Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adam_bubak

Użytkownicy
  • Postów

    1 416
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adam_bubak

  1. ano są, ale przynajmniej nie zajmują połowy wiersza ;) zresztą to, co z nich wyszło na koniec nawet mi się podoba. tak właściwie podoba mi się najbardziej. taki duży temat sobie wzięłaś, i nie jestem do końca pewien, czy dość konsekwentnie go poprowadziłaś, bo wiersz, im bliżej do pointy, tym bardziej łagodnieje, co daje wrażenie słabej korespondencji między pierwszą strofą (ale i cytatem), a resztą wiersza. ale może to i dobrze? pozdrawiam Adam
  2. dla mnie tylko do "jak małża", przy czym pierwszą czytam jako obrazkową ignorując te dobre chęci, bo to typowo odautorska, hermetyczna skojarzeniówka - nie chce mi się jej rozumieć, podobnie jak całej końcówki (te same odczucia co do hermetyzmu). co do warsztatu, tym razem żadnych uwag. pozdrawiam A. widzisz, Adam moje pisanie jest odautorskie i tak już chyba zostanie, chyba że moje weny zaczną sprzedawać się na ulicy, bo kto wie z warsztatem to w ogóle jest dziwna sprawa, bo szczerze powiedziawszy to mam go gdzieś, poezja albo trafia albo nie innej drogi nie ma dziękuję za czas i czytanie r poezja jest albo uniwersalna albo hermetyczna (w tym sensie odautorska), i wówczas ludzkość (a przynajmniej jej czytająca część), albo jest zainteresowana tematem, czyli coś z niego ma, albo ma go w dupie (to ten drugi przypadek, ten hermetyczny) i ziewa, a ponieważ jedyna czytelnicza ludzkość o jaką dbam, to ja sam, toteż wciąż łażę i marudzę, w dużej mierze dlatego, że mogę. tym drukowanym nie mogę, bo nie mam którędy, mogę ich nie kupić, ale ponieważ i tak mało kto, to kupuje, więc co z tego. a warsztat to rzeczywiście rzecz względna, jedyna różnica jaka z niego wynika, jest taka, jak chociażby między Alim a Gołotą, ten drugi też w końcu w coś trafiał - najczęściej w jaja (ale przynajmniej dosyć krótko to trwało)
  3. nie zdarza mi się mówić o Bogu, ze względu na bardzo małe zainteresowanie tematem, pomijając Boga w literaturze (do której zaliczam też Biblię), bo pewne rzeczy wypada wiedzieć. natomiast prawdopodobieństwo nieskończoności w przypadku kosmosu jest znacznie większe, niż prawdopodobieństwo czegoś wręcz przeciwnego, nadto autor nie pisze tutaj o granicach kosmosu, tylko o przestrzeni nieskończonej - z punktu widzenia logiki - bzdura, z punktu widzenia poetyki - dość słaba próba oksymoronizacji, i moja wypowiedź dotyczyła tych dwóch wypadków. A szczęśliwy jestem, to prawda. Pozdrawiam A.
  4. już nie zdążę nic napisać, bo jechałem ze wszystkimi tekstami na stronie po kolei, głównie narzekając (głównie na oczy), ale wrócę wieczorem.
  5. rozczaruję autora, niestety przestrzeń nieskończona nie ma granic, nie wiem gdzie słyszał takie pogłoski
  6. widzieć promienie słońca błysk w oczach (!) ciepło bijące od ciała kochanego jedynego mojego cieszyć się chwilą dzikim losem poudawać szczęście sagi Zmierzchu ciąg dalszy. wsadzić w kopertę, wysłać do adresata, pokazać kiedyś dzieciom, nie pisać nigdy więcej takich wierszy.
  7. macki oczu? zarzuca siatkówkę? eeee, co też autorka? to tylko "teoretycznie" proszę nie brać tego dosłownie, Czytelniku ;) pozdrawiam :) ale to właśnie teoretycznie jest okropne na dodatek wciąż te oczy, czuję się dzisiaj na tej stronie, jak w dowcipie o Leninie otwieram lodówkę, a tam...oczy.
  8. mam! oczy po raz piąty! - sprzedane! (chyba się potnę z rozpaczy, albo wytnę swoje własne obcęgami) marzenia ściętych kabli - to lepiej niż u Dicka, on miał całe, śniące androidy. jedyne zjadliwe, to uściski, krótkie jak migawki filmu
  9. też bym chciał tak potrafić, spalając książeczkę zamienić ją w trupy - "mam talent" stałby przede mną otworem. ja bym radził, zwinąć ją i wypalić - to dopiero byłaby jazda ;) okropne (to o wierszu) (wcale nie z powodu dupy) A.
  10. zapomniana głowa z nieużywanymi zakamarkami, które stworzyły broń chemiczną - wypisz wymaluj Saddam. Słabiutkie.
  11. przecinki stawia się w taki sposób: "myśleć, że" zawsze i bezwzględnie. wiersz złożony ze wszystkich możliwych wytartych zwrotów i fraz (czas może zmienić wszystko; chwycić się marzeń; krok po kroku; cień na twarzy; ból i troski; całe świata zło; itd. itp.) do tego zalany zaimkami do granic możliwości
