
jasiu zły
Użytkownicy-
Postów
1 567 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez jasiu zły
-
po wieczornych rozmowach z pascalem
jasiu zły odpowiedział(a) na drewniane palce utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kontrast "wielka nieskończoność" vs. podmiot "skrawek chwili" (Bóg jest wielki, a ja malutka?), tak samo jak pointa typu "choćby nie wiem co, to i tak pozostaniesz dla mnie/we mnie/w części mnie"... to już wszystko było... wiele razy... nawet bardzo wiele. Można ten wiersz co najwyżej postrzegać jako kwintesencję postmodernizmu (bleee), ale naprawdę nie wiem co ani jak miałby redefiniować. -
Kolejny utwór z pornografią gdzieniegdzie... Zastanawiam się, czy to jakiś syndrom uzależnienia od site'ów youtubopodobnych. Taki skrawek podświadomości, który musi się zamanifestować jak w malapropizmach. Mogę się mylić, bo dawno mnie nie było, ale odnoszę wrażenie, że utwory o tematyce i wydźwięku takich jak powyższy przykuły się do autora, jak sufrażystki do latarni. Może pora na jakieś zmiany? No i jeszcze sama forma. Jakiś brak spójności tu dostrzegam. Mieszasz elementy stylu wzniosłego (chodzi mi tu o pojedyncze słowa i frazy: mity, krwawe ołtarze, wbijanie noży w serca, miłość i pismo itd) z językiem potocznym. Niestety nie daje to wcale gotyckiego efektu, a nie mogę sobie wyobrazić, jaki inny mogłoby wywołać, poza wrażeniem, że coś tu nie pasuje. No i jeszcze pointa: "wszystko powtarza się cyklicznie" Nieco kliszą zajeżdża, a w ogóle to chyba pleonazm (o ile dobrze rozumuję, cykliczność sama w sobie zakłada powtarzanie się czegoś tam). Pzdr
-
Tygodniówka
jasiu zły odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rymy tragedia (cała populacja Częstochowy czuje się zawstydzona). Można by je wybaczyć, gdyby w jakiś sposób usprawiedliwiała je treść (że niby przekaz był tak odkrywczy, że "poeta" dla jego jasności poświęcił formę). Niestety, nic poza prostackim świntuszeniem tu nie ma - to nie wiersz, to przyśpiewka ludowa! Że niby mówi, że seks to przyjemność? Cóż za odkrycie! Niech autor pisze do PWNu - będą teraz musieli poprawić wszystkie swoje publikacje. Co do samego używania sobie przez podmiot liryczny, to też śmiem wątpić - (u)twór przywołuje na myśl raczej Makbetowskie sceny, gdzie mowa o tym, że po spożyciu rosną aspiracje, ale kompletnie opadają możliwości. I to niestety jedyna interpretacja jaką na siłę można do tego wiersza dorobić. Pzdr -
jak pisać należy
jasiu zły odpowiedział(a) na jasiu zły utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
najlepiej z petem w kąciku ust nawet beret z antenką na czoło się może zsunąć słowo po słowie zgodnie z doktryną linearności języka aż potem przesiąknie podkoszulka nawet de Saussure wydzielał płyny ustrojowe i inne teorie chleb czosnkowy popijając merlotem bez przeciwwskazań można więc pchać kanapki ze smalcem z pomocą żytniej kartki sukcesywnie zapełni pismo i plamy z tłuszczu wielowarstwowość warunkiem dobrej poezji czytelnik nie może się przecież nudzić a gdy odciski palców oblepią szklanicę i smrodem nikotyny przesiąkną ściany można jeszcze coś dodać od siebie na przykład kropkę albo beknięcie niech wszystko leży w gestii krytyka co o tym sądzisz drogi Watsonie? -
kulki do rzucania
jasiu zły odpowiedział(a) na Nerwus utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie mogę pani odpowiedzieć na to pytanie, bo mi bana dadzą. -
kulki do rzucania
jasiu zły odpowiedział(a) na Nerwus utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No ja się już o utworze wypowiedziałem, pani jeszcze nie. Czekamy... ;) -
kulki do rzucania
jasiu zły odpowiedział(a) na Nerwus utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ale z myśli peela, nie da się nic zrobić ani do niczego ich wykorzystać. Ten wiersz nie jest o myślach ogólnie, tylko o konkretnych myślach, konkretnego podmiotu lirycznego. Ja mam wrażenie, że pani Anna Siedem tego utworu chyba jednak nie przeczytała zbyt dokładnie - bo komentarz zupełnie nie ma z nim związku. Nerwusie, po pierwsze zastanów się nad wersyfikacją (bo ona określa jak należy wiersz odczytywać), można tu wiele poprawić. Po drugie, pierwsza strofa jest nieco przeładowana przykładami, czego nie da się owymi myślami zrobić, jak dla mnie to jest tego o połowe za dużo - można by tu nieco wyciąć i poprawić. Po trzecie - moytw papierowego samolocika jest nieco banalny - ile razy to ja tego nie słyszałem w czasach szkolny. No i jeszcze końcówka - też nieco pachnie jeżykową kliszą - sznur od wieszania, sklep emocji, sny obok marzeń - to oklepane strasznie, a przecież chodzi o to, żeby powiedzieć coś nowego. Nie przejmuj się krytyką i pracuj dalej. Pozdrawiam. -
Idź do biblioteki - to nie boli.
