Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszek_Nord

Użytkownicy
  • Postów

    1 541
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leszek_Nord

  1. Dziękuję, cieszę się, dotąd tylko Franka zwróciła uwagę, że poronione a tak bardzo się starałem;).Pozdrawiam serdecznie.Leszek
  2. no, dobrze śpią/śnią - coś się dzieje niedobrego, a oni przesypiają. i co z tego dla mnie/czytelnika wynika? nic - niestety, słabo, no i te :sny, obłoki, księżyc, gwiazdy, zakwitający śnieg, noc...ufff ;( ale pozdrawiam kasia. zgadzam sie z Kasia...za duzo gwiazdek, oblokow itd.- tym razem słabo.pozdr. też się zgadzam, tych gwiazd zatrzęsienie na tym niebie, obłoków mniej;) mimo wszystko dziękuję, pozdrawiam i zapraszam na kolejne. Leszek
  3. Stefku, też byłem ciekaw, co ono tam robi. W ostatni dzień pobiegłem za nim w góry. Wróciłem nocą ledwo żywy, zmrożony. Widziałem, oddaje pola, po kolei doliny, góry, zatoki, całe niebo. W nocy maluje zorze polarne ale jak to opowiedzieć? No wymysl coś szalonego! Nie musi robić na drutach. Może chce się opiekowac księżycowymi roslinami? Stk. zjem coś, to może wymyślę;)
  4. Stefku! zdumiewasz mnie - przyznaję się do fascynacji Fredrichem Hoerderlinem. Jesteś niesamowitym czytelnikiem! Dziękuję za Twoją analizę. Wydobyłeś wszystko na światło dnia. Podziwiam szczerze i pozdrawiam. Leszek Jest tu jednek jeden fragment, który nie do końca mnie przykonuje. Co robi slońce, gdy pewnego dnia nie wschodzi ponad horyzont. Jest zanim,ukryte, schowane. Lecz co robi? Świeci komu innemu? To chyba nie o to chodzi. Ono już nikomu nie świeci. Więc co? Zasypia? To nie spalo? Więc może nie budzi się w ogóle? A może tu coś trzeba byloby zmienić? Wprowadzić odrobinę szaleństwa. I wtedy krytycy nie czepialiby się tego nadmiaru snu. Więc może np. robi na drutach. Albo maluje niewidome pejzaże. A takie trzeba malować po ciemku. Więc się na zawsze wylącza. Na przyklad... Stefek Stefku, też byłem ciekaw, co ono tam robi. W ostatni dzień pobiegłem za nim w góry. Wróciłem nocą ledwo żywy, zmrożony. Widziałem, oddaje pola, po kolei doliny, góry, zatoki, całe niebo. W nocy maluje zorze polarne ale jak to opowiedzieć?
  5. Zużyte rekwizyty ? Zupełnie nie czuję wtórności. Dla mnie to : co by było, gdyby słońce położyło się spać za górami (na pół roku ?) - dla Ciebie to pewnie noc polarna, skoro jesteś Nord. Tak ? Żyłeś w nocy polarnej (można to ładnie przełożyć na kilka miesięcy ciemności ducha, mistycy to miewali) ? Wyobrażam sobie pracę na stacji polarnej, życie eskimosów - noc jak co dzień, pewnie mówią. Piszesz Jak by : nocą łatwiej - łatwiej porzucić chęci ? Słońcem czasem motywuje nadaremnie. Zima to taka noc dla duszy - ale za to wolniej się żyje, jest więcej czasu na zamyślunki. Biedne poronione obłoki. A wiersz do zachowania w pamięci. Pozdrawiam :) Ach Franko, wolniej się żyje, jakby w półśnie, wszystko, co ważne staje się mniej ważne, a co mało ważne najważniejsze. Chęci nie jest trudno porzucić, wszak są tylko chęciami. Wszyscy stają się dla siebie szalenie mili, czas nie ma gdzie uciekać. Dziękuję ślicznie i pozdrawiam. Leszek
