Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin Gałkowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 212
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin Gałkowski

  1. dziękuję. pozdrawiam również.
  2. - O kurwa, St… tary – jęknąłem na widok kolejnej półlitrówki wyjeżdżającej na stół. – My tego nie przeżyjemy. Zbyszek tylko zaśmiał się bełkotliwie i niewiele myśląc, napełnił kieliszki. Mimo całkiem znacznej ilości procentów przetaczających się przez organizm, zachowałem względną trzeźwość umysłu. Jakkolwiek ręce mi drżały a głowa ciążyła coraz bardziej, moje postrzeganie świata nie zmieniło się jakoś specjalnie. W każdym razie nie na tyle, żeby nie dostrzec, że z naszej trójki tylko ja jeszcze trzymałem jako taki fason. - Z… zdrowie! P… panowie! – zaryczał Artur i poderwał w górę kieliszek zupełnie, jakby spodziewał się, że ten został przewiercony do stołu. - Zdrow… wie – mruknąłem. Tak to jest, spotkać się po latach z kumplami ze studiów. Mimo, że studentem byłem tylko rok. A potem rzuciłem wszystko w diabły, powiedziałem sobie, ze będę poetą. Ale nie takim jak wcześniej, co to pisze w przerwach między wykładami, w dodatku na uczelni technicznej. O nie, ja chciałem być poetą prawdziwym i archetypowym, takim, co wódką się żywi i słowem, co żyje szybko i młodo umiera. Co to do teatru chodzi, zna wszystkie wartościowsze nowości wydawnicze i w ogóle z kulturą jest na ty. No i mam teraz tę moją kulturę, poezję. Kawalerka w centrum, praca to tu to tam, gdzie mnie chcą. Roznoszenie ulotek, wykładanie towaru, mycie autobusów, wózek widłowy… mógłbym tak jeszcze trochę. I pisanie w nocy, wojna z papierem, wojna z żoną, że światło palę a ona chce spać i w dodatku prąd poszedł w górę, wojna z sąsiadami, że muzyka za głośno. Owszem, ktoś to wydaje, ale wierszy i tak nikt, kurwa, w tym kraju nie czyta. Spojrzałem na w połowie już pustą flaszkę. - Ja to się zastanawiam – zacząłem – k… kiedy nam wątroby postrzela… ają… W domu Artura panował tradycyjny już brud i nieporządek w swojej, rzec by można, słownikowej postaci. Miniaturowy stolik w równie miniaturowej kuchni chybotał się na wszystkie strony, chociaż moim kompanom zapewne nie robiło to już większej różnicy, a zielona ściana koło gazówki po sufit zapryskana była tłuszczem. Profilaktycznie unikałem spoglądania w stronę zlewozmywaka. Cóż, Artur jako jedyny z nas, wciąż był studentem. To zobowiązuje. Tego wieczora dowiedziałem się rzeczy zaiste bardzo ciekawych, w dodatku o ludziach, których, jak sądziłem, dobrze znam. - Słyszałeś, - zaczął Zbyszek na wdechu, starając się jakoś zachować w miarę stabilne brzmienie głosu – że Dominika wyw… walili? - Hę? - No, nazwał dziekankę „starą cipą, która nic nie r… robi, tylko drze ryja”. Spojrzeliśmy po sobie, a przynajmniej taki był zamiar, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. - A o Andrzej… ju? – Artur zajął się zeskrobywaniem z pokrywającej stolik ceraty zaschniętych resztek pierogów. - A co jest? - Jest oszu… ustem matrymonialnym! – wypalił Zbychu, wyraźnie dumny ze swojego wkładu w rozmowę. – Łowi laski na „p… pogrzeb cioci”. - Na co? – zapytałem parskając alkoholem. Słyszałem o róznych sposobach, w tym „na psa”, ale „na pogrzeb cioci”… To było coś nowego. - Na pogrzeb cioci – inicjatywę ponownie przejął Artur. – Siedzi smutny na dworcu i czeka, aż przysiądzie się jakaś lala. No i mó… ówi, że mu pociąg uciekł, że m… miał jechać na pogrzeb jego ukochanej cioci, że… - … że ona t… tak naprawdę go wych… chowała – wpadł mu w słowo Zbyszek. – Że jego rodzice zginęli jak on… - Jak on był dz… dzieckiem. No i że ją zawiódł i takie tam. I one mu, widzisz, wspó… ółczują i chcą go pocie… eszyć. - A on daje się pocieszać. Oj d… daje. - W to nie wątpię – uśmiechnąłem się lekko. ___________________________________ to taka próba, pilot, zaczątek - dużo - większej całości.