-
No moje na pewno nie. To Pan chce coś przekazać i robi tym słynnym na całe forum bełkotliwym stylem, co to tylko nieliczni lizusi udają, że rozumieją. W sumie to mnie to tryka, bo wiem już, że nieczego sensownego się po Panu spodziewać nie można, ale łudziłem się, że może raz się pan wysili na jakiś sensowny komentarz, chociaż ten jeden jedyn raz, ale pan jak Cezary Pazura - ma tylko jedną rolę w repertuarze.
-
Do osób komentujących (ogólnie): matematyka? A co ma pierdzielnik do wiatraka? Do Pana Bogdana: o czym pan właściwie pisze? Bo to do Julja nie podobne. Można jaśniej? Jakoś zgodnie z zasadami pragmatyki? Spiro: wulgaryzmy można długo ekploatować, zwłaszcza w języku polskim. A Twoja uwaga, to na miarę Dorna jakaś jest. Co ma tu matematyka, Goedel i Hebret do rzeczy, bo jeżeli coś maja, to zapewne tyle samo co Barnes, Fowles i Stoppard. Pozdrawiam. PS Ja też lubię postmodernistyczne podejście do poezji, tyle że conajmniej w oparciu o cokolwiek, np teorie konstruktywistów.
-
Droga Mario!
jasiu zły odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hehe! Fajnie się było jednak pomylić :) -
Droga Mario!
jasiu zły odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No i racje miał definitywnie tatuś! A że peel nie posłuchał, to mu teraz głowa puchnie od tego przybytku ;) Wiersz fajny, pocieszny taki, ale jak znam życie, to nikt nie doceni inwencji, pewnie się skapną, jak im wytłumaczysz i jeszcze będą suczyć. -
Nie uciszaj glosu serca
jasiu zły odpowiedział(a) na marta_sawicka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czyli wedlug Ciebie madrąć polega na tym, żeby nie być mądrym. No muszę przyznać, że teraz wszystko nabrało sensu. Bardzo to mądre. -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie no poadam ze śmiechu. Cóż za poczucie humoru! :) -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Quo vadis, Domine? - us jest końcówką mianownika, -e to końcówka wołacza. Tematem jest "domin". Końcówki dodajemy do tematu. Proste. Poza tym, nie trzeba szukać daleko jak to powinno być, wystarczy u Sienkiewicza (podpowiem, że jest taka powieść, dzięki której dostał Nobla i tam to jest), albo wpisać sobie w google. -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czytałem, co napisałaś/eś i to też jest ex recti. Dalej masz błąd w sygnaturze (teraz to jest w wolnym tłumaczeniu: "dokąć pan idziesz?"), ale z drugiej strony nie można chyba za wiele oczekiwać od osoby, która we włąsnym języku nie umie się poprawnie wypowiedzieć... "Wtedy" piszemy łącznie. -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Sokratex: podawanie Barańczaka jako przykładnego tłumacza, raczej kiepsko świadczy o twojej znajomości tematu. Owszem pan Barańczak ma kilka genialnych tłumaczeń na swoim koncie, ale nawet w osławionym "Hamlecie" jest za dużo Barańczaka w stosunku do Shakespeare'a (nie wspominając już i tym, że połowa tekstu traci sens jeśli nie zna się kontekstu politycznego w jakim przekład powstał). Co więcej, są przekłady autorstwa Barańczaka, za które powinno się tego pana ukrzyżować - (nie)polecam "Kruka" Poe'go, albo "Telefon" Frosta. Każdy, kto miał nieco do czynienia z teorią przekładu, wie, że idea jest taka, żeby było widać autora a nie tłumacza, a jakoś tak się dziwnie składa, że jak kogokolwiek spytać o nazwisko jakiegoś tłumacza, to padnie "Stanisław Barańczak". Wszystkim, którzy chcą szpanować znajomością nazwisk wybitnych tłumaczy polecam