  12. no to w końcu Czajkowski czy Beethoven? jak się mają do siebie poszczególne elementy tego wiersza, połączone bez ładu i składu (czego, jak ostatnio stwierdziłem, najbardziej w poezji nie znoszę, a co jest od jakiegoś czasu powszechne i na dodatek zaraźliwe) pozostaje dla mnie tajemnicą. tak zwana nic nie mówiąca wieloznaczność. na zasadzie - ja napiszę po pół zdania, a ty będziesz się domyślał reszty. przy takiej konstrukcji, każdy wers może być składową dowolnego tekstu. niestety, zdecydowanie nie, tak nie należy pisać. pozdrawiam A.
  13. eee tamto było gorsze, bo musiałem za to zapłacić ;)
  14. jak chwila, to ulotna, a ja bym chciał, żeby choć raz była nieulotna, chwila nielot. całe dziesięć minut usiłowałem dociec skąd tu ten robinson, czy też jego wyspa, to znaczy jak się ma do dawania i brania i nic nie wymyśliłem pozdrawiam A.
  15. z cyklu: była sobie (w tym wypadku drażetka). no była, podskakiwała, i co? i nic. tak swoją drogą należałoby ustanowić taką nową wersję różewiczowskiego zadania dla młodego poety: napisz jak najwięcej wierszy z rzędu bez użycia słów: oko, wzrok, i pochodne (w ogóle zapomnij że masz zmysły, chociaż na chwilę) na tej stronie to już chyba czwarty wiersz z tym "rekwizytem" i zaczynam wymiękać. pozdrawiam A.
  16. Przenikliwe oczy zamgliły łzy - tragiczna inwersja, wychodzi, że to łzy zostały zamglone przez oczy. poza tym: skoro peel(ka) nie czuje, to skąd wie, że taki ostry (kojący)? wiersz bez oczu i to jeszcze zamglonych - wierszem straconym; krzycząca pustka (na dodatek, w domyśle, krzycząca cisza) - jak wyżej, nadto przy stosowaniu oksymoronów trzeba się bardziej postarać niestety, zresztą pod względem poetyckim, zabieg najprostszy z możliwych, o bardzo niskiej nośności; jeżeli się przyjrzeć, to otrzymujemy, zbudowaną na najbardziej oklepanych przeciwnościach wycieczkę po zmysłach. bez żadnych wniosków.
  17. też bym wolał bez orta, jeśliby tytuł miał być celowo mylący, to rodzi się pytanie po co, a nie ono powinno dominować po lekturze, za dużo dobrego jak na taki drobiazg, dobry drobiazg - zaznaczmy. pozdrawiam Adam
  18. tylko kursywa i wynikająca z niej pointa. wcześniej chaos
  19. macki oczu? zarzuca siatkówkę? eeee, co też autorka?
  20. dla mnie tylko do "jak małża", przy czym pierwszą czytam jako obrazkową ignorując te dobre chęci, bo to typowo odautorska, hermetyczna skojarzeniówka - nie chce mi się jej rozumieć, podobnie jak całej końcówki (te same odczucia co do hermetyzmu). co do warsztatu, tym razem żadnych uwag. pozdrawiam A.
  21. a co się będę powtarzał (ściślej - powtarzał po innych) ;P
  22. noo, zwłaszcza, że nawet komputer napisałby lepszy wiersz
  23. Z tą datą to rzeczywiście nie wyszło ... w każdym bądź razie zmieniłam i teraz nawet tytuł pasuje:) A co do reszty to właściwie jedyne co mi przychodzi na myśl jako odpowiedź to inny, choć wyrwany trochę z kontekstu kawałek ... droga do doskonałości jest bowiem pełna ludzkich rąk i ludzkich o nich najskrytszych pragnień ... październik 2010 Również pozdrawiam być może, nigdy na tę drogę nie próbowałem wchodzić
  24. pewnie dlatego, d***a ze mnie, nie poeta ;) prześwietna ostatnia pozdrawiam A.
  25. czuwasz chłopie, czuwasz:)) więc po co te pytania? do czego potrzebna ci są odpowiedzi? skoro nasz je za nic. zgadzam się z tobą, że wiersz powinien się bronić sam, więc powtarzam poco zadawać pytania, skoro nie oczekujesz odpowiedzi moje jarzenie nie ma tu nic do tego czy wiersza bronię czy nie i czy traktuję niektóre komentarze jako niezwiązane z nim, ja tylko odpowiadam na twoje znaki zapytania z grzeczności - finito wiersz jest słaby ok - ja dla słabego wiersza nie poświęciłbym tyle czasu do następnego r sorrry, to już ostatni raz, ale po prostu muszę (niedawno wstałem, więc pełen czuwania jestem ;) no bez przesady, pytanie zadałem jedno, na dodatek retoryczne, w kontekście wiersza. w odpowiedzi dowiedziałem się, co Ty sądzisz o dobru i złu, i przyjąłem to do wiadomości, Twój pogląd jest ciekawy i można by sie w nim dopatrzyć sporej słuszności, ale wciąż upieram się, że nie o tym mówi tamta strofa, dobro jest tam użyte w znaczeniu konceptualnym, bezwzględnym, a wnioski z niej płynące mówią o dobru w połączeniu ze zmiennym (względnym) desygnatem, nad wszystkim zaś czuwa wszechwiedzący peel - pomieszanie z poplątaniem, dla mnie to błąd logiczny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...