  3. dla mnie bardzo bardzo=)
  4. są motywy na tak i na nie, ale ogólnie ode mnie + osobiście formy bym się nie czepiał, taki Wojaczek na przykład chyba nigdy nie dotrwał do końca wiersza w klasycznej formie, choć często taką zaczynał=) jest dobrze pozdrawiam
  5. tytuł zabija:) a sam wiersz... cóż, dobry i chyba tylko tyle. na początku zapowiadał się elegancko, ale jakoś osłabł w trakcie, przegadał się.
  6. bardzo się mnie, prawda spodobał=). coś mi tam w trakcie może i leciutko zgrzytło, ale to mało istotne, bo całoś jak najbardziej gitara. pozdrawiam
  7. dla mnie, mimo szczerych chęci, też.
  8. nasza siostra leży na dnie nieheblowanej łodzi a my wypływamy bezbarwnie i głucho a my wypływamy na wielką wodę przed nami pustynia egzotyczne fantazje zaczniesz kaleczyć mnie po cichu chodzić na paluszkach i w nocy wystrzelimy karminową łuną bo chcemy krwawić chcemy zejść pod pokład i wymieniać płyny nasza siostra leży na dnie nieheblowanej łodzi żrą ją korniki i pluskwy (W-w; PWr; 26 II 2008)
  9. wiesz, że podoba mi się ten wiersz;) nie jest za krótki, ani przegadany, ot tak w sam raz. w Twoim stylu, tradycyjnie nawiązania do malarstwa - i bardzo dobrze;) - ale jednocześnie jakiś taki... świeży. inny niż większość Twoich poprzednich dokonań. co mnie się nie spodobało: pięknie niszczy. wiem, miało byś tak na zasadzie kontrastu etc. ale takie zestawienie wydaje mnie się w pewien sposób oczywiste. chociaż z drugiej strony ma to chyba jakieś swoje uzasadneinie w tekście... dobra, cofam, wszystko gitara;P. skojarzyło się z Sapkowskim;). "zapachniało powiewem jesieni";) =* ;P
  10. dzięki za zajrzenie i uwagi:) nie wiem, przemyślę, Twoje zarzuty. w każdym razie 'i nie tylko' zostaje, wnosi i to IMO sporo:). pomyśl tylko, co jeszcze może zwiotczać alkohol;P. pozdrawiam:)
  11. w tramwaju gaśnie światło tam są drzwi z metalu tam jest puste drzewo podobno muszę gdzieś iść tak powiedziały słupy i starzy mieszkańcy miasta którzy nocą wychodzą z przejść podziemnych podobno denaturat zwiotcza mózg i nie tylko a chorzy ludzie rdzewieją jest wzniośle mokre południe na Zielińskiego studzienki kanalizacyjne stoją otworem a niebieski autobus przebija sklep to taka dziwna pora stulecia gdy budynki zrzucają dachówki a tajemnicze kobiety rozdają tynk kończyny i przestrzeń wyszedłem na ulicę ale bruk mówił nie swoim głosem słowa których ja nie znam podobno umrę słyszałaś kochanie? umrę tej nocy jak wszyscy wtedy będzie jasno i wstanie słońce (11 XII 2007; W-w)
  12. ta przeogromna ilośc komentarzy az mnie ścięła z nóg.