zapoznać się z pracami Zenona Przesmyckiego. Tak odnośnie tego, to najwyraźniej nie rozumiesz tego, co czytasz. Lilianna Szymochnik: jak chcesz szpanować znajomością martwych języków, to chociaż ich nie kalecz. Pan po łacinie to dominus - II deklinacja - w wołaczu jest końcówka -e!!! Popraw to, bo naprawdę wygląda ex recti. -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A świstak siedzi, bo sreberka kradzione były. Utwór, który tutaj komentujemy (nie ten, którym mogłby on być przy bardzo dużej odrobinie wyobraźni) nie ma w sobie nic z sonetu Shakespeare'a. Radzę sobie te sonety poczytać, najlepiej w oryginale, bo niestety tłumacze postawili na jedną dominantę semantyczną i porobili z sonetyów jedynie piękne erotyki. -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Raczej Coleridge, wszystko dobre, co jest podpisane nazwiskiem Wordswortha, napisane było przez tego pierwszego ;) -
Powabna materialistka
jasiu zły odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Podziwiam odwagę tych, co to nazywają sonetem. 14 wersów sonetu jeszcze nie czyni. Każda definicja, podaje, że sonet jest to "kunsztowna kompozycja", ja w powyższym utworze kunsztu nie widzę. Nie ma widocznego podziału na część opisową i refleksyjną, rytmika tego utworu jest żadna (9 sylab, 8sylab, 15 sylab, 16 sylab - co to ma być?) i kompletnie zabija rymy, które i tak miejscami są bardzo na siłę, albo po prostu ich nie ma. Wygląda to jakby ktoś napisał jakiś tekst, później powersyfikował go tak, żeby wyszło 14 wersów - 2 storfy po 4 i 2 po 3, a wyrazy "rymujące się wylądowały na ich końcach. W dodatku są błedy, ale to już wykazała Oxywia. Dobrze, że autorka stawia sobie ambitne cele (napisanie sonetu jest bardzo ambitnym celem), ale na realizację takich niestety potrzeba dużo czasu, a mnie się wydaje, że na ten utwór poświęcono go zdecydowanie za mało. Bez pracy nie ma kołaczy. Życzę powiedzenia następnym razme. Pozdrawiam. -
Podobnie jak nie odniosłeś się merytorycznie do wiersza, tak samo do mojej odpowiedzi. No cóż takie to już Jasiowe bajanie, czy raczej puste klepanie siejesz. Pozdrawiam Leszek Szkoda z toba w ogóle dyskutować, bo to jak osła łaciny uczyć. Jak tylko ci ktoś napisze coś negatywnego, to piszesz jakieś głupoty, że to niemerytoryczne. Ciekawe czemu nie czepiasz się niemerytoryczności pochwał? Ale dobrze, ja mam dziś dobry dzień, uczynię zadość wszystkim twoim pragnieniom. Merytorycznie o wierszu: treść tego wiersza jest po prostu nudna i sztampowa (laska zakochała się w malarzu co ją rozbierał i portretował, potem pozbawianie kompleksów i obaw, świeczki i wino - bardzo, ale to bardzo oryginalne... byłoby to w V w. p.n.e.).
-
To bardzo ciekawe, mamy więc wiersz o rzece, który wcale nie jest o rzece, a te wszystkie aluzje do rzeki są dla zmyłki. Czyli co? Trzeba się domyślić, co autorka chciała powiedzieć? W sumie to, mogę, ale tak mi się coś zdaje, że rzeka jako/symbol/metafora to już motyw wyeksploatowany do granic - od Talesa do Coleridge'a - poźniej było już tylko odgrzewanie kotletów. Ten wiersz też taki jest, niby refleksynjy, niby nawet sonetopodobny (chociaż może to przypadek), ale tak naprawdę nie ma tu nic na co nie wpadłby każdy z nas siedząc nad rzeką. Materializacja wtórności na papierze - może i łądnie napisana (albo i nie; kwestia gustu), ale te wszystkie głebie, brzegi i łódki z kory to już było i szczerze mówiąc, jak dla mnie to średnio poetyckie jest.
