
j.renata
Użytkownicy-
Postów
382 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez j.renata
-
Którą ręką wycieracie pupę...?
j.renata odpowiedział(a) na Adam_Szadkowski utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
zdziwiona i zaciekawiona- co tu robi Pedro -wpadłam i dobrze, zaraz obadam te alkohole /boskie napoje itp./ jeśli chodzi o temat, to rzeczywiście do dupy może podpowiem możliwe odpowiedzi: a/ wcale b/ lewą c/ prawą d/ piiiiiiiii Cię to obchodzi e/ nie wiem /rzecz nieGODna zastanowienia, a tym bardziej o tym rozprawiania/ eeeeeeeeeeeeeee -
fancuska wróżba, czyli poszukiwań zmysLOVEj esencji cd.
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
...zmianą tą karmelową gorącą polewą tęczą smaków balansem, po prostu ...DOBRĄ WRÓŻBĄ że można także dostawać, nie tylko dawać -
fancuska wróżba, czyli poszukiwań zmysLOVEj esencji cd.
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pedro dziękuję, już poprawiłam Leszku mam nadzieję, że już nie taka zimna;D MERCI MERCI -
fancuska wróżba, czyli poszukiwań zmysLOVEj esencji cd.
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
////Są rzeczy, które powodują dziwne drżenie i ciepło przyjemnie rozchodzące się po trzewiach. Niekiedy stan ten utrzymuje się dłużej, choć wtedy nie jest już tak przyjemny. Najbardziej przyjemne są cyklicznie narastające fale wprawiające w drżenie niemal wszystkie zmysły, oblewające gwałtownie całą jaźń i cielesność, by potem spływać łagodnie od głowy po koniuszki palców. Do TYCH rzeczy zaliczam podróże, a także...wróżby. Na samą myśl o Francuskich specjałach ciało przechodzi przyjemny dreszczyk, a ślina obficie napływa, głośno ją przełykam; takie przełykanie zawsze oznacza myśl o czymś niezwykłym. Zasmakowałam tych pyszności dawno temu, a wszystko zaczęło się w Paryżu. Na placu zebrane w grupkę kobiety głośno zagadywały przechodnia. Niewiele mogłam zrozumieć, język francuski szlifuję do tej pory, podeszłam więc bliżej. -Dokąd idziesz, czego szukasz?- zagadnęła mnie jedna z kobiet. Wyglądała, jak cyganka, długie czarne włosy zebrane w koński ogon -lśniły w słońcu, a karminowy jedwab sukienki tańczył z wiatrem, ukazując oliwkowe nogi, nogi wyrzeźbione przez mistrza. -Poszukuję esencji- wycedziłam powoli, mając tę naiwną nadzieję, że domyśli się czego właściwie szukam. Zwykle wiosną odwiedzałam zaprzyjaźnionego astrologa, jednak w tym roku spóźniałam się ze wszystkim. I tylko w porę wybrałam się w podróż, lato przyszło wcześniej, niż się spodziewałam, ale dzięki temu mam wspaniałą pogodę. -Szukasz esencji?- spytała z ironicznym uśmieszkiem, właściwie to stwierdziła, uśmiechając się szyderczo. -Chodź, zaprowadzę cię- rzekła stanowczym tonem i kiwnęła porozumiewawczo. Wątpliwości i obawy -w mgnieniu zmrużonych powiek -zwyciężyła ciekawość. Dlaczego zastanawiając się mrużymy oczy, jakby chcąc zobaczyć więcej, dostrzec jakiś tajemniczą wskazówkę, niekiedy dopiero z zamkniętymi oczami dostrzegamy istotę sprawy. Tym razem to wiatr nakazywał przymykać oczy, wokół wirowały drobiny przeszłości. Przyszłość -otulona w jedwabie -szła przede