To jest gorzkie
Niedobre
I zżera Cię od jelit
I wszyscy Cię uważają
Za cholerną
Poczwarę
Bo nigdy się nie nauczysz
Nigdy się nie nauczysz!
Szczęście!!!
To jeszcze jeden sposób aby Cię wypieprzyć
Wywołuje poczucie winy
Poczucie winy
Sprowadza wszystko na co tak pracowaliśmy…
Chwytasz się starych zasłon
Lecz kiedy one się zerwą
Oni… wszyscy…tu… będą…
Musisz się zabić
Musisz się zabić!
Póki nie jest za późno
Zrób to jeszcze dziś.
Dom na kółkach
Absurd ściga
Po wszystkich kątach.
Dziś jak codziennie
Będziemy walczyć dzielnie
Nie złapie nas
Stara wyliczanka
Chwytaj babcię
A ja Ciebie
Zaraz przyleci tatko
Zawieruszył się gdzieś z matką
Szaleństwo nadchodzi
Malutkie kroki
Pod stół, pod stół.
Siódma rano
Jasne pościele
I czekam na ukochany głos
Za mało
Jeśli powiem
Jesteś najsłodszym stworzeniem
Pod słońcem
Twój widok
Jest mocniejszy
Niż kawa
O siódmej rano.
Spowolnienie narasta
Po drugiej stronie
Księżyca
Tutaj z ciszą
Razem śpiewam
Piosenki których
Po prostu wstyd
Ciszo
Powiedz mi
Dlaczego wszyscy milczą?
-mówiąc jednocześnie
Czyżby tyle różnic
Potrafi się pojawić
Podczas monologu?
Nie widzę piękna
Widzę słonia
Miażdżysz wszystko co nie możesz
Znieść na swojej drodze
Jesteś utopią
Pośród dżungli
Nie przestajemy Cię kochać
Najłatwiej jak można.
A więc ten człowiek sam sobie zadaje cierpienie, aby się uodpornić jeśli miałby go ktoś znowu skrzywdzić. Już raz cierpiał, ale tym razem jest przygotowany.
[sub]Tekst był edytowany przez Sebastian_Pietrzak dnia 17-04-2004 16:15.[/sub]
Piasek przysypał stare ławki
I wiatr mu pomaga zakryć zapiski
Ale to nie uratuje przed chmurami;
Nadchodzą… nadchodzą…nadchodzą…
Już tu są…
Wizje wypalone w oczach
Przywołują mokre noce
Od dawnych lat.