Urzeczony lśnieniem księżycowej rosy,
Wplatałeś mi srebrne szepty we włosy.
Rozdzwoniły się cicho dzwoneczki liliowe,
Składając w muzykę, krople kryształowe.
Posłyszał te nasze miłosne wyznania,
Promień księżyca, co nas odsłaniał.
Seledynem brokatu posrebrzył nas dwoje
I czarownym snem, księżycowych ukojeń.
Tą mgłą zapomnienia, splątani, spowici,
Trwamy tak nadal bezwstydnie niesyci,
Więc gdy tylko postrzegę to światło na niebie,
Lunatyczką się staję i idę do ciebie.
I odkąd w twej mocy jestem uśpiona,
Na świetlistej linie trwam zawieszona.