mną. Była piękną kobietą, pomimo odciśniętego na twarzy upływu czasu, ściągała zarówno męskie jak i damskie spojrzenia. Świadoma swego kobiecego uroku śmiało reagowała na zaczepki uśmiechając się zalotnie. Dotarłyśmy na miejsce. Spojrzała w górę, jak patrzą wracający z podroży wędrowcy –pożądliwie z niekrytym zadowoleniem, delikatnie podnoszącym kąciki ust. Dom posępnie spoglądał na nią i bujną, pełną życia roślinność, jakby miał żal, że przestał już tu pasować i tylko zalotnie wijący się bluszcz łączył go z resztą i odmładzał jego oblicze. Drzwi zaskrzypiały, zmęczone odwiedzinami natrętnych gości. W środku gęste wilgocią powietrze o słodkawym zapachu piżma, zdawało się oblepiać już od pierwszego kroku. Natarczywie dotarło między nogi, bezczelnie zostawiając mokre ślady gorącej obecności. Bordowa miękkość dywanu z wzorem wijących się liści akantu, prowadziła w głąb, pokrywając także drewniane schody. Stopnie łagodnie mruczały z każdym krokiem, miarowo, wręcz hipnotycznie wciągając w górę; czułam dziwną lekkość, pomimo obłapiającej całe już ciało lepkiej gęstniejącej materii, jakby jakaś siła wiodła mnie na spotkanie z tajemnicą. I tak dopadła mnie myśl, że lepiej niektóre zostawić samym sobie i nie ujawniać ich zanim dostatecznie dojrzeją, zanim nie przyjdzie ich czas. Hmm, wątpliwości mają to do siebie, że nadchodzą za późno. Dywan rozwijał się dalej wzdłuż długiego mrocznego korytarza. W połowie, zatrzymała się przed drzwiami z numerem 30, dotknęła złotej klamki w kształcie kuli, drzwi ustąpiły bez sprzeciwu. W środku przywitał nas orzeźwiający chłód, przyprawiony zapachem wanilii. Poczułam się głodna, a stojące w rogu obite bordową skórą fotele, sprowadziły dziwną myśl, że muszą mieć smak wiśni i chętnie ich posmakuję. Skąd się biorą takie myśli? Chyba z głodu. Całe wnętrze wprawiało w drżenie wszystkie zmysły, a może to przez ten chłodny powiew/?/ -Zaparzę herbatę- przerwała całą tę niedorzeczną nić. Więc jednak nie odkryła czego tak naprawdę szukam; zrobiło mi się jeszcze zimniej, więc mimo, że herbaty nie pijam odpowiedziałam: -Proszę, tylko mocną -Oczywiście Nie zapadła niezręczna cisza, lecz zalew niezręcznych pytań, pytań o barwach tęczy i nocnych koszmarów...///// Podając filiżankę zachwiała się oblewając moje prawe kolano. -O przepraszam, oparzyłam panią, już przynoszę okład- zaszczebiotała piskliwie. Okoliczności czasem biegną, jak stado dzikich koni, wolne, a jednak połączne niewidzialną wspólną gonitwą; właśnie przed chwilą opowiedziałam jej o kawie, która naznaczyła kiedyś moje lewe udo gorącym pocałunkiem. Chciałam pozbyć się tego osobliwego znamienia -zetrzeć dogłębnie, ale czy wymazując ten ślad byłabym nadal sobą? Chciałam też pokryć go tatuażem, to lepszy pomysł, bo ślad pozostałby, ale w ramach, tzn. między tygrysimi pręgami. W jaką bestię wpisałabym kolejną skazę? Nic takiego się nie stanie, wróżka nadeszła już z pomocą. Najpierw podtrzymała mnie za łydkę, jakby bała się normalnej reakcji, czyli panicznego wierzgania, następnie delikatnie przyłożyła kojący kompres. Nie byłam przyzwyczajona do takich zabiegów, jako