  13. jestes jak prozac jak maalox na moje wrzody i wódka dla poety tak orzeźwiająca i dobra mgła coporanna wiatr delikatny liryczy bawiący się w drzewach i lód na rozbite wargi kwas dla pijaka krew ja będe twoim chlebem sztalugą i długopisem plastrem na odciski pończochą czym zechcesz bo bez ciebie jest ze mnie tylko pusty kieliszek
  14. wpadam tutaj po dłuższej przerwie.. patrzę: jeden text do poezji. drugi - podobie. trzeci - tak samo! upewniam się, czy to mnie przypadkiem oczęta nie zawodzą, przecieram na wszelki wypadek okulary i jeszcze raz sprawdzam nazwę działu. i co widzę? stoi jak wół - proza. to takie coś jak pisał na przykład Dostojewski, czy inny Mrożek, o ile się nie mylę. chyba, ze definicja prozy uległa zmianie ostatnimi czasy... dobra, tak co do wiersza: pierwsze 8 wersów nawet ciekawe, jest pomysł;) końcówka się nie podobuje... jakaś taka zbyt typowa. jak ksiądz na kazaniu:]. wbrew pozorom wiersz o pozytywnym przesłaniu dużo ciężej napisać, niż taki w stylu 'uomatkobosko, jak mi źle, chyba się potnę':]. niestety, takie życie:]. reasumując - jakby przemyśleć, posiedzieć nad tym, zmienić zakończenie, może coś być z tego;) pozdrawiam
  15. no raczej poeazja chyba? 1) zmień Waść tytuł, to raz... są takie tytuły, któych używać już nie należy... i to jest jeden z nich... kojarzy się z tekstem, którego raczej już nikt nie doścignie... 2) nie ta epoka... chociaż nie jestem futurystą... jeśli ktoś ma potrzebę pisania w duchu epok minionych... i potrafi jako tako... to w sumie czemu nie? choć do ideału tutaj daleko - pisz jak czujesz. po dokładniejsze komentarze zapraszam do odpowiedniego działu:] pozdrawiam
  16. czad!:D bardzo się podobuje mnie to:D napisac możnaby w sumie troszkę lepiej, choć nic konkretnego nie przychodzi mi teraz do głowy. ale historia geni(t)alna! tylko ten 'zioom' i 'ale odlot' mi nie pasują w zestawieniu z językiem, jakim wczesniej wyraża się Jonas:D. ale ogólnie git:D pozdrawiam
  17. że wiersz się podoba - wiesz; co sądzę o tym podwójnym zaprzeczeniu - też wiesz; sehr gitarka:D pozdrawiam :*;P
  18. pisałem już gdzieś chyba, że to ostatnie zdanie bym rozbił, ale rób jak uznasz;). rozbite, czy nie - i tak się podobuje:). i widze tutaj parę... hmmm... znajomych motywów powiedzmy;P. krótko - dla mnie gitara:D. =*
  19. tytuł troszkę mnie przestraszył:]. i bardzo miło się zaskoczyłem, jak dla mnie ma coś w sobie.
  20. tak, teraz już jest:D nie można tak było od razu powiedzieć?:D
  21. przechodziłem podobny okres... kiedyś... wyrosłem z tego na szczęście...
  22. no włąsnie. jeśli osoby płci przeciwnej, to forma 'obojga'. sama to napisalaś:]. skoro PeeL jest kobietą, to wychodzi na to, że adresat... też?:]. nie żebym był nietolerancyjny czy coś, tylko po prostu nie wiem już o co chodzi:]. ja też już nie nadążam:].
  23. obaj to o odwóch facetach. z tego co tu widzę, to chyba osobniki płci przeciwnej, chyba, że piszesz o miłości dwóch gostków:]. jeśli osobniki płci przeciwnej, to jest 'oboje'. po odmianie IMO powinno być, w świetle tego, co napisałaś potem, 'dla nas obojga'. no, ale wiesz, co chciałaś napisać, jeśli chodziło o wielkie uczucie dwóch gejów, to Twoja sprawa, ale wtedy nie współgra mi z dalszą częścią:]. chociaż w sumie jeden z nich może np. mieć długie włosy, sam takowe posiadam:]. wtedy wiele to wyjaśnia:]. ja nie jestem poeta, tylko pisujący muzyk, tylko tak mnie się to w oczęta rzuciło;). tylko idiota uważa się za geniusza:]. pozdrawiam
  24. LPR by Cię za takie coś zamknęła:]. to manifest jakiejś mniejszości seksualnej??:]. dobra, nie będę się wyzłośliwiał, chodziło chyba o "oboje":]. hmmm... no ja tam się nie znam za bardzo, wiersz nie wydaje mi się zły, miewa przebłyski, ale też nie ma w nim niczego, co zostało by na dłużej... to chyba niedobrze... no, może jest parę motywów, które zapewne zapamiętam na jakiś czas, ale podejrzewam, że będzie to jednak czas dość krótki... zobaczymy:]. nie jest IMO źle, ale do geniuszu daleko;). pozdrawiam
  25. czytam po raz któryś. i wciąż się podoba, może nawet coraz bardziej;P kołderki są git, kojarzą mi się już z tym wierszem, są charakterystyczne, nadają ciekawy klimat. =*
×
×
  • Dodaj nową pozycję...