu dawał o sobie znać bolesnymi skurczami żołądka i graniem jelit długim i głośnym potęgowanym ciszą tunelu, mąconą tylko kapaniem kropli. Cisza ta stawała się nie do wytrzymania , a mrok przytłaczał. Słońca , ach słońca nareszcie! Choćby mała smuga światła. Poszłam w tę drogę z obawą. Gdyby nie myśl o ukochanym , może nie poszłabym wcale. Usiadłabym tutaj i zaczekała może na śmierć , a może na cudowne ocalenie. Tak bardzo byłam zmęczona. Pragnienie miłości było silniejsze, a i sama możliwość wyboru , to że jeszcze istniał przesądziło sprawę. Tunel nie różnił się niczym od poprzedniego. Taki sam mrok , tak samo mokro , ale potem , czyżby to zwidy? Ściany z liści układały się jakby w jakieś obrazy. Nie były już takie roślinne , przypadkowe, lecz jakby czyjaś ręką uformowane. Żaden z obrazów jednak nie wydawał się znajomy. Były to raczej płynne , falujące arabeski sprawiające wrażenie wiatru, ale wiatru nie było. Coś jednak mi mówiło , że to też ślepa droga , coś wewnętrznie. Sama nie wiem skąd płynęła myśl. Z umysłu, z serca, z każdego włókienka ciała zmęczonego i obolałego? Myśl , która się urzeczywistniła , bo choć arabeski zapowiadały zmianę , podsycały nadzieję , bo jest inaczej , to jednak finał był taki sam. Ten tunel też był ślepy. Labirynt pomyślałam, a z myślą wtargnęła rozpacz , czarna, bez dna. Położyłam się i zamknęłam oczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...