samodzielna, tak zwana twarda sztuka, przez pracowników nawet zwana zimną suką, taka sytuacja trochę mnie krępowała, a nawet -hmm-wzruszyła. -Oparzyłam panią- powtórzyła cicho -Nic się nie stało- starałam się ciepłem słów roztopić ten plastikowy obrazek, chociaż powoli nabierałam przekonania, że jest w tym...prawdziwa troska, a może tylko chciałam ją zobaczyć, poczuć. Dziwne, jak często dopatrujemy się tego, czego szukamy, czego tak nam brakuje. Tak naprawdę, gorący dotyk nigdy nie był dla mnie bolesny, raczej chłód obojętności, albo mróz niezrozumienia, a nawet przełykanie letniej herbaty codzienności sprawiało ból. Nikt jednak tego nie mógł wiedzieć, ten słaby punkt zabezpieczyłam odpowiednim pancerzem, czasem tylko zaglądałam do środka odklejając kolejno wszystkie warstwy, smutny widok, ale czyniąc to samotnie -widziałam go tylko ja. Nasączona tajemniczą miksturą zaczęłam się rozklejać, poprosiłam o chwilę samotności, tłumacząc się napadem migreny. Zaprowadziła mnie do sypialni, podała ciemną opaskę na oczy i opuściła rolety. Na niebie myśli rozlał się słodki róż, zazwyczaj z lubością pogrążałam się w burzowych, ciemno-szarych chmurach; teraz, czuję smak różu, jest słodki i do tego ten paryski błękit z pąsowym obliczem słońca, wlewającym się jak ciepły karmel w lodowe przestworza zwiastującym zmianę klimatu. Ulegałam zmianom; bez sprzeciwu poddałam się chłodnej pieszczocie jedwabnej pościeli. Zatapiałam się w nią, jak w morską otchłań. Stopy wyczuły delikatną fakturę dna, tę przyjemną wilgotną rozkosz, zupełnie jakby ktoś czule całował me stopy. Łagodne fale przeszły przez całe ciało, muskanie przenosiło się w górę, przechodząc raz na jedną, raz na drugą stronę; kolana, tu uwodzicielski taniec języka to rozpływał się wargami, to zataczał kręgi, wodził wzorem przyjemności, pisał poemat boskiej rozkoszy, powolnie kierując się w górę. Chciałam podciągnąć spódniczkę, lecz poczułam, że mam związane ręce, a zniecierpliwienie prężyło me ciało w błagalny łuk triumfalny - pragnienia...głębszej pieszczoty. Wiłam się jak ryba splątana w sieci pożądania. Sieci mają to do siebie, że im bardziej ofiara pragnie się z nich uwolnić, tym bardziej one zniewalają i w tym cała przyjemność, rozkoszna walka pragnień o spełnienie, którego bliskość potęguje rozpostarte w powietrzu napięcie. Lecz batalia dopiero miała się zacząć. Znienacka wśliznął się do środka i powolnie rozcinał wzdłuż, jak rozpoławia się soczysty owoc; zatrzymał się tuż nad najczulszym miejscem, w którym powinien był się zatrzymać, więc uniosłam biodra, by go namierzyć, lecz czmychnął, by po chwili wrócić i po-wo-lu-tku mie-szać szyki. Jak kobiety uwielbiają takich smakoszy, co delektują się rozsmakowując każdym kęsem i kroplą; te powolne zaspakajanie, ssanie podszyte uwielbieniem, pocałunki składane w hołdzie kobiecości, te naprzemienne radosne brodzenie i rytmiczne nurzanie się w głębiach; te wycofania i powroty, zimne i ciepłe podmuchy, uwalnianie kolejnych fal, rytmiczne powalanie, głęboko i zdecydowanie, zgodnie z ruchem wskazówek, zgodnie z naturalnym rytmem ciała, serca