  6. Kasiu, dziękuję za wizytę. To jest dobre pytanie - co z tego wynika?, i dobra odpowiedź - nic. Tak, jak sytuacja liryczna jest opisem pewnej rzeczywistości, podobnie w warstwie podpowierzchniowej nie chodzi o manifestowanie sprzeciwu czy wydawanie sądów. Poezja może sięgać głębiej. Inna sprawa, czy rekwizyty nie są zbyt zużyte, może są. Pozdrawiam. Leszek Leszku; po Twoich słowach mam takie skojarzenie : " ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś" i mam wrażenie, że tak właśnie jest i że Twój wiersz temu zaprzecza, z czym nie sposób się zgodzić, nie niesie żadnej uniwersalnej myśli, czy alternatywy. poczekam na "głębsze sięgnięcie", jak o tych orkach np. :)) pozdrawiam serdecznie kasia Kasiu, dobrze, że zaprzecza, nie widzę siebie w roli strażnika snu;) Peel alternatywy nie dostrzega, uniwersalną myśl jednak chciałbym przemycić, pewnego rodzaju pogodzenie się z naturalną koleją rzeczy, może to zbyt pesymistyczna wizja? Jeżeli ktoś tak pomyśli, to będę z nim. Pozdrawiam ciepło mimo chłodu. Leszek
  7. no, dobrze śpią/śnią - coś się dzieje niedobrego, a oni przesypiają. i co z tego dla mnie/czytelnika wynika? nic - niestety, słabo, no i te :sny, obłoki, księżyc, gwiazdy, zakwitający śnieg, noc...ufff ;( ale pozdrawiam kasia. Kasiu, dziękuję za wizytę. To jest dobre pytanie - co z tego wynika?, i dobra odpowiedź - nic. Tak, jak sytuacja liryczna jest opisem pewnej rzeczywistości, podobnie w warstwie podpowierzchniowej nie chodzi o manifestowanie sprzeciwu czy wydawanie sądów. Poezja może sięgać głębiej. Inna sprawa, czy rekwizyty nie są zbyt zużyte, może są. Pozdrawiam. Leszek
  8. Leszku, to fantastyczny temat. Co będzie/jest, gdy slońce nie wróci/nie wstanie. Przy pierwszymczytaniu myślalem,że coś tu nie tak z czasami. Ten czas teraźniejszy nie pasowal mi. Bo w pierwszej chwili pomyślalem, że w tej opowieści - najpierw powinien być czas przeszly niedokonany, gdy slońce nie w z e s z l o - potem teraźniejszy gdy z a p a d a wieczna/dluga noc - a na końcu przyszly, bo to opis ludzi, którzy mimo to b ę d ą śnić/żyć. Ale po kolejnej lekturze doszlo mnie, że w polskim dzieje się to caly czas w tu i teraz. Wśród nas,w czasie teraźniejszym. I że to nie jest żadna hipoteza: slońce zdezerterowalo. To nasza rzeczywistość. Swietne. Nie ma slońca. A nam to nie szkodzi. Bo żyjemy w odmetach porzuconych chęci (dobre!). I snimy otuleni w mrok (doskonale!) Do czegóż nam slońce. Przychodzi doglowy Hoerderlin i jego poeta w czasie marnym No i to wszystko takie syntetyczne. Frazy czytelne. Klarowne,a mimo to piękne. Gratuluję Stefcio Stefku! zdumiewasz mnie - przyznaję się do fascynacji Fredrichem Hoerderlinem. Jesteś niesamowitym czytelnikiem! Dziękuję za Twoją analizę. Wydobyłeś wszystko na światło dnia. Podziwiam szczerze i pozdrawiam. Leszek
  9. któregoś dnia słońce nie wschodzi leniwie za wzgórzami układa się do snu różowo mamiąc poronione obłoki w dolinie rozpłaszcza się noc ciemniejącym niebem księżyc się toczy odbitym światłem gwiazd zakwita śnieg ludziom wcale to nie szkodzi w odmętach ich porzuconych chęci zapada się zgiełk dnia otuleni w mrok śnią
  10. Dobry jest! ale choć nigdy tego nie mówię, to dałoby się z niego co jeszcze wycisnąć, szkielet ugina się trochę pod ciężarem...Pozdrawiam. Leszek
  11. pierwszy, który mi się podoba. Pozdrawiam. Leszek
  12. polubiłem go od pierwszego czytania, wiersz,poetę też. Zastanawiam się, czy to dobrze;) Pozdrawiam. Leszek
  13. Trochę straciłem do niego serce, dzięki, otrzepałeś je z kurzu;). Leszek
  14. Dla mnie kluczem do tego wiersza jest "odrzucam kamień na jego miejsce". Wiersz dla koneserów, choć mówisz Lecterze, że prosty. Stefan ma dużo racji, poezja tutaj rozgrywa się we mgle. Dobra poezja, trzeba przyznać. Pozdrawiam, Leszek.