-
Witaj dawno rzeczywiście u mnie nie byłeś, a ja odzwyczaiłem się od nijakiej krytyki. No bo popatrzmy na Twoje słowa; Jak dla mnie to ten wiersz jest kompletnie nijaki. Ciężko mi się tutaj doszukać czegoś więcej niż tylko historyjki. Każdy wiersz jest jakąś tam historyjką, chyba, że przyjmiemy, że miarą geniuszu współczesnej poezji jest, jak powiedział pewien juror na konkursie poetyckim - poetycki bełkot. Piszesz: Może rzeczywiście, gdyby pointa całej opowieści była inna (np jakiś trup - już by było jak u Poego), to wiersz zapadałby w pamięć, robił jakieś konkretne wrażenie. Czyli jak sądzę zadowoliłby Ciebie wiersz , w którym jak u mistrza kryminałów, zaczynałby się od trzęsienia ziemi, a potem nastrój by sukcesywnie wzrastał. Dalej czytamy: A niestety nawet po przeczytaniu kilka razy, zostaje tylko takie mgliste uczucie, że coś się czytało, ale o czym? Coś o jakimś malarzu chyba było... Tu jak sądzę mamy wyjaśnienie Twojego stanowiska, ale czy słusznie piszesz, że to wiersz o malarzu? W następnych zdaniach już mamy pełen rozkwit mentorsko, moralizatorskich Jasiowych zdolności oceny wiersza. Co prawda nie jest to już ten pazur jaki pozostanie mi do końca życia w pamięci, którym Jasio wybijał poezję z głowy pewnej białogłowej słowami: jakim prawem zamieszczasz tu takie gówno, ale bardziej wysublimowane niby pochwalenie poprzedniej twórczości, aby potem kompletnie niemerytoryczną opinią o wierszu zdyskredytować utwór, jak i autora. Ktoś powie, że to ja walnąłem z grubej rury na komara, ale moim zdanie chyba nie, gdyż wg mnie merytoryka a nie niesprecyzowane odczucia powinny próbować zdezawuować utwór. Niemniej pozdrawiam serdecznie Leszek :) Ale foch, no. Wyluzuj nieco. Po prostu mi się nie podoba, nie wywiera żadnego wrażenia. Mogę to czytać sto razy i tylko się znudzę. Utwór zwyczajnie nieciekawy, tak merytorycznie, jak i artystycznie. Forma w zasadzie jest pusta (Oscar już wspomniał brak środków), a treść też nie przyciąga. Jeżeli według ciebie, jest tu jakiś haczyk, który czyni ten utwór tak zajebistym jak sobie zaplanowałeś, to tylko ci się tak wydaje, bo po prostu tego haczyka nigdzie nie widać. Odbiorca nie jest telepatą, trzeba było nieco bardziej pokombinować.
-
Jak dla mnie to ten wiersz jest kompletnie nijaki. Ciężko mi się tutaj doszukać czegoś więcej niż tylko historyjki. Może rzeczywiście, gdyby pointa całej opowieści była inna (np jakiś trup - już by było jak u Poego), to wiersz zapadałby w pamięć, robił jakieś konkretne wrażenie. A niestety nawet po przeczytaniu kilka razy, zostaje tylko takie mgliste uczucie, że coś się czytało, ale o czym? Coś o jakimś malarzu chyba było... Miałem już styczność z twórczościa autora i mniej więcej posiadam pewne pojęcie o tym, na co go stać. Leszku, ten wiersz, jest kompletnie poniżej twoich umiejętność. Tak, ja wiem, że każdy jest tylko człowiekiem, ale pamiętaj, że jak już raz oczarujesz czymś publikę, to za każdym razem będą się spodziewać, że będzie co najmniej tak samo dobrze. Pozdrawiam.
-
Widzisz i tutaj się mylisz, w twoim wypadku, nikt by ci nie wytykał koloru wozu, tylko to, że wsiadasz do niego w gumofilcach. Oczywiście byś się nie przejął, bo przecież drogie samochody nobilitują nawet tych cuchnących gnojówką. A na przyszłość, skrótowce piszemy wielkimi literami - np PRL.