i ziemi w drodze do nieba Słońce Słońce rozlało się w paryskie błękity, tryskając deszczem, a wielobarwna tęcza połączyła dwa światy, przeszłości z przyszłością, która rzuciła ciepłe czerwienie, czułam, że tego właśnie brakowało w moim zimnym niebieskim świecie. -Co oznaczało moje marzenie? -spytałam wychodząc -Zmysłową esencję kryjemy w sobie –mówiła cicho, lecz wyraźnie –To, jak naczynia połączone: zmysły, słowa i pragnienia. Ty za dużo dawałaś, zbyt mało dostając; kobieta karmi -czułością, ale tego samego -potrzebuje -powiedziała poważnym i ciepłym tonem, podając bilecik -ciepły, karminowy, pachnący wiśnią. -Zabawne- pomyślałam, mężczyźni również tu przychodzą, by odkrywać smaki? ODKRYJ SMAK PRAGNIENIA –tak brzmiało hasło na bileciku Madame De Sir -
Przypadkowo zakochana
j.renata odpowiedział(a) na Magda Dagda utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
z pewną taką nieśmiałością wklepuję te słowa Michale, Jay Jay ///hmm kobietki czasem tak mają, tzn. zmienne są, zwłaszcza te młodziutkie wypełnione sprzecznościami, aż kipią ich nadmiarem radosna dusza obleczona w czernie, albo mroczna przyodziana w róże, może podałam banalne przykłady, ale dość jaskrawe jeśli chodzi o koniec, to jednak zaskakuje, przecież: "nic się nie zmieniło" podobuje mi się wszystko, same plusy, czekam na więcej pozdrawiam wszystkich /ubrana w białą przezroczystą kszulkę;)// //aha, tylko się czepnę do tytułu, zakochana? kochać, to chyba o wiele więcej, he/?// -
no proszę, chociaż mnie Twoje teksty podobały się już od pierwszego, z każdym następnym coraz bardziej, teraz nawet czuję, że muszę poczytać te wcześniejsze, bo wróżenie zrobiło wrażenie pozdrawiam
-
jasne uwielbiam Twoje jęczenie
-
Yup, mogę się pod tym podpisać. ooooo aż mi się w głowie zakręciło rzeczywiście mocno kręcące // mniaaam
-
poranna kawa /a dokładnie kawy dwie/ i podróż do krainy deszczowców piękna sprawa taki spacerek ze świadomością, że zawsze mogę czmychnąć do miękkiego łóżeczka, chociaż nie do końca, bo atmosfera się zagęszcza, a przewodnik-poradnik ściska nie tylko za rękę, serwuję także coctail -mieszankę- nie mieszaną... lecz gładko piórem zmąconą, wlewającą się miksturą uczuć emocji i wrażeń miękkie łóżeczko już nie będzie takie samo, nie będzie też TYLKO miękkie pozdrawiam ciepło z kraju czarów, gdzie nie ma pewności, czy miękkie i komfortowe okaże się dobrze pościelonym, a nawet może okazać się dnem
-
...patrząc w lustrzane odbicie widzimy odwrócony obraz rzeczywistości, z bliska, nie ujrzymy całości, z daleka -niewyraźnie. Nawet prawda jest tylko subiektywnym odbiorem postrzeganego zaledwie fragmentu sprawy, której detale-oceniane jako fakty -są echem domina -zwanego historią. Historią zmiennej X.//fragm. W POSZUKIWANIU ZYSloveJ ESENCJI: WENECJA, KRAKÓW//zapraszam do przeczytania całości w dz.proza P pozdr
-