  15. Leszku, mnie najbardziej nie leży wyboldowane - ten zwrot został przezużywany; mdli mnie, gdy słyszę o pochylaniu nad czlowiekiem, zwykle za tym nic nie idzie. Tak więc na początku się cofnęłam, ale dalej nie mam takich zastrzeżeń jak Stefan (ale polał żółcią ;) Z Twojego tekstu, Leszku wynika, że to tylko ta kobieta ma wysokie wybrażenie o sobie, o "piętnie, które odcisnęłą" ha ha - peel wyraźnie ma prawdziwszą prawdę - poszukiwanie siebie. I tu się zgodzę odrobinę ze Stefanem - że ten bardzo ważny fakt jest za mało wykorzystany. Ogólnie ciekawy pomysł, warto go pociągnąć. Minusa bym nie wciskała (coż ta Nasza Basia Kochana taka szybka ?). Pozdrawiam :)) A taki śliczny był;) ten pochylony nad życiem. Coś z nim muszę zrobić. Franko, dziękuję za uwagi i spieszę parę rzeczy wyprostować. Stefek utożsamia powrót z wejściem w głąb. Bardziej miałem na myśli powrót do źródeł, do tego, w co się wierzyło, do ideałów nie pobrudzonych przez życie. W głębi siebie może być jak w pralce, wszystko wymieszane. Z kobietą jest tak, że nie widzę żadnych przeszkód, by sytuację odmienić. Ja też przecież mogę myśleć, że one wszystkie czekają na mnie jak na Odysa. Często sobie wyobrażamy, że dawni ukochani gotowi by byli przyjąć nas z otwartymi ramionami. Z panią Basią wszystko ok. Sam pochylam się tylko na orgu nad tym, co mnie zachwyca. Tzw. brak czasu. Tym bardziej doceniam trud napisania kilku krytycznych uwag. Franko, dziękuję bardzo:)
  16. Trafiłeś w czułe miejsce. Straciłem zaufanie do środków poetyckich, mam nadzieję, że to przejściowe. Dzięki, pozdrawiam. Leszek
  17. zaduzomoim zdaniem tego czekania...wypatrywania...znajdowania...minusa nie dam - na zachete;)pozdr. Dzięki za zachętę. Rzeczywiście dużo czekania, dlatego napisałem i powiedziałem sobie: pora wracać! Pozdrawiam. Leszek
  18. to nie takie proste, czekanie na powrót jednak trwa dłużej. Zanim człowiek zrozumie, jak daleko od siebie odszedł, mija całe życie, musi jeszcze chcieć wrócić. "jak wracam" sugeruje rychły powrót. Dziękuję za inspirację. Leszek Nocą w ciemności wypatruję siebie czy już wrócilem skąd wyszedlem ? Wokól tego zbuduj resztę. Przede wszystkim tę która zostala. Raczej pójdę z tym się przespać. Zdarza się nocą, że śpię, jak trzeba. Pozdrawiam. Leszek
  19. Stefku, cenię sobie Twoje szkiełko i oko. Aż tymczasem zmieniam na kiedy. Kobieta może przenicować, pewnie jednak nie ta, która odeszła, ale ta, która została. Tutaj zbyt delikatnie zaznaczyłem opozycję, to kobieta myśli, że porzucony będzie na nią czekał, on czeka zupełnie na coś innego. Popracuję nad tym. Dzięki. Pozdrawiam. Leszek Nocą wypatruję siebie Jak wracam skąd wyszedlem ? to nie takie proste, czekanie na powrót jednak trwa dłużej. Zanim człowiek zrozumie, jak daleko od siebie odszedł, mija całe życie, musi jeszcze chcieć wrócić. "jak wracam" sugeruje rychły powrót. Dziękuję za inspirację. Leszek
  20. Z calości zostanie to wypatrywanie w mroku nocy samego siebie,jak on/ja wraca skąd wyszedl. Ale jest to sformulowanie niezgrabne. Szczególnie razi nagle to "aż". Lecz nie w tym problem. Najbardziej niewiarygodne jest to, że ten cholernie ważny zwrot ku sobie samemu, to wyczekiwanie na powrót do siebie samego, a więc wejście w gląb, rozgrywa się w tak trywialnym kontekście jakim jest oczekiwanie na kobietę, która odeszla. Więc dla mnie brak uzasadnienia dla tego zwrotu ku sobie. A jeśli nawet jest to możliwe, jeśli kobieta, która odeszla może nas tak przenicować, to trzeba to dosadniej pokazać. Bo tego tu nie widać. Stk. Stefku, cenię sobie Twoje szkiełko i oko. Aż tymczasem zmieniam na kiedy. Kobieta może przenicować, pewnie jednak nie ta, która odeszła, ale ta, która została. Tutaj zbyt delikatnie zaznaczyłem opozycję, to kobieta myśli, że porzucony będzie na nią czekał, on czeka zupełnie na coś innego. Popracuję nad tym. Dzięki. Pozdrawiam. Leszek
  21. Dziękuję za uwagi, zdarza się, że bardzo chce się wrócić, to wtedy się pisze trochę tak bez opamiętania...Pozdrawiam. Leszek
  22. lirycznie, łagodnie, pięknie to wszystko razem zagrało, zaśpiewało...Pozdrawiam. Leszek
  23. Dzięki, za to..myk.smyk resztę tym bardziej;) Leszek
  24. nocą gdy słońce studzi głowę w oceanie pochylonego nad mapami znajdziesz mnie tu zawsze mogą minąć całe lata znam cię będziesz myśleć że od tamtego dnia czekam na ciebie nieustannie może to być nawet prawda ale inna jest taka że wypatruję siebie kiedy wrócę skąd wyszedłem
  25. Uzmysłowienie i coś w rodzaju oswojenia, to by tłumaczyło tę opadającą linię napięcia. Dzięki, pozdrawiam. Leszek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...