o rany, ale temat ponieważ w nastroju jestem dosyć zabawowym to na myśl przychodzą same wrrrrrrrrzące rzeczy, więc: gorące rozgrzane siodło, na spoconym końskim grzbiecie____mmmmm____ten zapach i do tego deszcz, a wszystko wpisane w leśny krajobraz mokra koszulka, spodnie, włosy, mokro wszędzie, a mokre wzmacnia wszelkie aromaty, ja juuuż czuję się a/romaNtycznie z lekką nutką dzikiego smaku, woni drażniących zmysły do tego dźwięk grzmotu_______bosko______uwielbiam ten dźwięk, kręci mnie maksymalnie, kręci się też myśl pewna a raczej pragnienie zmieszania tych zapachów w koktajl damsko-męski /.../ i heja, naprzód naturalne żądze wołają o zaspokojenie kręcą mnie smaki: słone paluszki namiętnie ssane, gorycz sera połączona z szampanem słodkie słowa w uszko szeptane i kwaśne mleko na skórę rozlane /opaloną, tak w sam raz/ kręci mnie dotyk anielskich dłoni, diabelnie działa, gdy nagle znika pojawia się nagle, za chwilę znów po diable kręci dotyk oddania, czyli więzów, związku bez granic w szalonym galopie dotyk spojrzenia głodem podszytego, zapatrzenia z zapomnieniem i łezką w oku kręci mnie wiatr, który włosy plącze, niebezpieczny świst jego za uchem i czas zatrzymany z oddechem, spowolnionym baaaardzo wolnym ruchem kręcą pejzaże sielskie w podróży, co duszę do nieba podrywają dusze ludzkie kręcą mnie bardzo, co się w powłokach różnych ukrywają wszystkie te kształtów obłości necą aby je jeszcze mocniej zaokrąglać i ostrzy kłucie kręci, bo wzmacnia odczuwanie życia bolesnej rozkoszy kręci mnie tyle rzeczy, że tylko książki pisać i to mnie również kręci, czyli nakręcanie;)
-
oj będzie Aksjo dotyk nieuniknionego wrrrr, aż mi ciarki przeszły
-
Życie niezwykłe Oswalda Dziedzica
j.renata odpowiedział(a) na Piotr Rowicki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
po prostu rewelka doprawdy nie wiem, śmiać się, czy płakać do prawdy blisko, jak do tafli lustra, którego odbicie Puściłeś niczym mniej niczym więcej, jak zajęczym jękiem niczego w sam raz brawa i ukłony /wybaczyć proszę zawiłości, po piwie pisane -czytać również po piwie/ -
i ja dukałam, ale było warto ciekawy pomysł na...rozpalenie śwatełek moje lampki migają wszystkimi kolorami często miga też ta BATERY LOW muszę wtedy rozładować do końca, nie jest to łatwe, ale nawet częściowe oczyszczenie z pewnych energii w końcu pozwala naładować się pozytywnie plus4u
-
Ius primae noctis
j.renata odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
właśnie! dla mnie zakończenie było bardzo zabawne, ubawiłam się, że hej jeśli chodzi o długość, to dla mnie w sam raz pozdrawiam -
Kto jeszcze wyjezdza za robota???
j.renata odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
budowlanka tu kuleje konkurencja zniża ceny klient płacić nie chce wcale chyba trzeba zejść ze sceny producenta, co bez centa przecie sobie nie poradzi koszty stałe stale rosną dupa blada nawet wiosną a interes coraz gorzej tylko interesującą staje on się historyją ciekawostką parujacą małą czarną całkiem wrzącą;) -
Leszku! jak zwykle dziękuję za pomoc, poprawki naniesione /mam nadzieję, że teraz jest ok/ jeśli chodzi o herbatę, to ma ona związek z poszukiwaną esencją hmm, w dalszej części też poleje się...herbata /.../ Jackuuuu Merrrrrrci Asher! Będzie rozwiązanie, po prostu nie wyrobiłam się w porę z całością oj Marri, PO CZE KAJ na ciąg dalszy;) Merci beaucoup!
-
Są rzeczy, które powodują dziwne drżenie i ciepło przyjemnie rozchodzące się po trzewiach. Niekiedy stan ten utrzymuje się dłużej, choć wtedy nie jest już tak przyjemny. Najbardziej przyjemne są cyklicznie narastające fale wprawiające w drżenie niemal wszystkie zmysły, oblewające gwałtownie całą jaźń i cielesność, by potem spływać łagodnie od głowy po koniuszki palców. Do TYCH rzeczy zaliczam podróże, a także...wróżby. Na samą myśl o Francuskich specjałach ciało przechodzi przyjemny dreszczyk, a ślina obficie napływa, głośno ją przełykam; takie przełykanie zawsze oznacza myśl o czymś niezwykłym. Zasmakowałam tych pyszności dawno temu, a wszystko zaczęło się w Paryżu. Na placu zebrane w grupkę kobiety głośno zagadywały przechodnia. Niewiele mogłam zrozumieć, język francuski szlifuję do tej pory, podeszłam więc bliżej. -Dokąd idziesz, czego szukasz?- zagadnęła mnie jedna z kobiet. Wyglądała, jak cyganka, długie czarne włosy zebrane w koński ogon -lśniły w słońcu, a karminowy jedwab sukienki tańczył z wiatrem, ukazując oliwkowe nogi, nogi wyrzeźbione przez mistrza. -Poszukuję esencji- wycedziłam powoli, mając tę naiwną nadzieję, że domyśli się czego właściwie szukam. Zwykle wiosną odwiedzałam zaprzyjaźnionego astrologa, jednak w tym roku spóźniałam się ze wszystkim. I tylko w porę wybrałam się w podróż, lato przyszło wcześniej, niż się spodziewałam, ale dzięki temu mam wspaniałą pogodę. -Szukasz esencji?- spytała z ironicznym uśmieszkiem, właściwie to stwierdziła, uśmiechając się szyderczo. -Chodź, zaprowadzę cię- rzekła stanowczym tonem i kiwnęła porozumiewawczo. Wątpliwości i obawy -w mgnieniu zmrużonych powiek -zwyciężyła ciekawość. Dlaczego zastanawiając się mrużymy oczy, jakby chcąc zobaczyć więcej, dostrzec jakiś tajemniczą wskazówkę, niekiedy dopiero z zamkniętymi oczami dostrzegamy istotę sprawy. Tym razem to wiatr nakazywał przymykać oczy, wokół wirowały drobiny przeszłości. Przyszłość -otulona w jedwabie -szła przede mną. Była piękną kobietą, pomimo odciśniętego na twarzy upływu czasu, ściągała zarówno męskie jak i damskie spojrzenia. Świadoma swego kobiecego uroku śmiało reagowała na zaczepki uśmiechając się zalotnie. Dotarłyśmy na miejsce. Spojrzała w górę, jak patrzą wracający z podroży wędrowcy –pożądliwie z niekrytym zadowoleniem, delikatnie podnoszącym kąciki ust. Dom posępnie spoglądał na nią i bujną, pełną życia roślinność, jakby miał żal, że przestał już tu pasować i tylko zalotnie wijący się bluszcz łączył go z resztą i odmładzał jego oblicze. Drzwi zaskrzypiały, zmęczone odwiedzinami natrętnych gości. W środku gęste wilgocią powietrze o słodkawym zapachu piżma, zdawało się oblepiać już od pierwszego kroku. Natarczywie dotarło między nogi, bezczelnie zostawiając mokre ślady gorącej obecności. Bordowa miękkość dywanu z wzorem wijących się liści akantu, prowadziła w głąb, pokrywając także drewniane schody. Stopnie łagodnie mruczały z każdym krokiem, miarowo, wręcz hipnotycznie wciągając w górę; czułam dziwną lekkość, pomimo obłapiającej całe już ciało lepkiej gęstniejącej materii, jakby jakaś siła wiodła mnie na spotkanie z tajemnicą. I tak dopadła mnie myśl, że lepiej niektóre zostawić samym sobie i nie ujawniać ich zanim dostatecznie dojrzeją, zanim nie przyjdzie ich czas. Hmm, wątpliwości mają to do siebie, że nadchodzą za późno. Dywan rozwijał się dalej wzdłuż długiego mrocznego korytarza. W połowie, zatrzymała się przed drzwiami z numerem 30, dotknęła złotej klamki w kształcie kuli, drzwi ustąpiły bez sprzeciwu. W środku przywitał nas orzeźwiający chłód, przyprawiony zapachem wanilii. Poczułam się głodna, a stojące w rogu obite bordową skórą fotele, sprowadziły dziwną myśl, że muszą mieć smak wiśni i chętnie ich posmakuję. Skąd się biorą takie myśli? Chyba z głodu. Całe wnętrze wprawiało w drżenie wszystkie zmysły, a może to przez ten chłodny powiew/?/ -Zaparzę herbatę- przerwała całą tę niedorzeczną nić. Więc jednak nie odkryła czego tak naprawdę szukam; zrobiło mi się jeszcze zimniej, więc mimo, że herbaty nie pijam odpowiedziałam: -Proszę, tylko mocną -Oczywiście Nie zapadła niezręczna cisza, lecz zalew niezręcznych pytań, pytań o barwach tęczy i nocnych koszmarów... cdn.
-
Wpatrzona w namalowane, rylcem wyrzeźbione świątki, biesy, czady, madonny pana Zdzicha, trwam w zachwycie -ja też Aksjo I szybko następuje reanimacja sił nadwątlonych tym wyczynem -dość oryginalna ta reanimacja, a może jednak regeneracja/? Zobaczyłam świat innymi oczami i ten zachwyt pozostał we mnie, myślę że na zawsze, a na pewno na długo. -tak, z pewnością Pokazałaś i nam w swój szczególny sposób /lekko, acz zdecydowanym pociągnieciem/ nie tylko zachwycające pejzaże /.../ a to właśnie tygryski lubią najbardziej pozdrawiam
-
marzenia LATAjącej polki, czyli after popatry
j.renata odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
he he właściwie to samo mogę powiedzieć Tobie Aksjo pozdrawiam -
przyjemnie wciąga spoufalanie? hmm, to raczej jak poradnik-przewodnik i pomocna dłoń w jednym bardzo przyjemnie być w ten właśnie sposób oprowadzanym, ma się ochotę podożać dalej pozdrowionka ciepłe
-
Dziady cz. 4 1/2, czyli szopka świętojańska
j.renata odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
tak, spokój jego duszy i nigdy więcej takich dziadostw nie operować jeno grzecznie w ramach nie/kanonów prawić własnem won-wozem lewiznę drylować przecierać szlag niech w to jasności strawi i nie wbijać się w bicie cudzych dzwonów ani średnio-miłowych bytów nie łowić only you do the twist -
wielki chłop jakby nieco skruszały doskonały tytuł, oddaje charakter tych słów i...tego...misia, jakiż on milutki w dotyku, jaki z niego smakosz: Smakowała jak skrzyżowanie dojrzałej brzoskwini z bardzo świeżą polędwicą. -ymmm biedactwo, nie wie, że słodki miodek okupiony jest dotkliwą boleścią goryczy pod koniec lata burknie rozczarowany -tak rozkosznie zapowiadającym się chwilom:- Miłość jest piękna i przemijająca a kurestwo zaś jest wieczne, twórcze w wyrazie materialnym i budujące w zakresie tworzenia rodzin. sen go uzdrowi, a po zimie znów nadejdą gorące i miłe chwile ///pozdrawiam ciepło
-
Kto jeszcze wyjezdza za robota???
j.renata odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
oj, co to będzie za tęsknota za tą Polską i do kota swoją drogą to naDajesz w innych tonach Asherq, widać Żeś zmienił klimat, ale wciąż na fali niecierpliwie na nią czekam / ja nie mogę skończyć pejzażu polskiego, może będzie szło lepiej z dalszej perspektywy/ do miłego /mam nadzieję/ -
Dziady cz. 4 1/2, czyli szopka świętojańska
j.renata odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Piotrze drogi "Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata, Usta i oczy stanęły otworem, Na świecie znowu, ale nie dla świata; Czymże ten człowiek? - Upiorem." a historyja kołem -po Polakach- tortury odciska ślady na duszy więc dziadów potrzeba jak wina i chleba jak wody -spragnionym i gorejącym w mękach i bólu nieustającym a mistrza trzeba nad mistrzami który dostrzec mógł męki te srogie i sprawnej ręki i mocy maga bo na nic już dzisiaj sama odwaga a i lekkość pióra także konieczna by ciężką naturę unieść w powietrza i dymu kłęby i one tak rozwijać by uwalniały aromat i esencję duszy by móc oczyścić i uwolnić z katuszy bo "... Nasz naród jak lawa, / Z wierchu zimna i twarda, sucha i plugawa, / Lecz wewnątrz ognia sto lat nie wyziębi; / Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi." "Ach, żal mi ciebie, biedny Słowianinie!". ///pozdrawia rena -dusza u-Mistrza-leczona